Już wróciliśmy

To jeszcze nie dziś!

Dziś jeszcze Frodo nas nie opuści, i jest szansa na więcej dni, tygodni... Nie śmiem marzyć o dalszych.. Dr F. dał nam nadzieję. Frodo nie je przez dużą nowotworową gulę na dziąśle, która mu od dawna przyrastała. Ale wcześniej opinia była taka, że nie ma co ruszać, bo żuchwa za słaba, trzeba działać przeciwbólowym, przeciwzapalnym i antybiotykiem. Dziś chyba DR był pod wrażeniem niezłego jak na wcześniejsze rokowania stanu Frodka i naszego uporu, i stwierdził, że usunięcie guli może mu pomóc, a na pewno nie zaszkodzi. Bo jeśli Frodo nie będzie jadł, to wiadomo... Tak więc dziś jeszcze kroplówka nawadniająca z glukozą (i pewnie nie tylko dziś), którą zaraz zrobimy, jutro badanie krwi i kroplówka u weta - wzmacniająca jakaś, a w środę zabieg usunięcia świństwa. Liczymy, że po tym Frodo będzie jadł, bo mimo tej zniekształconej żuchwy radził sobie całkiem dobrze.
Kurcze, jak to ciężko znieść... Jestem na skraju nerwowym ;-( Ale teraz na razie kamień spadł mi z serca, bardzo ciężki kamień...
Tylko chyba będe musiała aktywnie podziałać na bazarku, lub prosić o pomoc

, bo wydatek najbliższy to ok. 500-600 zł...
girlonthebridge, dziękuję za wsparcie

Ale wiesz, ciężko się tak cieszyć małym przyjacielem z tą straszną świadomością.. Bo jak mam się cieszyć, jak powinnam z nim postępować... Jeśli będę z nim więcej przebywać, to czy rozstanie nie będzie bardziej bolesne? A może będzie bardziej bolało, jeśli nie będę go teraz miała cały czas na kolanach

Czasem zaszywam się, zanurzam w pracy, to mi daje ulgę, bo myślę o czymś innym.. codziennym... Ale czy potem nie będę sobie wyrzucać, że ja byłam zajeta, a on siedział skulony w swoim domku czy pod łóżkiem..? Kurcze..
