Dawno nie pisałem...
Kizia i Mizia mają się dobrze. Zdrowe i odżywione mieszkają w budce przy aprobacie sąsiadow z mojej wspolnoty, ktorzy wiedzą o mnie i mojej pasji.
Kizia na jesieni poszła w wielomiesieczne tournee po osiedlu, widywałem ją rzadko i tylko na chwilkę. W tym samym czasie przybłąkał się mały, czarny i zabiedzony kotek (płeć jego poznałem dwa dni temu), ktory czasem przemykał pod samochodami na osiedlu. Było tylko kwestią czasu az znajdzie moją 'stołówkę'. Kizia z początku goniła go na wszelkie sposoby a ten uparty po chwili wracał i nic sobie z niej nie robil. Tak wiec stalem sie posiadaczem kolejnego kota

Mały się podkurował i wyrósł na fajnego kociaka. Jakies dwa tygodnie temu nagle wrocila Mizolda, ktora z początku syczała na czarnego ale teraz widzę, ze jest wielka LOVE

Na pierwszym zdjeciu cała trójka w pelnej krasie oraz moj 11-miesieczny Jasio na pierwszym planie, ktory notabene rosnie na mega-kociarza

Na drugim zdjeciu narzeczona para


