Pani Żona próbowała złapać Półroczniaka z Pomarańczowymi, przednimi łapami (swoimi oczywiście)

Pan Mąż czatował nieopodal z kontenerem
Półroczniak z Pomarańczowymi wyrwał się i wypruł
dziś ma ponowić próbę albo łapkami albo łapką
p. Viola natomiast, pertraktuje z blokiem na Lubeckiego 10, co by ktoś otworzył okienko piwniczne, co by ciężarna Mamulka (ta co mi sp...a) mogła urodzić, co by można ją była tam zamknąć, co by można było mieć nad nią kontrolę
jak się rozwijają obie akcję będę oczywiście informować
a dzień wcześniej, czyli 26 kwietnia wieczorem, zadzwoniła do mnie koleżanka:
- cześć, jestem na parkingu pod Kerfurem
- jak wysiadłam z samochodu podbiegł do mnie kot, Bury Kot
- nie wygląda na starego
- wpakował mi się na kolana
- ...
- weźmiesz?
- ...
- wiesz, że ja już niem gdzie...
wzięłam, ale najpierw głęboki oddech...
rozłączyłyśmy się na chwilę
załatwiłam dla Burego Kota chwilowe przechowanie połączone z przeglądem techicznym
zadzwoniłam do niej za chwilę
- ok, wezmę
usłyszałam (mjut na serce):
- już nie trzeba
- młode małżeństwo zainteresowało Burym Kotem i postanowiło się nim zaopiekować
... ufff, sapnęłam do słuchawki!
i jeszcze krótka opowieść z, krzepiącym serce, hepiendem
wczoraj wieczorem, gadając z annskr, szłam na przystanek autobusowy
i widzę, po drugiej stronie dwupasmówki, na Smutnej, dwójkę ludzi i coś małego poruszającego się po jezdni
q... wa, powiedziałam do telefonu i się rozłączyłam
łamiąc, przynajmniej dwa, przepisy o ruchu drogowym, przebiegłam na czerwonym świetle przez 4 pasy
mocno zdyszana zobaczyłam:
kątem oka: jeża (jeżową?) wspinającego się po skarpie w stronę cmentarnego muru
na wprost: ojca z córką (chyba) wsiadających do samochodu
co się okazało: jadąc, zobaczyli przechodzącego przez jezdnię jeża (jeżową?) z nabitym na łepek denkiem od plastikowej butelki (to taki modny ostatnio wzór wazonika nagrobnego znanej firmy dizajnerskiej Pet)
zatrzymali się i zdjęli jeżowi (jeżowej?) to coś z łepka
podziękowałam za spostrzegawczość i pomoc
pożyczyłam miłego wieczoru
i, nie łamiąc już żadnego przepisu o ruchu drogowym, przeszłam na zielonym świetle świetle przez 4 pasy, kontynuując przerwane plotkowanie
... mry!