Sierściuchy - Malawaszka za TM :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 11, 2010 9:10 Re: Sierściuchy... czekamy na gości :D

:ok: :mrgreen:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Nie lip 11, 2010 16:32 Re: Sierściuchy... czekamy na gości :D

Saba na pokładzie 8)
Póki co ofiar nie ma.
No, może Weatherwax potrzebuje nieco czasu, by ochłonąć :mrgreen: :ok:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie lip 11, 2010 21:36 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

No, to mili Państwo, się dopsiliśmy się :mrgreen:

Tymdog - dla krajan tympies - zwie się Saba, waży 9,5 kilograma, ma czarny jak węgielek, ruchliwy nosek (taki szczurek trochę :mrgreen: ), cztery łapy wykończone gustownymi czarnymi poduszkami 8) i - co ważne - nie je kotów 8)

Saba to szczeniak, potrafiący się zabawić dosłownie wszystkim, o czym dalej, uwieziony w ciałku ośmioletniej suczki po przejściach. (właśnie do pokoju pewnym krokiem weszła Mela, stanęła w połowie drogi do okna, spojrzała na tapczan z miną: kurde! zapomniałam, że TO tu leży! prychnęła i poszła łapać komary na parapet :mrgreen: ).

Opiliśmy się wody, zjedliśmy nieco chruptaków, i - o radości! - wysikaliśmy się. Pierwsza próba opróżnienia pęcherza spełzła na niczym, ponieważ przed klatką, w której mieszkam, akurat pod moim garażem, rozłożył się jakiś psin marki bokserek z kumplem. Saba złapała zawiasa i stwierdziła, że w takich warunkach to ona (współ)pracować nie będzie :roll: . No to co.. poszłyśmy do domu. Przywitała nas biało-czarna delegacja: Klunia, Mela i Jurek stali w przedpokoju z minami: nieee... ty!... znowu przylazła! 8O

Saba odreagowała trochę stres: zdrzemnęła się króciutko, a potem zaczęła się bawić: bardzo fajnie rzuca się np. świńskim uchem po parkiecie... pięknie się niesie. Sąsiadka powinna być zadowolona :mrgreen: W ruch idą psie chrupki, piłeczki (kocie też - nie wiem skąd wyszperała) i pluszaki, które znalazłam w koszyku z kocimi zabawkami.

Za drugim podejściem akcja PODWÓRKO zakończyła się sukcesem: zawieszonego psa resetuje się następująco: się kuca w trawie. Się zrywa stokrotkę i się mówi: ooo, Bunia, patrz jaki ładny kwiatek! Zobacz! Suczka podchodzi... Siada i tak se chwilę patrzymy na badylek...
Potem można iść dalej.
Do następnego zawiasu :mrgreen:

Wcinamy karmelowe cóś na uspokojenie (już zapowiadałam, że se zażyję 15 lipca przed pewną rozmową :roll: ) i co... idziemy jeszcze raz sieprzejsć, a potem do wyrka. Dzień był męczący dla wszystkich. Mam nadzieję ,że jutro nadal w moim mieszkaniu będzie jeden ludź, jeden tympies i sześć sierściuchów rasy śmietnikowiec pospolity :twisted:

Kilka fotek:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

PS. Tosai w pokoju. Patrzy na Sabę z tosinego byka 8)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie lip 11, 2010 22:43 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

Spacer i sik kolejny był. I nawet doszłyśmy do końca psiej uliczki. I jedna z nas przeglądnęła nieco psią prasę pośród traw zapisaną ;)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pon lip 12, 2010 6:53 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

Dzień dobry, oby jak najlepszy był.
Zaznaczam sobie wątek. :)

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon lip 12, 2010 7:23 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

EwKo pisze:Spacer i sik kolejny był. I nawet doszłyśmy do końca psiej uliczki. I jedna z nas przeglądnęła nieco psią prasę pośród traw zapisaną ;)



Która? :mrgreen:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Pon lip 12, 2010 8:23 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

Myszu! :mrgreen:
weatherwax, witaj :)

Poczyniłam ciekawe spostrzeżenia: wiecie, jaki intensywny ruch panuje w mojej mieścinie po 11 w nocy? 8O
Spory.
Może ludzie akurat z weekendowych wypadów wracali? :roll: To w związku z wczorajszym nocnym przeglądem prasy.

Noc przebiegła bez najmniejsiejszego problemu. A jeśli ktoś jednak problem jakowyś miał , to załatwił go szybo i cicho (ale tu nie jestem wiarygodna, bo jak zasnę, to się mnie czołgiem nie ruszy :roll: ). W każdym razie stan pogłowia się zgadza: wszystko w stanie nienaruszonym (ja się trochę drapię - reakcja chyba na nową sierść czy cóś).

I tera tak:
Akt I
Przygotowania do snu


Stwierdziłam, że Bunia spać będzie na swoim posłanku. Mi tam ryba, czy śpi ze mną pies, kot czy świstak 8) , ale po co psu robić problem na wejście w nowym domu, jeśli opiekun nie życzyłby sobie takiej poufałości, co nie? Saba chyba była innego zdania. Owszem, położyła się na posłanku, ale kiedy sama władowałam się do wyrka, psina wzięła swojego miśka w paszczę i zameldowała się przy tapczanie z takimi dwoma :?: :?: w oczach: E? a ja?!

Akt II
Ktoś leżał w moim łóżeczku!

No to co, wstałam, odprowadziłam piesa na posłanko, a nie: wróć! Wygoniłam Melkę, która się tam rozwaliła 8O , no i potem mogłam już ułożyć do snu misia i Sabę, a następnie wrócić do siebie. Koty w tym czasie stwierdziły, że pies czy nie pies, one swoich zwyczajów sypialnianych zmieniać nie będą i powracały do pokoju.

Akt III
Ukryty Fraczek, przyczajony sierść

Jurek zapoznał się z Sabą w sumie jako pierwszy. Już wcześniej - wspominałam. Teraz, kiedy wokół zrobiło się cicho, a potwór spał ;) , można było podejść jeszcze raz i z bliska nadziwić się Istocie: Fraczkensy po kolei podchodziły, raz bliżej, raz dalej, naciągały szyjki, nastawiały uszu, niuch-niuchały z wszystkich stron :roll: A potem nie wiem, co było, bo nastąpił...

Akt IV
Sen

Mój. Zostawiłam zapalone światło, z mocnym postanowieniem, że będę czuwać nad zwierzyną. Tiaa... Nie wiem, kiedy zasnęłam, ba! nie wiem, kiedy zgasiłam światło 8O
I telewizor... 8O
Teraz tak siedzę i myślę...

Akt V
Poranek

Tak więc obudziłam się, stwierdziłam, że koty po nie łażą, czyli że żyją. Przynajmniej część. Czyli te najmocniejsze przetrwały w razie jakby co, czyli zdrowa populacja kocia się nie w domu ostała. Zerknęłam w kierunku posłania Księżnej Pani, stwierdziłam, że dycho. Obudziłam więc psa :mrgreen: Czemu ma jej być lepiej niż mnie? :twisted:
Saba bardzo grzecznie czekała, aż się zbiorę, i przed ósmą podreptałyśmy na ...

Akt VI
Poranną prasówkę i zrywanie stokrotek

Od razu piękny sukces: wczoraj wychodziła przed klatkę i zawias. Trzeba było ja przenieść kawałek. Dziś popylała sama. Obeszłyśmy osiedle, jedna z nas (MYszuu 8) ) olała chodnik, niedaleko placu zabaw złożyła Matce Naturze obfity dar w formie stałej i mogłyśmy iść dalej. Już zapomniałam, jak cudnie się chodzi z woreczkiem pełnym psiej kupy w garści :twisted: Przy okazji zauważyłam, że "psia alejka" chyba jest przez właścicieli czworonogów sprzątana albo co, bo niemożliwe jest, bym nie widziała po drodze żadnego produktu psiej przemiany materii 8O Co ja mówię: niemożliwe jest, że do niczego nie wlazłam :roll: Za następnym blokiem już widoczki były znajome: co kawałek, to.. kawałek :twisted:

A, stokrotkę zerwałyśmy tylko jedną.

Akt VII
Śniadanie

Najpierw koty: Fraczki zjadły, Tosia zjadła, krówencje jakiś strajk poprowadziły. Sabie otworzyłam puchę, władowałam nieco do michy i poszłam do kuchni. Kiciów pilnować. Aaaa... jak Mela usłyszała dźwięk otwieranej puszki, zmaterializowała się w ułamku sekundy nad psią michą 8O Ale do rzeczy: Saba praktycznie puchy nie ruszyła. Podałam suche - zjadła kilka chruptaków. Obwarczała też Melkę, która gdzieś tam się kręciła przy misce. Znaczy - jak chce, to potrafi ;)


Akt VIII
Trawimy śniadanie

Bek, bek... 8)
Ostatnio edytowano Pon lip 12, 2010 9:11 przez EwKo, łącznie edytowano 1 raz

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pon lip 12, 2010 8:35 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

Karol wyżera psie chrupki.
I kłóci się ze mną, kiedy mówię, że nie wolno :roll:
Regularnie, dziad jeden, pyskuje.

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pon lip 12, 2010 9:40 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

:ryk: Relacja przecudna! :D Super, że psio-kocie stosunki jakoś się układają. Wydaje mi się, że idzie ku lepszemu - przemiana materii w normie, apetyt dopisuje (przynajmniej kociastym, Bunia bywa wybredna, szczególnie w upały), jak zaczną razem sypiać, to się już chyba nawet nie zdziwię. :twisted: A uspokajacz nie był potrzebny? ;)

Swoją drogą, to się nazywa podejście do psa! A i pies chyba też nie w ciemię bity, zna się na ludziach. ;)

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon lip 12, 2010 9:43 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

Moja wyobraźnia pracuje :mrgreen:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Pon lip 12, 2010 9:47 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

Uspokajacz został podany w akcie piątym. Zapomniałam dodać :D
Ale podaję strzykawą z boku pysia: sama nie chce tego pić,a wczoraj - przy serwowaniu - upaćkałam jej całą brodę. Za chwilę się myć będziem ;) No i z tymi oczkami coś zrobić: na zdjęciach widać strużki takie... :?

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pon lip 12, 2010 10:17 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

Hm, może ziele świetlika wystarczy? Kiedyś jej przemywałam zielem świetlika, jak jej się tak robiło, pamiętam.

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon lip 12, 2010 15:47 Re: Sierściuchy... Saba na pokładzie:dopsiliśmy się (tymczasowo)

Spróbujemy świetlika :)

Przyszła pora obiadowa, trza było udać się pięterko wyżej, do dziadka (się ma luksusy, a co!) 8) I teraz zgryz: co z kotami? co z psem? Umyśliłam sobie, że kotuchy zamknę w kuchni, psina zostanie gdzie chce i git. Tyle teoria, bo w praktyce okazało się, że grzechotanie puszką pełną żarcia w czasie, kiedy za oknem żar leje się z nieba, jest durnym cokolwiek pomysłem :roll:

Tak więc Saba poszła na obiad ze mną. Dziadek nawet spokojnie przyjął nowinę. Żadnej aluzji, złośliwostki, nic zupełnie 8O Tympies pozwiedzał kąty, a wreszcie wywalił się przed dziadkiem brzuchem do góry i tyle. Miziaj, miziaj! No czego nie miziasz??

Wróciłyśmy ze spaceru: stokrotek już nie zrywałyśmy. Miałam piłeczkę tenisową, dzięki której zieleń tym razem nie ucierpiała :mrgreen: Saba za piłką biegnie, ale funkcja "przynieś" nie działa :lol: Zrobiłyśmy spore koło po osiedlowych trawniczkach, zrzuciłyśmy balast (to już drugi tego dnia), nawiązałyśmy kontakt z etatowymi osiedlowymi paniamiprzesiadującyminaławeczce - mają temat na całe popołudnie :twisted: Ale fama, że Saba szuka domu pójdzie w osiedlowy naród ;)

A teraz się uwalimy kołami do góry. O.

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk



[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 49 gości