Poza tym wyciągnął mi kota z pp i kk (niestety, po niecałych 2 miesiącach od wyleczenia, nastąpiły komplikacje, których to już pomimo długiej walki, nie przeżył). To wet-człowiek, do którego mam całkowite zaufanie.
Niestety (a właściwie to cudownie) owy wet-człowiek jest świeżo upieczona mamusią

Wet-człowiek-mamusia bardzo pomaga mi teraz przy tych biedach schroniskowych, choć mam wyrzuty sumienia, że jest to kosztem czasu dla małej córeczki. Staram się więc nie nadużywać tej pomocy, ale wiadomo jak jest...
Każdy ma chyba swojego zaufanego weta. I to dobrze, bo można zawsze dla pewności zasięgnąć drugiej opinii.