

Martwię się jednak jego zachowaniem. Jak wróciłam do domu, to siedział na zmiotce i szufelce, wpakowany pod szafkę łazienkową, schowany za pudełkiem po butach. Udało mi się wyciągnąć spod jego doopki zmiotkę i łopatkę, i podepchnąć dywanik. Pod nos postawiłam wodę i RC do tego parę "przysmaków" Whiskasa. Obok kibelka stoi kuwetka a pod ścianą postawiłam pudełko z kocykiem. Moje koty zaglądały do niego przez dziury wentylacyjne.
Musiałam wyjść coś zjeść i się wypluskać (u nas nadal nie ma wody). Po powrocie, kociak nadal pod szafką, żwirek w kuwecie nienaruszony, jedzenie nietknięte, nawet owe przysmaki, za którymi moje koty szaleją

Na noc postanowiłam moje koty dodatkowo zamknąć w pokoju, żeby wystraszek miał więcej spokoju. Będą oddzielone dwoma parami drzwi i wąskim przedpokojem.
Kotuch się ślini, mam nadzieję, ze to ze stresu a nie od wścieklizny

Jak mogę mu jeszcze pomóc? Ma zaszone światło, tak zostawić?