Jejku. Ja bym zadzwoniła chociaż do straży miejskiej i dopilnowała by zawieźli kota do weta. Straż miejska i to ma w zakresie obowiązków. Już kiedyś tak uratowałam kota z wypadku. Pan Straż nawet mnie powiadomił że kot po zaopatrzeniu przez weta pojechał do przytula.
Ta sprawa to było takie "zróbcie coś" , "weźmiemy się i zrobicie"