sebriel pisze:Cudak- postaram się znaleźć mu DT. W TOZ do pewnego momentu po prostu miałby darmowe leczenie. "do pewnego momentu" czyli- standardowe leki, antybiotyki, zastrzyki, bez żadnych "ekstra rzeczy" i zabiegów typu USG itp.
Na chlamydię by spokojnie starczyło
Super by było! Dla niego potrzebne chyba tylko zastrzyki, ewentualnie coś do przemywania oczu/noska.
Tylko trzeba by, jak najszybciej ten DT załatwić, żeby nie pakować się już w koszta..
sebriel pisze:Czyli kocur ma tylko chlamydiozę? U mnie w domu kociak miał te chorobę i nikt się nią nie zaraził, a kot spał ze mną

Tak. Ma tylko chlamydiozę. Tyle, że to już bardzo zaawansowane stadium - zaatakowane są już płuca, a z nosa leci ropna wydzielina z krwią.
Poza tym jest jeszcze w bliznach po pogryzieniu z piątku/soboty, ale to goi się ładnie, więc nie jest już tak brane pod uwagę.
sebriel pisze:Oczywiście, rozumiem, że przy ciąży kontakt bardzo bezpośredni z takim kotem niewskazany.
Generalnie w ciąży ta bakteria (wirus?) może spowodować poronienie. W moim przypadku - przedwczesny poród, a ja planuje Dzidzię przenosić, ze względu na kociaki, które mam na DT..
sebriel pisze:Czy wet dał maść do smarowania oczy? Ja musiałam kropić Atecortinem oczy dodatkowo.
Na oczka nic nie dawał. Póki, co nie są zaropiałe, tylko załzawione. Kazał przemyć mu nos wodą utlenioną, więc poprosiłam, żeby zrobił to od razu po zastrzyku, bo sama nie miałabym za bardzo jak.
Po przemyciu leciała mu z nosa krew, chyba jakieś strupy się rozpuściły...
sebriel pisze:Czy wet nie może wam dać zastrzyków "na wynos"? żeby zmniejszyć częstotliwość jazdy do weta?
Szczerze - nawet nie zapytałam go o to, bo mówił, że to ile zastrzyków i jak często ma dostawać, będzie zależało od tego, jak będzie reagował na leczenie, więc musi być pod obserwacją weta (przynajmniej do czasu, aż mu się nie polepszy... nie wiem, czy później zgodziłby się dać zastrzyki "na wynos").
Druga sprawa to to, że nie miałby mu, kto robić tych zastrzyków...

sebriel pisze:a skoro kocur nie chce dać się trzymać... kurczę, nie wiem, może ktoś ma klatkę zabiegową pożyczyć, można by go unieruchomić
Jakoś go utrzymali, w grubych rękawicach, ale bronił się. Trzymanie niestety utrudnia ta jego rana na plecach...stąd problemy.
Ogólnie kot bardzo proludzki. Po zastrzykach, kiedy rozmawiałam z wetem mruczał (choć, co chwila kichał

)