Klub Strachulców i Boidoopców, lista s.1

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 22, 2007 19:38

Genowefo to nie tak...Sonia przyjechała do nas jak miała 7 miesięcy...była strasznie wystraszona, nie wychodziła spod łóżka przez miesiąc, jej ulubioną drugą kryjówką było miejsce między ścianą a lustrem w toaletce. Na dźwięk dzwonka biegła za lustro do mementu aż zwyczajnie się za nie nie zmieściła, wtedy uciekała pod łóżka w pokoju dziewczynek. Piotr nie mógł jej dotykać, jeszcze do niedawna kiedy on wchodził do pomieszczenia Sonia przemykała pod scianami, gdzieś w bezpieczne miejsce. Kiedy zaczęła się do nas przekonywać na tyle, że nie przerywała jedzenia, kiedy ktoś wchodził do kuchni - przybył Otis...wtedy wpadła w depresję :( to właśnie tragiczne dokocenie zmusiło mnie do myślenia jak jej pomóc...nosiłam ją na rękach do kuwety, całe dnie spędzała w koszyku śpiąc lub patrząc się w jedno miejsce. Po dwóch dawkach wyszła z koszyka...reszta socjalizacji z Otis trwała jakieś dwa miesiące...Reszta zmian biegła dalej mimo przerwania podawania kropli. Nota bene, ja zwyczajnie wkraplałam je do karmy na chrupki. Po pokonaniu najważniejszych przeszkód, reszta przychodzi powoli sama. Teraz oba koty śpią ze mną, każdej nocy wtulone w siebie, to najlepsza nagroda za ten mój upór i fachowość p. Wandy :lol:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie lip 22, 2007 19:44

Zgłaszam do Klubu moje tymczasy :
Kondi i ZIuka.
Później troszkę opiszę ich charaktery.
Ale obydwoje są płochliwi
i chyba mają to we krwi.
To pozwoliło im przeżyć.
Pomalutku łamiemy się.
Kondi potrafi w nocy, gdy myśli, że mocno śpię przyjść spać koło nóg :wink:

Co do punktacji genowefy
to jest wypisz wymaluj.


Komu boidoopkę? Komu?

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Nie lip 22, 2007 20:27

Batka - tymczasów nie zapisuję. Trzymam kciuki, że im się zmieniło i były nakolankowe, miziaste, ach i och :ok: :ok:

izaA, z tego co piszesz wynika, że Sonia była totalnie zestresowana dosłownie wszystkim. Nie wiem jaka była przeszłość Soni. Różyczka została złapana przez Myszę razem ze swoim rodzeństwem, które szybko zrobiło się nakolankowe, tylko ona pozostała małym dzikuskiem. Różyczka nie jest zestresowana, ani nieszczęśliwa, bawi się z Pelką, biega za muchami, widać, że czuje się tutaj u siebie w domu. Jedyne czego tak naprawdę się boi to Duzi, nie lubi dotyku ludzkiej ręki. Jak ją brałam to wiedziałam, że taka jest i dlatego nie sądzę, aby jakkolwiek terapia coś zmieniła. Feliwaya też ze dwa razy miałam w kontakcie w związku z tymczasami, ale stosunku Różyczki do nas nie zmienił.
Oczywiście nie chcę nikogo zniechęcać do kropli, feliwaya czy czegoś tam jeszcze innego. Przecież to jest tak naprawdę wątek pocieszający, że nie jesteśmy sami ze swoimi bojącymi głupolcami, że są inni, którzy mają takie same albo i gorsze boidoopce. Sądzę po prostu, że Różyczka ma jakiś gen, który pozwolił przetrwać jej przodkom, dzięki temu, że bali się ludzi :( Tak naprawdę to chciałbym, żeby moje koty były takie słodkie jak moje tymczasowe Mruczki, ale nie są. Pela też ma swój charakterek.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Nie lip 22, 2007 20:37

Tak, Sonia - choć niektórzy mówili, że taki jej charakter, była totalnie zestresowana. Ktoś przywiózł ją do obcego domu i jak po drodze uciekła mu w śnieg - to złapał ja za ogon :strach: Mam teorię, ze ona była z antury płochliwa, a takie "wyjęcie" jej ze stada, tylko to spotęgowało. Sonia jest z pseudohodowli :( raczej nigdy nie była zsocjalizowana w pełni z człowiekiem...aż do czasu przybycia do nas...
Nie zrozum mnie źle, jeśli uważasz, że nie powinnam uczestniczyć w tym wątku, nie ma sprawy, już znikam 8) jako była właścicielka byłej strachliwej kotki wiem, co czują takie osoby...dlatego opisałam moją historię :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Nie lip 22, 2007 20:50

livy pisze:Ja zgłaszam moją Sasi. Trafiła do nas w listopadzie 2006 roku, miała wtedy 7 tygodni, była strasznie zabiedzona i chora. Oczka sklejone ropą, chudzieńka, przeziębiona i z mnóstwem pcheł.
Nas i Mizi się nie boi ale jak tylko usłyszy dzwonek domofonu albo do drzwi to biegusiem chowa się za szafą. Jeśli mamy gości (do 2 szt.) to z ukrycia wychodzi po długiej chwili. Obcy nie mogą nawet za długo na nią patrzeć bo zaraz ucieka do kryjówki. U weta tragedia, cała się trzęsie a ogon podkula całkowicie pod siebie. Kiedyś chciałam ją rozerwać 8) i zabraliśmy nasze dwie kocice samochodem na wyprawę do lasu, Mizi pięknie chodzi w szelkach i jest ciekawa świata, Sasi mało nam na zawał nie zeszła. Wyprawa zakończyła się szybko, teraz tylko Mizi jeździ :D .
Sasi jest delikatna, nigdy nas nie zadrapała ani nie ugryzła, wszędzie za mną chodzi, nawet nie mogę iść sama do kibelka bo lamantuje pod drzwiami :twisted: . Kochana jest :1luvu:
to bym powiedziałą, ze jest normą ;)
tzn normą jak dla kota mało odważnego, ale nie jest jakooś strasznie inne, wiele kotów takich jest ;)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Nie lip 22, 2007 21:03

przeczytałam

kotów miziastych do własnych ludzi chyba nie powinno się zapisywać
bo wiadomo, że sa koty, które miziają się z kazdym jak mój Budrys i takie, które tylko swoich Dużych lubią.
Prawdziwe strachulce to takie, które płoszy nawet własny człowiek :(

No chyba, że będzie podział na lżejsze i cięższe przypadki ;)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon lip 23, 2007 5:43

genowefa pisze:Batka - tymczasów nie zapisuję. Trzymam kciuki, że im się zmieniło i były nakolankowe, miziaste, ach i och :ok: :ok:



Kondi i ZIuk są już u mnie ponad rok.
Za kciuki nie dziękuję, może im sie odmieni.

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Pon lip 23, 2007 7:01

izaA pisze:Chciałam powiedzieć, że Sonia jeszcze rok temu mogłaby zostać Prezesem tego Elitarnego Klubu...osoby śłedzące wątek Soni i Otisa wiedzą jednak, co mogą zrobić z kotem krople Bacha...


No właśnie, a propos wypowiedzi Izy, mam pytanie do opiekunów ciężkich przypadków strachulców:

czy próbowaliście stosować jakieś środki farmakologiczne? homeopatyczne? ziołowe? inne?

Ja przy Irysku 'przerabiałam' wspomniane krople Bacha, ale z efektem mizernym. :? Czy coś jeszcze można by wypróbować? Bo przyznam, że wprawdzie akceptuję i kocham Iryska taką, jaka jest, ale jej nadmierna płochliwość czasami mocno utrudnia życie. :?

Wawe

 
Posty: 9329
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon lip 23, 2007 7:18

U nas krople Bacha i Feliway były na tapecie, niestety skutek był mizerniutki.....
Radzimy sobie jakoś normalnie :)
Obrazek

gattara

Avatar użytkownika
 
Posty: 14955
Od: Czw kwi 20, 2006 7:03

Post » Pon lip 23, 2007 7:22

gattara pisze:U nas krople Bacha i Feliway były na tapecie, niestety skutek był mizerniutki.....
Radzimy sobie jakoś normalnie :)


Aaaa, to znaczy, że Feliway (o zakupie którego myślałam) też mogę sobie darować. :?

Wawe

 
Posty: 9329
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon lip 23, 2007 7:57

Niekoniecznie, u nas Feliway miał całkiem dobre efekty: Gać zaczęła nawet strofować Kota Oswalda za próby zajmowania jej parapetu (zawsze uciekała przed nim w panice), niestety pora roku przerwała terapię (Gacek i Oswald to koty ogródkujące - czyli niewychodzące z ogrodu - to działa w dwie strony: w lecie przesiadują tam ile się da, a pod krzakiem Feliwaya nie podłączę :wink:) ).
Zużyliśmy 1,5 opakowania i trzeba było przerwać.
W jesieni pewnie spróbuję jeszcze raz.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon lip 23, 2007 9:08

Ja testowałam Feliwaya, ale bardziej pod kątem Blusi, która płochliwa nie jest - wręcz przeciwnie, mimo że przybyła do nas ostatnia, szybko podporządkowała sobie cała gromadę i trzęsie wszystkim :twisted:
Blusik lubi sobie czasem na kogoś zapolować - zasadza się wtedy za jakąś osłoną i z błyskiem złośliwej uciechy w niebieskim oku robi desant na kark przechodzącego tam właśnie kota.
Jeżeli trafia na Malucciego, rudzielec robi pac, wywala brzuch do góry i patrzy na nią wzrokiem pt. o co ci chodzi?
Jeżeli trafia na Oneta, krówek dostaje nagłego przyspieszenia, ucieka w jakiś kąt, a Blusia z kwikiem pędzi za nim :twisted:
Jeżeli trafia na Inkę kończy się to potwornym wrzaskiem Inki i jej paniczną ucieczką. Inka jest histeryczna i bardzo źle znosi takie zabawy. Więc w sumie z jej powodu zafundowaliśmy sobie Feliwaya.
Skutek pewien widzieliśmy, trochę się Blusia wyciszyła i te dzikie zabawy prawie się skończyły.
Chwilowo Feliwaya nie ma, ale za to są 4 tymczasy, więc Blusia dała spokój Ince i zajęła się maluchami :roll: Na szczęście maluchy mają to w nosie, więc nie widzę powodu do interwencji.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 23, 2007 9:25

Alebo, a czy w czasie stosowania Feliway'a widziałaś jakiekolwiek efekty na strachliwym Onecie? Bo ja bym kupowała go głównie z myślą o bojaźliwym Irysku - pozostałe dwie panienki zachowują się w ramach normy (oczywiście: kociej normy. :lol: :wink: )

Wawe

 
Posty: 9329
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon lip 23, 2007 10:05

Prawdę mówiąc to trudno mi powiedzieć.
Tak się skupiłam na obserwowaniu Blusi i zmian w jej zachowaniu, że nie zwracałam uwagi na inne koty ;)
Teraz sobie tak myślę, że może to, że Onet ostatnio wychodzi do obcych i zrobił się jakby śmielszy, to właśnie wpływ Feliwaya. Ale pewności nie mam, Feliwaya testowaliśmy od początku roku i trudno mi teraz sobie dokładnie przypomnieć jak to było z Onetem.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 23, 2007 11:24

To wszystko to nic w porównaniu do strachulca Filipa :lol: Filip dostaje zawału nawet jak się pojawi nowy wzorek na pościeli Obrazek,bada godzinę teren zanim wejdzie na łóżko .To samo jak pojawi się jakiś nowy przedmiot w domu ,boi się jakby ducha zobaczył 8O .Jak spadła ściereczka ze sznurka w łazience koło kuwety ,to nie chciał wejść do łazienki Obrazek
Raz go wzięłam na wypas na dwór to o mało nie straciłam kota ,tak się bał.Tą historię opisałam w swoim wątku :) .Chyba się nadaje mój Filip do klubu :wink:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 159 gości