miszelina pisze:Czasem deszczowy poranek na urlopie się przydaje.
Ciekawe co to za urlop. Jak to tak cały czas siedzieć na forum?
Dziś rano odkryłam Mysz w kuchni!!! RAtunku - może jakiegoś kota by się przydało mieć. Jak się podzieliłam tą wieścią z mjs to ta mi odpisała "Daj jej sera". I to był genialny pomysł. Nie sera - tylko śmietankę spod serka wiejskiego Mysz uwielbia. Pomlaskała, pooblizywała się i ... przyszła do mnie do łazienki. Pozwiedzała nieco - z obrzydzeniem otrzpała mokre łapki po wyjściu z brodzika. Kilka razy ją musznełam po grzbiecie to napyskowała na mnie.
ale i tak głównie siedzi pod łózkiem. Wczoraj zmniejszyłam jej apartament. Jest teraz bliżej "wyjścia" i więcej ją słychać. Jak tylko wyszła na pokoje to śFirek najpierw dorwał sie do swojej miski a potem załatwił się w jej kuwecie. Przynajmniej tym razem nie na łóżko.
A po za tym chyba będę "reklamowała" śFirka. Mówiłam, że chcę "stare", biedne zwierze. I ten "największa bieda" na wielopolu okazał się całkiem, całkiem żywotnym zwierzakiem. I to dziwniastym.
Sika i kupa w łóżku, atakuje psa, uwielbia jak się idzie do toalety, śpi w pudełku. Łazi po mieszkaniu i miauczy straszliwie. A potem atakuje nieszczęsny dywanik, mnie, psa czy co mu się tam nawinie. Tiaaa - a mnie się marzył koteczek, który będzie przesypiał większość czasu i dawał się głaskać kiedy tylko tego zapragnę.
Wczoraj ukradł mi buta!!! Wlókł go za sznurowadło. Nie chce się bawić piórkiem ale wczelkie sznureczki są rewelacja. I nadal sika do psiej budy.
