Nevki, jak na syberyjczyki przystało, są przyjazne, łagodne, lojalne, towarzyskie (Księżniczka te cechy gdzieś po drodze zgubiła), bystre, inteligentne, gadatliwe (ooo to to tak, bezdyskusyjnie), towarzyskie, świetnie odnajdują się w towarzystwie różnych zwierząt (no zobaczymy, kotów się trochę boi, a na widok królika dosłownie zdębiała).
Póki co Księżniczka bardziej z charakteru przypomina rozpieszczonego persa. Ale myślę, że to jest do nadrobienia

.
Dzisiaj rano zaserwowałam jej starcie tytanów. Weszłam do kuchni, Księżniczka rozwalona przed mikrofalą (ledwo się mieści) patrzy na mnie tymi wielkimi niebieskimi oczyma. Zaglądam do miski i ooo, jak miło, animonda jednak da się zjeść. Może nie za dużo, ale zawsze coś. Pogłaskanie wogóle nie wchodzi w grę. Nagle okazuje się, że kot ma dużo przednich łap, ma ostre ząbki i wogóle robi wszystko, żeby dać do zrozumienie, że ona sobie NIE ŻYCZY czułości w TYM momencie. Ale przynajmniej sygnały dźwiękowe ograniczyła do pojedyńczych warknięć. Tak więc doszło do starcia, bo ja stwierdziłam, że udowodonię jej, że się nie boję. I co? Nagle okazało się, że to głaskanie wcale nie jest straszne, że od tego się nie umiera, świat się nie wali i wogóle nie jest źle. Kita jej latała, była wściekła, ale dała radę, dzielna dziewczynka

. No to jak tak dobrze nam szło, poleciałam po szczotkę. Ło matko, ło jesu, szczotka gryzie!!!! I to jak gryzie!!! Oburzenie, obrażenie, cała zabawa z łapami i zębami od nowa i w końcu odpuściła. Odwróciła się do mnie tyłem i pozwalała na czesanie. Nawet kołtuna przy pyszczku jej bezproblemowo ucięłam. Na koniec przy głaskaniu wydała sygnał dżwiękowy z kategorii "dźwięki przyjazne".
Pracy trochę z pannicą będzie. Rozpuszczona jest jak dziadowski bicz. Futro ogólnie w niezbyt dobrym stanie, tragedia nie jest, ale ładne też nie.