Nie wierzę

Po wszystkim, co zebrała i usystematyzowała
Liwia_, co udowodniły i pokazały
Iweta oraz
anabelp, co napisała sama
IKA 6 - wciąż na forum
poświęconym pomocy zwierzętom znajdują się obrońcy tego indywiduum?...
Jestem wstrząśnięta nawet nie tyle działalnością Krystyny K. vel. IKI 6 (ludzie bez serca zdarzają się niestety wszędzie, sadystów tudzież stworów obojętnych na krzywdę zwierząt nie brakuje), ile przede wszystkim mniej lub bardziej świadomą "zgodą" konkretnych forumowiczów na tę działalność.
Liwia_,
Boo77,
Formica (mimo że akurat z Twoimi wnioskami często się nie zgadzam),
Zofia&Sasza - szacunek za sposób prowadzenia dyskusji, rzeczowość i wyważenie wypowiedzi.
Iweta -

za interwencję.
anabelp, nawet nie próbuję sobie wyobrażać, jak się czujesz...

Gratuluję odwagi: przyznałaś, że błędem było zaufanie Krystynie K. i powierzenie jej kotów. I w ogóle zainteresowałaś się czynnie losem "swoich" kotów u
IKI 6, od czego sporo osób uciekło. Dobrze, że Tosię udało się uratować.
Kwestie skandalicznych zaniedbań i zaniechania pomocy - bo przy najlepszych chęciach, po serii głębokich wdechów dla uspokojenia emocji to najłagodniejsza rzecz, jaką można powiedzieć o "opiece" nad zwierzętami w tym miejscu - były już wałkowane na wszystkie strony. Ale to tylko jedna strona medalu. Mnie relacje naocznych świadków w postaci Iwety i Zofii&Saszy wydają się wiarygodne, jednak do wyrobienia opinii wystarczyło mi już to:
IKA 6 w mailu do Fundacji Fioletowy Pies cytowanym przez Boo77 pisze:Witam, Mam problem i potrzebuje go rozwiązać. Adoptowałam Wasza kotke Omege. Przyjechała do mnie 3 05.09 . Od tamtego czasu kotka przebywa w oddzielnym pokoju bez kontaktu w moimi 5-ma rezydentami. Żeby było bardziej ciekawie moi dwa rezydenci Kotka Kulka i Jedny kocur Głupek upatrzyli sobie Omege – Misie jako obiekt polowań. Nie mogę wziaść jej do ogólnego pokoju, bo natychmiast jest atakowana przez te dwa koty. Kiedys doszło do łapoczynów i na szczęście byłam w domu. Misia była przeciwko dwójce rozwścieczonych kotów. Moglo dojść do masakry. Za dwa miesiące przeprowadzam się do mniejszego mieszkania ( teraz mam 3 pokoje z kuchnia) 1 pokój z kuchnia i niestety nie będę mogła chronić Misi. Po 5 –ciu m-cach pobytu u mnie Misia ma bardzo ładna szate bez łupieżu. Ale potrzebuje domu gdzie będzie sama jedna. Na widok obcego kota zaczyna atakowac właściciela. Nie rezygnuje z kota z mojego widzimisie ale dla jego dobra. Misia musi mieć dom dla siebie i właściciela dla siebie. Nie lubi być za dużo głaskana ( bije łapą i gryzie). Może być przytulana na jej własnych warunkach. I jeszcze jedna sprawa. Weterynarze Waszego schroniskla spaprali sterylke Misi. Została zostawiona część jajnika i teraz kotka ma rujke co miesiąc przez 5-10 dni. Potrzebna jest blokada jej rujki do końca zycia Misi. W czasie rujki bez względu na to czy kuweta w jej pokoju jest czysta czy nie ( podczas mojej nieobecności) Misia zasikała mi już kołdrę puchowa która musiałam wyrzucić i materac w łóżku mojej córki. Wymiana materaca i kołdry to ok. 500 zł. Boo 77 ( Patrycja Kwiatkowska ) przed chwila napisała mi że muszę oddać zapłacic 50,- za oddanie Misi do Waszego schroniska. Kto zapłaci mi za moje straty? Mogę też oddać Misię do schroniska w Rudzie Sląskiej. Tam woliera dla kotów jest otwarta cała dobe. Kot oddany wychodzi i albo przyjdzie albo nie. Proszę o w miare szybką odpowiedź. Pozdrwiam Krystyna Kaczmarczyk z Rudy Slaskiej.
Gosiara pisze:Sama kiedyś wzięłam psa ze schronu był nim miły jamnik,który w domu po kilku dniach sikał po łóżkach będąc na podwórku załatwiając potrzeby fizjologiczne...Byłam z Nim u veta dr.Młynarski dostał hormon ale nic nie pomagało;/Dałam psu miesiąc nic nie zmieniło się...Kontaktowałam się z psim psychologiem,treserem nie było efektu...Byłam zmuszona oddać psa do schronu...Ale miałam szczęście że w ciągu dwóch dni znalazłam szczęśliwy domek dla Niego...Kontakt miałam z księdzem,który Go adoptował przez rok:)Ksiądz miał jamniczke po sterylce zawiązała się przyjazń jamniczek nie sikał w domu ani raz,widocznie potrzebował drugiej połowy;)Ja miałam szczęście,ale może IKA6 nie miała tego szczęścia i była zmuszona oddać kotkę,która może nie sikałaby w wolerze w schronie...?Byłabym daleko od linczowania ludzi,którzy czasem nie mają wyjścia i musza oddać zwierzaki do schronu,to nie obóz koncentracyjny!
Ja chyba tępa jestem, bo czegoś tu nie rozumiem. JAK można oddać adoptowanego, swojego własnego zwierzaka, do schronu? Od biedy potrafię sobie wyobrazić, że w przypadku realnego zagrożenia życia lub zdrowia rezydenta
I braku dostępnych na cito TDT
I braku kasy na hotel można w drodze wyjątku, w ostatecznej ostateczności rozważyć oddanie do schroniska tymczasa - jeżeli naprawdę, naprawdę nie ma innej opcji, a wszelkie alternatywy zostały wyczerpane. Oczywiście przy założeniu, że się potem stanie na głowie, by znaleźć temu tymczasowi dobry dom. Bo wzięcie zwierza na tymczas to chyba też jakaś odpowiedzialność za niego, nie?
Ale oddanie rezydenta - nieważne, kota czy psa - BO SIKA? To jako argument? Przez osobę obecną na forum poświęconym pomocy zwierzętom, deklarującą się jako aktywna działaczka w tym temacie? Jak dla mnie
to przekreśla taką osobę jako odpowiedzialnego, kochającego, w ogóle dobrego opiekuna.
Sama miałam mieszane odczucia, wydając sukę, która przyszła do mnie jako tymczas z opcją zostania na stałe. Cóż, z kilku powodów (niekompatybilność z kotami, nie do końca "mój" charakter, duża rasopodobność - uznałam, że akurat ten zwierz łatwo znajdzie dom, a ja adoptuję coś mniej rokującego) Kiarę w końcu wyprawiłam z domu. Ale, do cholery ciężkiej [przepraszam, nerwy mnie ponoszą], ja ją wydałam do takiego domu, że sama chętnie bym się tam wyadoptowała, gdyby mnie zechcieli
. I mimo że sukę musiałam w zasadzie przez cały czas pobytu u mnie, czyli ponad pół roku, trzymać w oddzielnym pokoju, nie wywaliłam jej do schroniska, bo mi się kocica denerwuje i chce zeżreć psa

PS. Co do tego, że "kot stał się ważniejszy od człowieka" i że forum "skupia się na kotach, pomijając człowieka"... To jest forum miau.pl. KOCIE forum. Forum poświęcone pomocy KOTOM. Ludziom pomagają różne organizacje: UNESCO, PCK oraz tysiące innych. Ja nie wymagam, by one wszystkie pomagały również kotom, psom, kanarkom i chomikom syryjskim. Co to w ogóle jest za wymóg, że skoro już się pomaga, to trzeba od razu wszystkim, najlepiej wskazanym przez osobę, która ma ochotę rozporządzać moim czasem, zaangażowaniem, emocjami oraz pieniędzmi?

Wszyscy chyba znamy pretensje, że niepotrzebnie pomagamy jakimś tam zwierzętom, kiedy tyle dzieci umiera z głodu w Afryce. Dziwnym trafem zawsze gdy pytam, ile dana oburzona osoba ma w domu adoptowanych głodnych afrykańskich dzieci, odpowiada mi głuche echo

PPS.
Deklaruję pomoc. KOTOM przebywającym u IKI 6. Pomoc jej samej mnie kompletnie nie interesuje, nie obchodzi mnie los osoby, która oddaje własnego kota do schroniska i nie chce wydać chorych kociąt do leczenia, bo woli przyglądać się, jak powoli umierają. Jednak KOTOM, które są dla mnie ważniejsze od tego konkretnego człowieka, chcę pomóc. Ze względu na odległość nie mogę zaoferować tymczasu, ale mogę współfinansować leczenie - oczywiście pod warunkiem udokumentowania tego leczenia przez kogoś wiarygodnego.