casica pisze:Uzupełniłam sobie zaległości i nie ukrywam, że bardzo się zdziwiłam. Nie wiem, odnoszę wrażenie, że stosunek do piszących przekłada się u niektórych na wszystko, łącznie z krytyką tego co sensowne i co nie ma nic wspólnego z głównym nurtem sporu.
phantasmagori pisze:Może ja się wypowiem , ponieważ mam wytłumaczone przez mojego urologa.
Choroby nerek dzielą się na 2 rodzaje
1. Urologiczne - wszelkiego rodzaju złogi - objawy występują często dopiero gdy złogi są olbrzymie. Może to prowadzić do poważnego mechanicznego uszkodzenia nerek przez złogi ale nerki dalej filtrują tak jak trzeba. Dopiero złogi mogą doprowadzić do wodonercza, a co za tym idzie stanu zapalnego nerek i doprowadzic do niewydolności nerek. Bardzo często objawów brak i złogi wykrywa się przez przypadek np w trakcie usg jamy brzusznej lub gdy są tak duze ze zaczyna boleć. Co więcej są różne rodzaje złogów, surwitowe, moczanowe, wapniowe, szczawianowe, są też mieszane. Jedne widać na usg a nie widać przy rentgenie, inne odwrotnie.
2. Nefrologiczne - niewydolność nerek - nerki wyglądają zdrowo, wyniki moczu idealne, dlatego że nerki nie filtrują krwi. Nic nie boli ale organizm ulega systematycznemu zatruciu. Objawy to na początku zmęczenie, potem chudnięcie a na końcu wzmożone pragnienie. Ból pojawia się na końcu gdy już jest za późno.Wykrywane przy badaniu krwi pod kątem mocznika i kreatyniny.
Więc niech nikt mi nie mówi że jest w stanie wychwycić wcześnie objawy u kota skoro u siebie trudno skojarzyć.
Agn pisze:Przepraszam, że się wtrącam.
Zaczyna mnie nieco męczyć dość mi[s]tyczne podejście do badań krwi, zwłaszcza kontrolnych i zwłaszcza raz w roku. Możesz kota zbadać w lutym, badania wyjdą oki, kłopoty z nerkami zaczną się w marcu i jeśli kot jest typem, który do ostatniego momentu choroby funkcjonuje dobrze i niczego po nim nie widać, to chorobę wychwycisz dopiero przy kolejnych badaniach kontrolnych w lutym następnego roku, a kot z chorobą będzie już chodził prawie rok. Dlatego całkiem prawdopodobne jest to, co napisała phantasmagori.
mirka_t pisze:Wynika z tego, że coroczne badanie nie daje zbyt wielkiej szansy na wczesne wykrycie choroby. Aga9955 powinna zmienić treść hasła w swoim podpisie na „Badaj kota profilaktycznie co miesiąc.”.
Niestety coś z tłumaczeniem było nie tak, albo raczej z właściwym zrozumieniem tłumaczenia. Badania profilaktyczne to nie tylko krew, ale i mocz, a w razie niejasności dalsza diagnostyka. Zwłaszcza w przypadku nerek, to badanie moczu jest tym właśnie badaniem, które pozwala wychwycić najwcześniej wszystkie zmiany (struwity, złogi, początkowe fazy pnn gdy we krwi nie ma jeszcze żadnych znamion tej choroby). Zanim w ogóle pojawią się jakiekolwiek niepokojące objawy. Jak są objawy, to już może być za późno. Profilaktyka to też monitorowanie (stałe) jamy ustnej i stanu zębów oraz dziąseł – wszelkie istniejące tam stany zapalne w pierwszej kolejności rzutują na stan nerek właśnie. Czasem lepiej, u starszych kotów, zdecydować się na zupełną sanację jamy ustnej, żeby z czasem uniknąć problemów zdrowotnych. Profilaktyka nie jest mitem, nie daje też pewności, że wszystko będzie ok. za miesiąc czy za cztery, jednak znacząco zmniejsza ryzyko, że jakieś choróbsko będzie się rozwijać cicho i podstępnie, aż się objawi i nie będzie już możliwości ratunku, lub szanse na uratowanie życia będą nikłe.
Nie należy wyśmiewać i bagatelizować badań profilaktycznych bo to nieodpowiedzialne. Badania profilaktyczne dają szansę wychwycenia choroby w początkowych stadiach, pnn rozwija się powoli, zwłaszcza u starszych kotów i początkowe fazy można łatwo zaobserwować zwłaszcza w wynikach badań moczu, a później krwi. Stany ostre, to co innego, ale jak napisała Dalia, te można łatwo zaobserwować.
Należy sobie być może zadać pytanie jak profilaktykę robić. Otóż moje zasady są takie:
- kot młody, zdrowy, bez poważnych incydentów chorobowych w swoim życiu – profilaktyka minimum raz w roku, optymalnie dwa razy.
- kot po schronisku, z nieznaną przeszłością, chorujący wcześniej – profilaktyka co 3 – 4 miesiące.
- kot leciwy, schorowany etc. – badania profilaktyczne zależnie od potrzeb. Draculowi np. robię badania co miesiąc, półtora.
Niestety nie istnieją środki zapobiegawcze w przypadku pnn, ale wykrywszy pierwszą fazę tej choroby można i powinno się kota monitorować szczególnie uważnie, żeby zareagować odpowiednio wcześnie. Mówi się teraz, że jedynym istniejącym środkiem dobrze wspomagającym pracę nerek (zwłaszcza u kotów starszych, zagrożonych pnn) jest rubenal, a jego najskuteczniejsze działanie to właśnie bardziej zapobieganie niż leczenie.
A Wy piszecie o mitologizowaniu profilaktyki???
Agn pisze: I liczebność stada, czy czujność opiekuna mogą nie mieć z tym żadnego związku.
Liczebność stada ma z tym bardzo wiele wspólnego. Słowo klucz to KOSZTY. Pieniądze i czas. Jest to oczywiste, przynajmniej dla mnie. Bo przecież nie mówimy tutaj o kotach w schronisku, którym zapewnia się tylko doraźną pomoc, ale o kotach w DT – gdzie w myśl idei takiego miejsca koty powinny być właściwie leczone i przygotowywane do adopcji.
Agn pisze:A takim przypadkiem jest mój Sonek. Badania krwi miał robione tuż przed przyjściem do mnie w marcu zeszłego roku - w biochemii były lekkie zmiany w obrazie wątroby, nerki - oki. Na tegoroczną wiosnę zaplanowałam badania krwi i przymiarkę do czyszczenia zębów. Kot funkcjonował świetnie, przytył. Zmiany w zachowaniu wychwyciłam szybko - myślałam, że to KK. Bad. krwi i USG nerek wykazało tragedię.
Agn pisze: U Sonka to w ogóle było zaskoczenie. Kot przez rok pobytu u mnie uzupełnił 'pustą przestrzeń podskórną', czyli przytył do formy, którą najprawdopodobniej miał sporo wcześniej u poprzedniego opiekuna. Ok. trzech tygodni temu zaczął więcej spać i miał katar - żadnych innych objawów - ani wzmożonego pragnienia, ani częstszych wizyt w kuwecie nie odnotowałam. W trzecim dniu podawania antybiotyku odmówił jedzenia. Czwartego dnia miał zrobione badania krwi, które pokazały kreatyninę ok. 11, i mocznik 399. Wczorajsze badanie było trzecim w ciągu dwóch tygodni.
Są koty, które reagują na niewielkie wzrosty kreatyniny i mocznika ponad normę. Ale są takie, po których nie widać nic do momentu, gdy organizm się załamuje i nie daje rady kompensować samodzielnie rosnących parametrów.
Zbyt późno zrobiłaś kolejne badania – a przecież podwyższone parametry wątrobowe już były wskazaniem do szybszej kontroli. Poza tym przeszłość Sonka też kwalifikowała go do częstszych badań. Infekcja, o której piszesz te nerki po prostu „dobiła”. Może gdybyś mu zrobiła badania po np 3 miesiącach, dałoby się coś zrobić?
Niestety u Puti to podobnie wyglądało. Wrześniowe badania profilaktyczne pokazywały, że wszystko w normie (mocznik i kreatynina w górnych granicach normy), a w listopadzie się zaczęło. No ale powstania i pęknięcia ropnia po szczepieniu Felisvakiem nikt nie mógł przewidzieć. Ostry stan zapalny „uderzył” po nerkach i mamy teraz problem bardzo poważny. Jednak gdyby nie ten ropień, robiłabym jej, jako podejrzanej i w grupie ryzyka, badania profilaktyczne znacznie częściej. Dałoby mi to większe szanse na walkę z pnn, niż gdybym nie robiła jej badań kierując się wyłącznie wyglądem i obserwacją.