Mruczek z chorymi uszami...

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw cze 18, 2015 18:55 Re: Mruczek - rak płaskonabłonkowy?

Blue pisze:Problemem jest to że u kotów każdy stan zapalny gdy jest przewlekły - bardzo zwiększa ryzyko nowotworzenia.
Ten kot ma problemy z uszami od lat.

Chyba ogólnie, u ssaków tak to wygląda. To fakt, ma od lat (czytalam).

Blue pisze:Pobranie wycinka z jednego miejsca i wynik negatywny histopatologii nie daje żadnej gwarancji że centymetr dalej lub na drugim uchu już coś paskudnego nie narasta.

To prawda , przerabiałam to na sobie, osobiście. Jednak bywa też w drugą stronę ( jesli wiesz, co mam na myśli ?) - nie chcę motać autorce w głowie.

Blue pisze:Nie sądzę by ta zmiana była grzybicą czy nużycą - w takim wypadku, po latach trwania choroby, kot albo by wyzdrowiał albo cały porósł grzybem.
No, trochę przesadzam, ale wiecie o co mi chodzi..
Tak, wiem o co chodzi...

Blue pisze:"...te uszy wyglądają źle i cokolwiek się dzieje od lat, pojawienie się komórek nowotworowych w stale podrażnionych stanem zapalnym małżowinach jest bardzo prawdopodobne.
Otóż to ... latami cierpi. Choroba nie cofa się ... tylko postępuje.

Blue pisze:I ja osobiście wolałabym takie "kłopotliwe" uszy amputować - coś się z nimi dzieje od lat, to nie jest przypadłość która minie sobie sama czy po jakimś podstawowym leczeniu..

Nie wiem co ja bym zrobiła... ale :
Blue pisze:Ogólnie można sobie poeksperymentować, porobić posiewy, wycinki drobne - ale pozostaje pewna sprawa. Generuje to spore koszta.
I może się okazać że po kilku miesiącach badań i prób leczenia okaże się że zabraknie kasy na operację..

...ma sens to, co napisałaś. Poza tym, przede wszystkim,szkoda czasu na eksperymenty , ze względu na zagrożenie (być może) życia biednego kotka. Bezsensowne cierpienie, ból etc.

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Pt cze 19, 2015 11:48 Re: Mruczek - rak płaskonabłonkowy?

Marcelibu pisze:
Cudak1 pisze:
Marcelibu pisze:I chyba słusznie - trzeba poczekać na wynik histopatologii.

Nie ma histopatologii - do tego badania trzeba by odciąć uszy, bo musi być i tkanka zdrowa.


To chyba źle zrozumiałam ten post:
Cudak1 pisze:(...) w tygodniu jadę z Mruczkiem umówić go na operację w lecznicy, którą poleciłaś :ok: różnica w cenie bardzo duża...(dokładna wycena dopiero z kotem, ale około 250 zł, a nie 550 zł za operację + nie wiem jeszcze ile za badanie histopatologiczne, ale może też mniej).

Zinterpretowałam, że wzięto wycinek.
Przepraszam.

Wycinek miał byc badany po operacji, ale wet stwierdził, że operacja nie jest potrzebna na tą chwilę, a żeby wycinek pobrać, to trzeba wyciąć całe zmiany z zapasem zdrowej tkanki, a więc całe uszy.

Generalnie w ostatnim czasie byłam z kotem w trzech lecznicach
- w pierwszej stwierdzono martwicę, dostał advocate (mimo, że nie było widać świerzbu pod mikroskopem) i tabletki na krążenie
- w drugiej dostał Synergal na 2 tygodnie i zakwalifikowano go do operacji usunięcia małżowin usznych, bo jest ryzyko, że to nowotwór, tylko koszt operacji ogromny, więc szukałam tańszego...
- w trzeciej telefonicznie umówiłam go na operację (koszt miał być o połowę niższy, niz w tej drugiej lecznicy), pojechałam z przegłodzonym kotem, ale wet obejrzał i nie zgodził się na operację, bo wg niego może da się to wyleczyć. Pobrał zeskrobiny.

Przed chwilą dzwoniłam do lecznicy, grzyba nie widać żadnego, jak na razie nic nie rośnie...bakterie wyszły, ale takie które normalnie występują na skórze. Proponują miejscowe leczenie zmian, jakimiś sprayem i antybiotykiem. I nie wiem teraz. Kupić te leki, czy nalegać na operację i badanie histopatologiczne? Za zeskrobiny zapłaciłam aż 65 zł (gdzie indziej zawsze ok 30 zł takie badanie kosztowało).

Nie rozumiem tego... w tej poprzedniej lecznicy bez problemu zgodzili sie operowac, a tu problem, jakbym mu chciała zdrowe łapy amputować, a nie uszy ze zmianami, które mogą być nowotworem i mogą go zabić, jeśli jest/zrobi się złośliwy.

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Pt cze 19, 2015 12:01 Re: Mruczek - rak płaskonabłonkowy?

Cudak1 pisze:
Przed chwilą dzwoniłam do lecznicy, grzyba nie widać żadnego, jak na razie nic nie rośnie...bakterie wyszły, ale takie które normalnie występują na skórze. Proponują miejscowe leczenie zmian, jakimiś sprayem i antybiotykiem.


Owszem, tylko zapomnieli,że jest różnica w egzystowaniu bakterii na zdrowej skórze i na chorej skórze.
Na zdrowej mogą bytować i bywają potrzebne,ale na chorej sytuacja się zmienia :evil: Te same bakterie, mogą być bardzo szkodliwe.

Antybiotyk i spray, to niech wet sam łyka i się psika, a najlepiej po oczach :twisted:

Sorry,ale... szlag mnie trafia na brak kompetencji. A kto cierpi ? A jak zwykle - pacjent.

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Pt cze 19, 2015 19:51 Re: Mruczek - rak płaskonabłonkowy?

Słuchaj, a gdybyś postawiła na szczerość?
Powiedziała jak sprawa stoi finansowo, że jeśli leczenie nie pomoże to zwyczajnie nie będzie Cię stać na operację?
Że masz świadomość czasu trwania choroby, ryzyka, że to kot podwórzowy, że już pewne leki dostawał i nic nie pomogły a stan jest coraz gorszy i Tobie zależy na tym żeby te uszy amputować, dokładnie to sobie przemyślałaś i jesteś zdecydowana.

Wiele osób broni się rękoma i nogami przed amputacją kotu czegokolwiek.
Szkoda że jeszcze kilka lat temu weci powszechnie na prawo i lewo kopiujący psie uszy nie mieli takich dylematów.
A tu chodzi o uszy od lat chore, w stanie zapalnym, cokolwiek się z nimi dzieje jest jakaś przyczyna wewnętrzna ich stanu - kocie zdrowe uszy nie miewają takich problemów. Nawet jeśli wda się jakaś infekcja na małżowiny to albo kot po pewnym czasie ją zwalczy albo się ona rozsieje.

Owszem, w idealnym świecie prawidłową drogą byłoby najpierw próbować je wyleczyć, porobić badania, popróbować leków. A dopiero jak to nie pomoże to je amputować.
Ale nie zawsze tak się da.

Blue

 
Posty: 23962
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob cze 20, 2015 20:32 Re: Mruczek - rak płaskonabłonkowy?

Przemyślałam. Ja bym amputowała uszy. Na wszelkie wypadek. Bo jednak jest
spore prawdopodobieństwo, że to rak. Zbadać nie ma jak.
Brak uszu na pewno będzie kotu przynajmniej na początku przeszkadzał,
ale to nie jest brak łapki czy ogona. Da sobie radę.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Nie cze 21, 2015 23:44 Re: Mruczek - rak płaskonabłonkowy?

Przykro mi, że tak się sprawa potoczyła. Pisałam, że to kot wolno żyjący (w domyśle małobudżetowy). Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle :(
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Wto cze 23, 2015 15:08 Re: Mruczek - rak płaskonabłonkowy?

Wyrósł i jakiś grzyb (ale, czy on jest przyczyna tego stanu uszu, czy tylko sie "przyplątał", wet nie potrafi powiedzieć..). Kupiłam mu dzis leki, za 10 dni do kontroli i jesli poprawy nie będzie, to dopiero może uda sie na operację namówić (choć i o jakichś autoimmunologicznych sprawach mówił, więc pewnie sterydami będzie chciał leczyć... :? ).

Bez próby leczenia ten weterynarz nie zgadza się na amputację uszu, a mnie nie stać, żeby jeszcze gdzieś indziej konsultować, więc próbujemy... Zobaczymy...

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Wto cze 23, 2015 15:29 Re: Mruczek z chorymi uszami...

Sterydy nie leczą ... Mówię to na swoim własnym przykładzie.

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Wto cze 23, 2015 17:51 Re: Mruczek z chorymi uszami...

gatiko pisze:Sterydy nie leczą ... Mówię to na swoim własnym przykładzie.

a szkodzą pewnie? i kosztują...

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Wto cze 23, 2015 17:56 Re: Mruczek - rak płaskonabłonkowy?

Cudak1 pisze:No śliczne, a z ogłoszeń cisza :(

Obrazek

Obrazek


Jedna w niedzielę pojechała do nowego domku :ok: a druga się załamała, że sama została...i mam teraz bardzo wesoło w domu :kotek:

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Sob cze 27, 2015 11:12 Re: Mruczek z chorymi uszami...

Jak Mruczek ?

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Sob cze 27, 2015 15:30 Re: Mruczek z chorymi uszami...

Denerwuje się przy pryskaniu uszek, nieprzyjemne to dla niego :( musze go w ręcznik zawijać, bo inaczej się broni.

Poprawy żadnej nie widzę i wydaje mi się, że ten grzyb jest tylko powikłaniem, a nie przyczyną tego stanu uszu.

Cudak1

 
Posty: 4124
Od: Pt wrz 04, 2009 17:39
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Sob cze 27, 2015 16:55 Re: Mruczek z chorymi uszami...

Biedny Mruczuś.
Co dalej planujesz zrobić ? Uważam,że to przeciąganie w czasie i podawanie leków ( "a nuż coś ruszy") mija się z celem :evil:

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7180
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Sob cze 27, 2015 23:06 Re: Mruczek z chorymi uszami...

Mruczek trzymaj się chłopie.

piano

 
Posty: 1493
Od: Śro paź 26, 2011 11:15
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob cze 27, 2015 23:46 Re: Mruczek z chorymi uszami...

Cudak1 pisze:
gatiko pisze:Sterydy nie leczą ... Mówię to na swoim własnym przykładzie.

a szkodzą pewnie? i kosztują...

Akurat kosztować, to specjalnie nie kosztują, chociaż pewnie zależy, który tam weterynarz przepisze, ale faktem jest, że szkodliwe jak diabli. Zwłaszcza w rękach niezbyt dobrego lekarza, który nie będzie wiedział jak balansować między dawką konieczną i w miarę bezpieczną, a taką, która rozłoży kota na łopatki. U mojej Zuzy steryd rozwalił wątrobę, trzustkę i wywołał cukrzycę, a kocur mojej znajomej bierze sterydy od lat i jakoś ciągnie bez większych szkód. Czasem jednak wyjścia nie ma i bez sterydu się nie obejdzie. Przy chorobach autoimmunologicznych pewnie za dużego pola manewru nie ma, ale pytanie jest, czy akurat w tym przypadku steryd jest potrzebny i cokolwiek pomoże. Oczywiście te w postaci maści czy wziewnej są bezpieczniejsze (przynajmniej u ludzi, mówię z perspektywy alergika) od tabletek czy zastrzyków.

Necz

 
Posty: 944
Od: Nie wrz 03, 2006 11:06
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Martini1989, pauprenses, puszatek i 40 gości