Byłam, sytuacja jest następująca: starsza Pani, niezbyt zdrowa dostała, bez uzgodnienia, w czerwcu mała kotkę. Podobno w czerwcu urodzoną, ale mi się wydaje, że jest starsza. Nie umiem ocenić zębów a kicia była dość płochliwa.
Pani kota nigdy nie miała, w domu bibeloty, rośliny, firanki, zasłonki - kota ADHD roznosi przepisowo. Pani jest zmęczona, kot psoci, ona się denerwuje. Drapaka nie ma, zabawki po kątach (albo brak), na wierzchu cukierek do turlania. Utrzymanie kota też kosztuje, żywienie, sterylka (!) a Pani nie bardzo ma środki. Nie ma rodziny w Warszawie, która w razie czego mogłaby się kotem zaopiekować (szpital, wyjazd). Innymi słowy kota lubi, ale nie chce i nie może mieć.
Osobną kwestią jest kuweta - gazeta plus lignina, bo ponoć jadła żwirek. Kotka posikuje po domu. Zostawiłam żwirek drewniany i za kilka dni zapytam, czy pomogło. Trzeba się tez liczyć, ze to już rujka.
Na Paluch dzwoniła, bo nie wiedziała gdzie, zresztą w mniemaniu, ze to rodzaj hotelu dla zwierząt - dobrzy ludzie radzili jej wyrzucić kotkę na działki

, czego zrobić nie zamierzała. Wytłumaczyłam, co się dzieje z kotami domowymi w schronie. Czemu na Paluchu dali nr do Torunia

nie pojmę nigdy. Pani się wzruszyła akcją, popłakała nad żwirkiem, podziękowała. Dajemy ogłoszenia i czekamy, ja będę do Pani dzwonić, zostawiłam nr swój na wypadek wypadku i czekamy.
Mala fajna, ale dość nieufna. Ponoć ma chorobę sierocą, bawi się, trzeba jej czasu, wyrozumiałości zabawek i może drugiego kota. Do łóżka się pcha. Weta nie widziała, ale wygląda zdrowo.

Kwestie techniczne:
- ogłoszenia mogą iść na mnie, zrobię wstępną selekcję;
- warto by jednak zabrać mała chociaż na odrobaczenie i ocenę wieku faktycznego - nie mam sił ani środków;
- przy takim umaszczeniu chyba warto ciachnąć przed oddaniem - patrz wyżej.