
Chłopaki leżą na kanapie i oglądają "Vabank".
A z poważniejszych wieści, mamy powierzchowne zapalenie skóry z wysiękiem i infekcją. Sprawa jest najprawdopodobniej psychosomatyczna. Tylko nie dojdziemy już czy Mruczek zaczął się lizać z nerwów i rozlizał sobie skórę, czy coś w schronie spowodowało świąd a świąd lizanie. Później zmiany, później infekcję. I tak mamy mokrą egzemę. Oprócz wychudzenia i, niestety, sporego zaniku mięśni tu i ówdzie, Mruczek jest jak na to wszystko w dość dobrej kondycji ogólnej. Namacalnie nie można się do niczego przyczepić, zęby jak na 11-sto latka ma całkiem przyzwoite. Jak się okazało, apetyt też. Być może to, że nie jadł było też sprawą psychiczną, może otoczenie nie to, towarzystwo nie to, menu nie takie jak trzeba... U Doktórki chrupną kilka krokietów RC, u nas w domu spałaszował już niezłą ilość Animondy indyk z salami oraz tuńczyka z serem Miamor

Póki co dostał dziś domięśniowo dexafort, dopyszcznie enrobioflox. Hexoderm do smarowania ciałka. Musimy się szybko zaopatrzyć jeszcze w kerabol i efa oile. Zmiany na skórze są masakryczne






A ha, no i zrobiłyśmy test na FIV i FeLV oraz wzięłyśmy krew na wszelkie inne badania (wyników ze schronu wciąż nie ma

