Kaleka Sonia, kulawa, z wyrwanym ogonem, koniec cierpień [']

Modjeska pisze:Zobaczysz, w swoim czasie momentalnie

Oby Ola oby. :ok:

Sonia ma znowu ranę, tym razem na nóżce,

już zasmarowałam olejkiem.

Obrazek

Lekarz jeszcze nie odpowiedział na moje maile w sprawie tej jej przedniej łapki a ona tak fatalnie chodzi bo i ta miednica i ten przód z jedną sprawną łapką.
Tak mi jej szkoda ale głową muru nie rozbiję.

Auć. Od samego patrzenia boli

Niech się szybko zagoi.

Joako pisze:Auć. Od samego patrzenia boli
Niech się szybko zagoi.

Pewnie jak się zagoi to nowe będą.
Kotka chodzi po mieszkaniu, koty lubi, ludzi niekoniecznie.
No nic, będzie kolejny nieadopcyjny tymczas, rewelacyjnie wręcz. :strach:

Gdy Nowy Rok Staremu cyfrę zmienia, wszyscy wszystkim ślą życzenia, a ja przy tej pięknej sposobności, życzę Wam dużo szczęścia i radości!

alab108 pisze:Gdy Nowy Rok Staremu cyfrę zmienia, wszyscy wszystkim ślą życzenia, a ja przy tej pięknej sposobności, życzę Wam dużo szczęścia i radości!

Dziękuję za życzenia i nawzajem. :1luvu:

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :ok:

Joako pisze:Wszystkiego dobrego w Nowym Roku

Dziękuję Jasiu i nawzajem!

Tak oto Sonia z maluchami porządek zrobiła i zabawa w najlepsze. :wink:

niestety często zgubi kupkę

widać miednica dalej jeszcze w nie takim stanie jak być powinna, ale czy kiedyś będzie w takiej?

Dzwonił pan doktor z lecznicy i powiedział, że należałoby zrobić jeszcze 3 zdjęcia tylko celujące na tą łapkę.
Z tych co widział wstępnie, lecz może się mylić, to Sonia może mieć odłamany guz łokciowy co jest bardzo skomplikowaną operacją.
Pan doktor musi wszystko sprawdzić palpacyjnie, czy da się tą łapkę jeszcze uratować czy nie.

Oczywiście decyzja zapadnie w najbliższych dniach jak pojedziemy do lecznicy.

Na razie panna ma rujkę i nie ucieka tak przede mną jak wcześniej, a nawet mogę ją głaskać schylając się do niej a ona nie wieje.

Dzisiaj byłyśmy Z Sonią u specjalisty w lecznicy w Łodzi, jestem załamana, bo jeżeli dojdzie do operacji, to będzie trwała kilka godzin, będzie bardzo skomplikowana(gwoździe itd :strach:

), ale najpierw musi pojechać po raz kolejny na prześwietlenia od 2 do 7 zdjęć które musi mieć pod narkozą.
Dopiero po tych zdjęciach w każdym ujęciu, pan doktor zadecyduje co dalej, przede wszystkim czy da się jej tą łapkę jeszcze uratować. Szanse minimalne, ale są i będziemy o nią walczyć.
Dziękuję mojej córce, że jeździ ze mną, bo ja nie umiem się poruszać po Łodzi.

Jak to dobrze, że zwierzęta nie mają świadomości i nie muszą martwić się na zapas. Biedna Sonia, poważnie się to wszystko zapowiada.
Dobrze, że masz taką wspaniałą córkę :ok: