puszki Bozita- Warto?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 12, 2009 20:48

Kochana Sis,

wiem, że w Bozicie soi nie ma. Ale te 93 % mięsa to piękna bajeczka. Gdyby czystego mięsa tyle tam było, to białka byłoby o wiele więcej niż 11,5 % .

Kilka przykładów, bo mam w domu wiele różnych puszek:

almo nature:
wołowina: 75 %
białko: 18 %
Kot o przeciętnej masie ciała (ok. 4-5 kg) potrzebuje dziennie mniej więcej 150 g.

Auenland
wołowina: 85 %
białko: 16%
Kot o przeciętnej masie ciała (ok. 4-5 kg) potrzebuje dziennie mniej więcej 200 g.

Auenland
kurczak: 70%
białko: 14%
Kot o przeciętnej masie ciała (ok. 4-5 kg) potrzebuje dziennie mniej więcej 200 g.

Terra pura
wołowina (?), podroby wołowe (?), owies, marchewka, jabłka
białko: 13,9
Kot do 4 kg masy ciała potrzebuje przeciętnie 150 g dziennie, do 7 kg ok. 250 g dziennie.

Luderland (indyk)
indyk: 97%
białko: 16,5%
Te puszki muszę suplementować, gdyż nie ma w nich odpowiedniej ilości witamin, tauryny i wapnia.

A teraz Bozita, która wg podanych przez Ciebie danych daje nam następujące informacje:
mięso: 93 %
białko: 11,5%
Kot o ok. 4 kg masy ciała powinien dostawać wg wskazań producenta mniej więcej 350 g pasztetu na dzień.

Śmieszne jest też to, że Bozita podkreśla, że nie używa konserwantów. Jednak tłuszcze, które sprowadza do produkcji karmy, są odpowiednio konserwowane. Napisałam kiedyś do nich maila z pytaniem o konserwanty. Tak mi właśnie odpowiedziano.

A teraz tylko na koniec jeszcze kilka pytań, droga Sis. Odpowiedz mi proszę, jak to jest możliwe, że kot, dostający prawie wyłącznie mięso zawarte w Bozicie, potrzebuje aż tyle tej karmy? I jak to możliwe, żeby z 93 % mięsa zrobiło się maksymalnie 11.5 % proteiny? Czy to Cię do tej pory nigdy nie zdziwiło?

O glikogenie chętnie z Tobą popiszę. Ale to może już na pw :)

Pozdrawiam serdecznie
Ostatnio edytowano Sob cze 13, 2009 8:20 przez Tinka07, łącznie edytowano 1 raz
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pt cze 12, 2009 21:20

A mi się coś wydaje, że na kartoniku jest napisane, że mięsa i jego pochodnych jest 4%. W każdym razie dla zwolenników Bozity jutro zamieszczę zdjęcia "produktu ubocznego, pochodzenia zwierzęcego" jaki znalazłam w kartoniku. Szybko nacykałam foty, żeby mieć dowody z czego robią tą karmę.
Obrazek Obrazek

lusesitt

 
Posty: 93
Od: Nie gru 30, 2007 15:49
Lokalizacja: Wałcz

Post » Pt cze 12, 2009 21:23

Ale tu o proteinę chodzi, czyli o zawartość mięsa w mięsie.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Pt cze 12, 2009 21:48

Ja mam też takie informacje, że np. jest najmniej ok. 4 proc. tego a tego mięsa. O 93% mięsa nigdzie w niemieckich sklepach internetowych i też na opakowaniu nie czytałam. Kupiłam kiedyś Bozite dla swoich Małp. Odeszły od misek zdegustowane. Wystawiłam więc karmę moim dochodzącym jeżom. Też zostawiły ponad połowę, co nigdy z inną karmą się im nie zdarzało. Przyznam szczerze, że ta karma dla mnie jakoś dziwnie pachnie (śmierdzi?).

Podana proteina to nie tylko mięso, proteina (białko) to wszystko, co zalicza się do białka. Może być to białko zwierzęce i roślinne. Wartości podaje się ogólne. Tak że po zawartości białka w karmie nie możemy powiedzieć, skąd ono tak naprawdę pochodzi. W czystym mięsie jest ok. 20-22% białka. Każdy może to sam sprawdzić w Necie.

Pozdrowionka
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pt cze 12, 2009 22:21

Tinka07 pisze:Podana proteina to nie tylko mięso, proteina (białko) to wszystko, co zalicza się do białka.
Pozdrowionka

Tylko w mięsie inny prosentydż i w soi zupełnie inny - se wyczytałam. Tak czy owak Kelka ma szlaban na gotowce.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Pt cze 12, 2009 22:32

Motodrama pisze:
Tinka07 pisze:Podana proteina to nie tylko mięso, proteina (białko) to wszystko, co zalicza się do białka.
Pozdrowionka

Tylko w mięsie inny prosentydż i w soi zupełnie inny - se wyczytałam. Tak czy owak Kelka ma szlaban na gotowce.

Pewnie, Motodramo, ale ogólnie na etykietce karmy ani rusz nie wyczytasz, skąd pochodzi ta cała proteina. Może być też z piór i innych "smakowitych dodatków".
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Nie cze 14, 2009 3:15

Dane przytoczyłam za producentem, dałam linki - są ze strony Bozity, są też z ulotek Bozity. Nie są moim wymysłem.

Ktoś pisał o 4% miesa w bozicie, to nie tak.
4% tyczy tylko dodatku smakowego - czyli w bozicie z dorszem-dorsza, w okoniu okonia.
Ale na pierwszym miejscu jest wymieniony kurczak - i zgodnie z normami to tego co na etykiecie na pierwszym miejscu wymienione jest najwięcej.

Nie znam kota, który zjadłby cały karton bozity dziennie.
Moje 3 koty zjadają kartonik w dwa dni (na jeden posiłek idzie dla nich ok. 1/4 kartonika, czyli jeden kot = dwa posiłki dziennie=ok. 62g dziennie bozity- gdzie tu cała puszka bozity dziennie na kota?). Koty ważą po ok. 3,8 kg. Nawet kot babci na wsi, wychodzący a raczej szwendający się cały dzień, zjadał max 1/2 kartonu na dzień.

Konserwowane - ale czy wiesz, czy konserwowane naturalnymi substancjami czy sztucznymi? Bo dla mnie "konserwowane" nie musi oznaczać bomby chemicznej, za to może oznaczać np. konserwowane naturalnie witaminą C czy tokoferolami.

Gdyby nie konserwowanie - najlepiej naturalnymi i bezpiecznymi substancjami chemicznymi (ew. pasteryzacja, czy dyskusyjne promieniowanie) - i my i nasze koty zjadalibyśmy ogromne ilości zarodników grzybów, bakterie, a zjełczały tłuszcz i reakcja organizmu na takowy raczej też nie służą zdrowiu.
Tłuszcze szybko się rozkładają, i muszą być stabilizowane - to nie konserwanty są be, ale konserwanty zwane sztucznymi są be.

Dziwią mnie różne rzeczy, Tinko. Na przykład ironia w Twoich wypowiedziach.
Bardzo bardzo proszę, nie pisz od mnie per "kochana sis", bo kochana mówią do mnie tylko moi bliscy. taka staromodna jestem, że słowa mają duże znaczenie :)

Dziwią mnie krucjaty w imię "ile mięsa w mięsie".
A gdzieś tu, nie w Etiopii ale obok na łódzkim podwórku dzieci widzą mięso na obiad jeden raz w tygodniu. Czy kogoś interesuje, ile białka niezbędnego dla rozwoju dzieci jest w tych posiłkach? Ile białka i witamin jest w posiłkach babci, która żyje samotnie i kupuje w sklepie kostkę masła, chleb i mleko (bez mięsa czy wędliny)?
Że co ma piernik do wiatraka?
Ano ma. Czasem jest mi wstyd.

Dobrej jakosci karma kocia jest lepsza od wielu wędlin czy puszek dla ludzi.
I jakie ma znaczenie czy będzie tam 78 czy 93% mięsa?
To nadal będzie duży procent mięsa, wyższy niż w żarciu dla ludzi.
Dlaczego od razy podejrzewać pióra i śmieci w dobrej karmie? może to po prostu podroby - wątroba, płuca, serca? A te są jak najbardziej odpowiednie dla diety dzikich czy domowych kotowatych. I o podrobach w bozice owszem wiem, a o piórach nic. Być może czegoś nie wiem. Jeśli ktos robił analizę chemiczną składu bozity przez źródła niezależne, niepowiązane ani z producentem ani z ich przciwnikiem ani wojujacym wrogiem puszek ;) - to chętnie się z wynikami takich badań zapoznam.

Nasze koty mniej się ruszają, w większości to kastraty, z tendencjami do tycia - i dla nich dobrze, że mają zmodyfikowaną karmę chroniącą nerki i przed nadwagą.
Nie tylko ludzie są narażeni na choroby cywilizacyjne, ale i nasi zwierzęcy podopieczni - w naturze nie ma kastratów, im nie trzeba obniżać pH moczu karmą, nie trzeba dawkować karmy, albo wprowadzać karm light.

Jestem biologiem (najcenniejsze czego mnie nauczyli na studiach to ścisłości, logicznego myślenia i - krytycznego weryfikowania wiedzy własnej), z racji pracy sporo czytam z branży zoologicznej, ale nie będę wchodzić z Tobą w dyskusje, Tinko, bo tam gdzie Ty piszesz jej nie ma, są tylko jedynie słuszne racje. Im dłużej żyję tym bardziej cenię swój czas :) Dlatego to co piszę to tylko moje luźne przemyślenia pełne znaków zapytań. Wracam do wątków, bo może ktoś zna odpowiedź, może ktos napisze coś cennego, może dowiem się DLACZEGO.
A nie tylko wciąż ile tego białka, ile tego mięsa jest w karmie A lub B...
A ile tego białka i mięsa jest tak naprawdę potrzebne kotu?
Czy nadmiar białka na dłuższą metę nie obciąża pracy nerek i wątroby (jak dzieje się u ludzi)? Jakie jest główne źródło energetyczne dla kota? co najkorzystniej spalić ma organizm kota, by uzyskać glukozę - tłuszcze? białko? glikogen?
przy przemianach białka do glukozy uwalniaja się substancje obciążajace nerki - dużo kwasu moczowego. Ma to znaczenie czy nie?
Dlaczego koty tak przepadają za wątróbką?
Mnie sie wydaje, że glikogen i tauryna są przyczyną. Instynktowne szukanie korzystnych dla organizmu źródeł pokarmu. Ale może jest inna przyczyna?

Czy można przebiałkowić kota? raz ktoś mówił mi, że kot na orijenie dostał alergii, wet podejrzewał zbyt duży procent białka w karmie. Ale czy faktycznie za alergię odpowiadało białko czy jakis składnik karmy, uwazanej za jedną z bardziej "biologicznie odpowiednich"?
Nie wiem, czy ktoś robił takie badania.
Czy wytłoczki buraczane są tylko zapełniaczem, czy też faktycznie regulują poziom cukru, jak twierdzą niektórzy producenci karm?

"Zawartość białka w wieprzowinie wynosi 15-21%, wołowinie 16-21%, cielęcinie 18-23%, a baraninie 17-20% Podroby zawierają tez stosunkowo dużo białka (11-17%). Drób zawiera 18-23% białka Zawartość białka w mięsie ryb jest podobna do zawartości tego składnika w mięsie zwierząt rzeźnych (16-19%)"/źródło: AM Gdynia/

Skoro w almo nature w 75% wołowiny jest 18% białka, to tego białka jest więcej niż podają normy - wychodzi go 24% w 100% wołowiny, a ma być do 21%. Ach, ta matematyka, nawet ona nie jest już ścisła ;)

Koty mają swoje upodobania. Co dla nas śmierdzi, im może pachnieć (ktoś wąchał edelcaty pałeczki? feee jak śmierdzi... a surowe mięcho? nie cierpię tego "zapachu" a koty się za nie dadzą pokrajać na kawałki)
Zapach bozity, też się zastanawiałam, podejrzenie padło, że to od wieprzowiny szwedzkiej - a może od czegos innego? Odkąd prawie nie jadam wieprzowiny, każda pucha z wieprzowiną pachnie mi właśnie jakoś tym gatunkiem mięsa..

Moje koty nie lubią krewetek i niezbyt saszetki. Ale czy to znaczy, że krewetki albo saszetki dla kota są be? nie, to tylko znaczy, że moje koty ich nie lubią.
Niektóre koty mają po bozicie biegunki. Moje nie miały jej ani razu z powodu bozity. Ani maluchy ani dorosłe.
I szkoda że im się przejadła. Jako dodatek była super. Za to w schronisku koty za nią przepadają. I nadal jest jedną z lepiej sprzedających się mokrych karm - korzystny stosunek jakości do ceny. Jedną z niewielu w kawałkach, co dla kotów jakoś ma znaczenie.

Różne rzeczy mnie śmieszą u różnych producentów karm i nie tylko.
Bozita - szwedzka jakość kojarzy mi się dobrze - volvo, saab, praktyczna choć zimna i nudna Ikea. I może dlatego że nudna, śmieszy mniej.
Śmieszą błędy językowe i ortograficzne w tekstach acany i orijena. Opakowanie Acany gdzie kot na rysunku a pies w opisie na tym samym opakowaniu. Modne wciąż słowo "holistyczna", przysłowiowe warzywka z babcinego ogródka (tu wyobraźnia podsuwa drogę, przy niej identyczne poletka, na poletkach kobiciny jak babyjagi, z łubiankami w ręckach, w tle chałupki kryte strzechą, i ogromne tiry wyładowane marchewkami, a każda marchewka prosta jak żołnierz przy Grobie Nieznanego Żołnierza).
Gdy pojawi się karma organic dla kotów, kolejny raz będę mieć powód do uśmiechu. Słowa mają swoją moc. I target.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Nie cze 14, 2009 8:47

Ciekawy post, Sis, daje do myślenia.
Moje koty chętnie jedzą Bozitę, choc Ofelka miałą po niej kiedyś biegunki. Dla Kuby- 16- letniego kota z zaparciami Bozita to jedyna karma po której nie ma problemów z zaparciami. (Oprócz Bozity je saszetki RC, tacki Animondy, Miamor).
Rynek produktów spożywczych czy dla ludzi czy dla kotów to dla mnie nieustający przemarsz trendów, np. raz masło jest be, a margaryna zdrowa, potem odwrotnie, raz się karmi dzieci mlekiem z proszku, z kolei następne pokolenie karmione jest piersią.
Tak samo z kotami- jest pewna (r)ewolucja, a raczej zataczanie koła- jedzenie typu resztki z obiadu, surowe mięso, potem przetworzone suche karmy i saszetki, a teraz znów moda na BARF, który mnie przyznam, intryguje.
Jak się wśród tego odnaleźć? Weterynarz twierdzi, że odchudzanie kota tylko karmami light w ścisłych dawkach, na forum czytam, że suche jest okropne, szczególnie light. Bądź tu mądry człowieku. Dlatego moje koty jedzą suche, mięso, mokrą karmę, (Kuba, który jest na specjalnej diecie i suchej karmy nie je w ogóle).

Wydaje mi się, że przy doborze karmy obowiązuje wiele kryteriów. Czynnik finansowy jest dla mnie ważny- nie stać mnie na żywienie kotów karmami typu alma nature, czy innymi Tinko opisanymi przez Ciebie powyżej, zresztą w większości są chyba tutaj niedostępne. Owszem na targach zoologicznych porozmawiałam sobie z przemiłymi przedstawicielami np Feline Porta 21, zakupiłam puszkę, drugą dostałam gratis, mięsko wyglądało cudownie, koty to spożyły z radością, ale sześc puszek 400 gramowych kosztuje 50 złotych, co i tak chyba wychodzi tanio w porównaniu z almo nature, któe dochodzi do 46 złotych za kilogram.
Czynnik drugi- smakowy- orijena i acanę mogę sobie jeść sama, bo koty tego nie tkną (wiem, pewnie mają kubki smakowe skażone RC czy innymi paskudztwami), więc, jedzą karmę, która jest dla nich jadalna, co nie oznacza, że jedzą, co chcą. Szczególnie ważne jest to w przypadku kotów chorych, dla których niejedzenie bywa problemem, ważne aby cokolwiek jadły. Mam 4 koty, 1 na mokrej karmie specjalnej troski, 1 wszystkożerny, 3 preferujący mięso i mokre karmy, 1 raczej nie tknie mięsa, a woli suche.
Czynnik wygody dla właściciela- nie będę ukrywać, że otworzenie puszki czy nasypanie suchej karmy jest wygodniejsze, niż codzienne gotowanie, miażdżenie kurzych szyjek (z resztą bardzo jestem ciekawa właśnie, jak się te szyjki kotom podaje, tego akurat bym chciała spróbować dać kotom), odważanie suplementów. Nie mam na to czasu ani ochoty.

Co do słów kluczy, o których wspomina Sis- też mnie to bawi, użycie słów, bio, organic, holistic, elegance, grande, (Bosch), czy też choćby nazwy karm Royala typu Vitality. To chyba czysty marketing, odzwierciedlający marzenia, nas właścicieli, którzy chcieliby mieć zwierzęta, które są "fit" .
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie cze 14, 2009 18:41

Sis pisze:Dziwią mnie krucjaty w imię "ile mięsa w mięsie".
A gdzieś tu, nie w Etiopii ale obok na łódzkim podwórku dzieci widzą mięso na obiad jeden raz w tygodniu. Czy kogoś interesuje, ile białka niezbędnego dla rozwoju dzieci jest w tych posiłkach? Ile białka i witamin jest w posiłkach babci, która żyje samotnie i kupuje w sklepie kostkę masła, chleb i mleko (bez mięsa czy wędliny)?
Że co ma piernik do wiatraka?
Ano ma. Czasem jest mi wstyd.


Zgadzam się z niemal każdym Twoim słowem, z małym wyjątkiem, człowiek może żyć zdrowo bez mięsa - kot nie. Rozumiem, że chodzi Ci o problem szerszy jak niedożywienie czy bieda.
Nie możemy brać na siebie wszystkich problemów świata, bo zwariujemy. Każdy ma wybór i może pomagać - jeśli może - tam gdzie widzi, że jest to potrzebne. Te dwie rzeczy się nie wykluczają.
Nie mam wyrzutów sumienia karmiąc moje koty dobrą/zbilansowaną karmą, miałabym gdybym tego nie robiła mimo mojej wiedzy, bo posiadanie kota to odpowiedzialność za jego zdrowie.

A co do Bozity, to kupiłam kiedyś 2 kartoniki z ciekawości .1-wszy śmierdzący niemiłosiernie pasztet, 2-giego nawet nie otworzyłam jeszcze, bo dla dwóch kotów to faktycznie za dużo.
Dla bezdomniaków pewnie jest ok, w składzie nie zauważyłam minusów, ale swoim stale bym nie dawała. (Są na suchych karmach weterynaryjnych i leczniczych)

Inna sprawa mi przeszkadza...np. tak chwalony Leonardo... zdziwiłam się kiedy doczytałam, że te puszki są karmą uzupełniającą do krokietów tej firmy (co nie było napisane na www sklepu). Zatem z wiadomych względów nie mieszałabym z suchym innych producentów....z resztą tak jest z większością mokrych karm dostępnych na polskim rynku (almo nature, feline porta, miamor). Długotrwałe karmienie tymi produktami nieuchronnie prowadzi do chorób- wiem z własnego doświadczenia. Ogólnie trzeba nauczyć się czytać ze informacje na opakowaniach, co nie jest takie proste i oczywiste dla przeciętnego konsumenta.

teklisko

 
Posty: 54
Od: Czw wrz 18, 2008 14:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 14, 2009 19:15

Sis pisze:Skoro w almo nature w 75% wołowiny jest 18% białka, to tego białka jest więcej niż podają normy - wychodzi go 24% w 100% wołowiny, a ma być do 21%. Ach, ta matematyka, nawet ona nie jest już ścisła ;)


Wszystko gra: 75g wolowiny to ok, 15 g bialka, dodac do tego czegos z bialkiem niezwierzecego i mamy zarówno 100% jak i 18 :)
I żeby było w temacie - moje 6 kotów mialo jeden kartonik na dwa razy :twisted:
A serio pisząc - dawkowanie podawane jest po to aby wiedzieć, ile kot powinien otrzymać danego żarcia aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie. Bozity - 350g, skoro zjada mniej to znaczy, ze zapycha sobie kichy i nie czuje glodu konsumując mniejsza ilosc objetosciowo ale jego dieta jest tak naprawde jednym wielkim niedoborem.
Magic - Barf nie jest drogi 8)
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15738
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Nie cze 14, 2009 19:42

Liwia pisze: skoro zjada mniej to znaczy, ze zapycha sobie kichy i nie czuje glodu konsumując mniejsza ilosc objetosciowo ale jego dieta jest tak naprawde jednym wielkim niedoborem.
Magic - Barf nie jest drogi 8)


Dokładnie!

I tak jest z prawdopodobnie z każdą gotową mokrą karmą (mieszaną z suchą) Chodzi mi o nadmiar/niedobór składników pokarmowych, mineralnych i witamin.

teklisko

 
Posty: 54
Od: Czw wrz 18, 2008 14:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 19, 2009 19:50

Sis,

ilość „mięsa” – 93 % (97 %) – zamieszczona jest jedynie na stronie w języku angielskim. W języku szwedzkim i niemieckim takiej informacji producent w ogóle nie podaje. Czyż to nie jest zastanawiające? Przecież byłby to bardzo mocny argument sprzedażowy. Zobacz np. tu:

http://www.bozita.com/en/Feline/Product ... /crayfish/ (po angielsku)
http://www.bozita.com/sv/Feline/Produkt ... avskrafta/ (po szwedzku)
http://www.bozita.com/de/Bozita-Feline- ... reskrebsen (po niemiecku)

Co więcej, na stronie http://www.doggy.se/, na którą wchodzi się bezpośrednio z niemieckiej strony http://www.bozita.de/ , jest napisane w składzie Bozity: „Kött och köttbiprodukter”. O koncernie Doggy AB możesz przeczytać tu: http://www.bozita.com/en/Lantmannen-Doggy/ . Jest to firma matka niemieckiej firmy Bozita.

Jeśli producent na swoich szwedzkojęzycznych stronach pisze o mięsie i produktach pochodzenia zwierzęcego, to ten opis jest dla mnie jak najbardziej wiarygodny. W języku niemieckim Bozita wcale nie chwali się tak wysoką zawartością mięsa. Również na polskich stronach Bozity wymieniono Doggy AB: http://www.bozita.com.pl/ . Tu pisze się o mięsie i tzw. składnikach mięsnych. Pewnie, że to lepiej brzmi niż „produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego”, ale znaczy przecież to samo.

Jeśli chodzi o 4 % „mięsa”, o których pisałaś, zgadzam się z Tobą całkowicie. Takie są przepisy UE. Dodatek smakowy musi wynosić co najmniej 4 %, żeby podać na etykiecie, że karma jest np. z krewetkami, wątróbką wołową, kurzą, siekaną wołowiną, siekanym indykiem Nie zapominajmy jednak o tym, że te opakowania różnią się od siebie dodatkiem smakowym, który wynosi tylko 4 proc. zawartości karmy. Klient czyta: „Do wyboru w naprawdę ciekawych smakach. Twój kot je pokocha.” Czy kot jednak tak naprawdę potrafi wyczuć te 4 proc.? Myślę, że nie. O zaakceptowaniu karmy decyduje pozostałych 96 proc. składu. W opakowaniu z siekaną wołowiną może być czasem więcej kurczaka niż w opakowanie z siekanym kurczakiem. Następnym razem skład oprócz tych deklarowanych 4 proc. może być zupełnie inny od poprzedniego. Dlatego nasze futrzaki czasem ni stąd, ni zowąd nie chcą jeść swojego „ulubionego smaku”.

W większości rodzajów Bozity przeszkadza mi poza tym wysoki dodatek produktów wieprzowych. To najgorsze źródło białka zwierzęcego dla kota, ale tani składnik, i to chyba przy produkcji najbardziej się liczy. Cukru w karmie, nawet w małych ilościach jako barwnika, również nie akceptuję. I jeszcze jedna ciekawa rzecz. Na polskiej stronie Bozity przy kilku smakach wymieniono suszone mięso. Na niemieckich stronach internetowych znalazłam jedynie „Grieben”. A to znaczy suszona skóra, najczęściej skóra wołowa.

Jeśli chodzi o kolejność podawanych składników, trochę inaczej wygląda to w karmie mokrej i suchej. W suchej karmie pierwszego na liście składnika nie musi być wcale koniecznie najwięcej. Producenci wykorzystują tu różne triki w opisach. Czasem podaje się produkt jakiegoś gatunku przed suszeniem (kurczak, wołowina, jagnięcia). Po ususzeniu jego waga zmniejsza się do 1/4 nawet do1/5 wagi pierwotnej. Wyszczególniony jest jednak dumnie na pierwszym miejscu. To tylko jeden z możliwych sposobów. Jest ich jeszcze dużo więcej. Polskie tłumaczenia składu karm są jednak tak nieprecyzyjne, że nie można na nich w zasadzie w ogóle polegać. W karmie mokrej możliwości są również nieograniczone. Nowe przepisy unijne z 2006 r. nie przyczyniły się do przejrzystości w deklaracjach. Producent może napisać np. „Mięso i produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego” i ewentualnie – czego nie musi robić – dodać procentową zawartość danego gatunku. Producenci wysokojakościowych karm dla zwierząt domowych nie piszą jedynie „mięso i produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego”. Na takich etykietkach można przeczytać np. mięso wołowe i podroby wołowe lub mięso z kurczaka, wątróbka, flaki, ryż, marchewka, olej (rodzaj). Podaje się też ich procentową zawartość. Na takich puszkach jest też często napisane „bez odpadów rzeźniczych”.

Nawiązując do swojej wcześniejszej wypowiedzi, myślę, że warto umówić się co do rozumienia definicji słowa „mięso” i „produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego”, bo cały czas mam wrażenie, że te słowa rozumiemy inaczej. Proponuję, aby przejąć definicję zawartą w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego, ustanawiającego przepisy sanitarne dotyczące produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego nieprzeznaczonych do spożycia przez ludzi. PUPZ, które można wykorzystywać w produkcji karmy dla zwierząt domowych, znajdziesz w art. 6 (surowiec kategorii 3).

A tu jeszcze link do szwedzkiego forum, gdzie wymieniono, co wchodzi w skład "köttbiprodukter": http://perser.ifokus.se/Forum/Read.aspx ... d8d22c92a3

Dla mnie kurczak w opisie karmy znaczy po prostu kurczak ze wszystkim, z czego się składa. Mięso z kurczaka to zupełnie inna jakość. Jedynie na polskojęzycznej stronie jest napisane „mięso z kurczaka”. Wątpię jednak, żeby to było zgodne z prawdą. Tego rodzaju błędy tłumaczeniowe, jak już wcześniej wspomniałam, zdarzają się często, jeśli tłumacz nie jest obeznany z daną dziedziną i nie zdaje sobie sprawy z różnicy w definicjach. A może jednak właśnie takie są zamiary tłumaczenia. Nie wiem, w jakim stopniu akurat w tej kwestii wymogi unijne są restrykcyjne. Może tego w Polsce tak dokładnie nikt nie sprawdza. W każdym razie rozbieżności w opisach karm w języku polskim, angielskim i niemieckim są czasem szokujące.

Co do ilości zjadanej przez koty bozity, dziwi mnie jedna rzecz. Koty niewychodzące mają na pewno dużo mniejsze zapotrzebowanie na energię. Producent podaje, że energia metaboliczna na 100 g wynosi 275 KJ, co odpowiada mniej więcej 66 kcal. Kot potrzebuje przeciętnie (w zależności od wieku, aktywności, gęstości sierści, warunków klimatycznych itd.) ok. 35-70 kcal energii metabolicznej na kg masy ciała dziennie. Jeśli to policzę, to Twoim 3,8-kilogramowym kotom wystarcza dziennie po ok. 41 kcal. To strasznie mało jak na normalnego kota. Co w takim razie w tej karmie jest, że jest tak sycąca? Jeśli jednak koty mają również dostęp do suchej karmy, o czym nie wspominasz, to sytuacja wygląda oczywiście inaczej.

Ile mięsa w mięsie, to jakiś cytat wypowiedzi (Twój cudzysłów na to wskazuje), która tutaj nigdzie nie padła. Padła wypowiedź dotycząca ilości pełnowartościowego mięsa w karmie, co przekłada się na zawartość wysokiej jakości białka.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Wcale mnie nie drażni, gdy na etykietce lub na stronach producenta produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego są wymienione. Wtedy decyzja należy do mnie, czy będę chciała kupować taką karmę dla swoich zwierząt, czy nie. I też mi wszystko jedno, kto czym karmi swoje koty. Są przecież różne sytuacje; jednego stać na więcej, drugiego na mniej. Drażnią mnie jedynie forumowe wpisy typu: „Ta karma zawiera 93-97 proc. mięsa.”, bo dla mnie płucka, nerki, wątróbka, podgardle, śledziona, kopytka i suszona skóra nie mieszczą się w definicji mięsa. Pomijam już to, że zawartość podrobów w kociej karmie nie powinna przekraczać 10-15 proc.

Sis, piszesz, że jesteś biologiem i że najcenniejsze, czego Cię nauczono na studiach, to ścisłość logicznego myślenia i krytycznego weryfikowania wiedzy własnej. Dlaczego akurat w tym temacie zabrakło Ci tak cennych umiejętności? Mnie na studiach nauczono ponadto dociekliwości, sprawdzania więcej niż jednego źródła i wyciągania logicznych wniosków. Nie wiem, jak to ubrać w słowa, żeby Cię nie urazić, ale ja po prostu nie widzę miejsca na dyskusję na tematy, które są bezdyskusyjne. Fakt pozostaje faktem i żadna dyskusja go nie zmieni. Stąd też, jak to określiłaś, te moje „słuszne racje”.

Odnośnie Etiopii lub łódzkiego podwórka, napiszę tylko, że moje zaangażowanie charytatywne jest w tej kwestii tak duże, na ile pozwalają mi na to środki finansowe. Coroczne darowizny podzieliłam na cierpiących ludzi i na cierpiące zwierzęta. Nie mam więc pod tym względem wyrzutów sumienia.

Pozdrawiam serdecznie

PS: Na Twoje luźne przemyślenia ze względu na długość tego postu, odpowiem na pw.
Ostatnio edytowano Sob cze 20, 2009 9:13 przez Tinka07, łącznie edytowano 2 razy
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pt cze 19, 2009 20:13

Zostajesz moim mentorem - jak Fidel Castro dla wielu.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Pt cze 19, 2009 20:25

Motodrama pisze:Zostajesz moim mentorem - jak Fidel Castro dla wielu.

Ja :?: :?: :?:

Fidela jako wodza i człowieka nie lubię. Ale podoba mi się, że palił cygara najwyższej jakości - Cohibę. :D Może jeszcze do tej pory je pali, jak jeszcze żyje.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Pt cze 19, 2009 20:29

Tinko - ale Ty miszczem precyzji byłaś :?: to ja mam teraz przez te wszystkie wąta poboczne brnąć. No cóż - czego się nie robi dla Kelki.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 42 gości