Ryś wrócił pod skrzydła Fundacji.
Ja nie wiem co robić:/ jest mi ciężko,bo to wspaniały kot i chciałam dać mu szansę na domek,ale w tej sytuacji jestem kompletnie rozstrojona,a Megi dodatkowo czując kocura dostaje szału.
Tak źle i tak nie dobrze...Wiecie co szlag m nie trafia,bo moje życie takie zawsze jest,że jak nie ja choruje to zwierzaki i moja chęć pomocy spęłzła na niczym
Megunia dostała kroplówki,miała badania krwi,które wykazały lekkie podniesie mocznika 92 i prób wątrobowych ok.80,ale nie jadła ostatnio,więc takie wyniki być mogą.kroplówki plus leki i antybiotyki.Jutro na ponowne kroplówki i zastrzyki,niedziela to samo.
Poprosiłam o zrobienie rtg,który również nic nie wykazał.
Nie wiem gdzie szukać i czego szukać?Nawet jak minie stan zapalny i Meguś wróci do siebie to warto było by znać przyczynę,a nie kończyć na zlikwidowaniu objawów,bo nie o to chodzi.
Jestem zmęczona psychicznie,bo męczę się od operacji ze sobą i z bólami od prawie 2 miesięcy i jeszcze teraz ta biedulka zachorowała,no i był misiu...nie ma misia

Naprawdę mi przykro...
chciałam dobrze...
edit g.22: Na to wszystko Zuzia ma coś z uchem,przez przypadek to znalazłam akurat dziś jakby było mało wszystkiego.Gdy dotknęłam podstawy ucha ,bo chciałam ją pokiziać,a ona zawarczała,krzyknęła dosłownie i rzuciła się z ząbkami na mnie

Nie daje sobie zajrzeć do środka tylko szleje agresją.Dotknęłam delikatnie jeszcze dwa razy i mnie pokąsała.Z zewnątrz nic nie widać,więc pewnie coś w środku.
Jutro na wizycie z Megi damy zbadać uszko

Sonia znów zaczyna charczeć i robi się coraz bardziej agresywna.
To jakieś piep$%^& fatum
Bo jak się wali to wszystko na raz
