Agn pisze:Dlatego pytałam BiBi, jak ona technicznie to widzi. Czy ma możliwość przetrzymania kotów gdzieś bezpiecznie, żeby mogły się oswoić z nowym otoczeniem.
I jaka jest odpowiedź?
Nie mam żadnego doświadczenia z przesiedlaniem dziczków, a i z samymi dziczkami niewiele miałam do czynienia. Proszę zatem, aby moje poniższe dywagacje zostały potraktowane jako wątpliwości, nie jakiekolwiek sugestie.
Bo z jednej strony mamy opis realności kostrzyńskiej (cyt.za czitką):
"To wszystko są młode koty, 2, 3-letnie. Dłużej nie żyją, psy rozszarpują na oczach ludzi, ludzie zabijają, dzieci rzucają kamieniami. Budynek w którym mieszka na pierwszym piętrze ma w zimie szczelnie pozamykane piwnice, ludzie nie tolerują kotów. I one w mrozie, takim -17, siedzą wszystkie na ławce pod oknami Pani Reginy na ławeczce całą noc i czekają na jedzenie."
Nie wiem, na ile ten opis odpowiada obiektywnej rzeczywistości, na ile (jeśli w ogóle) został udramatyzowany przez emocje pani Reginy. Dziewczyny, które były w Kostrzyniu, mają pewnie lepszy ogląd sytuacji. Z tego opisu wynika jednakże, że w tamtejszych warunkach nawet mistrz survivalu niewielkie miałby szanse na dożycie statecznego wieku.
I z drugiej strony mamy to warszawskie miejsce. Co do którego jedynym zarzutem jest, jak rozumiem, że koty zostałyby wypuszczone "na głęboką wodę", w całkowicie obcy sobie (choć obiektywnie przyjazny dla nich) teren. I tu mam pytania do osób doświadczonych. Czy taki dzikusek, wypuszczony z transportera w nieznanym terenie, natychmiast na oślep daje w długą i ślad po nim ginie? Czy też dopada pierwszej kępy krzaków lub innego schronienia, przeczekuje, aż się "oprawcy" oddalą i wtedy zaczyna eksplorować teren? Pytam, bo w wielu wątkach poświęconych zaginionym kotom domowym pojawiała się sugestia, żeby skontaktować się z miejscową karmicielką, bo takie koty często dołączają do stadka tubylców.
Czy więc faktycznie tak nikłe są szanse na to, że kostrzyńskie koty pozostawione na obcym sobie terenie zaadaptują się i zintegrują z tamtejszymi kotami ?
Powtarzam - to tylko moje własne bicie się z myślami.
Edit: interpunkcja