Jasiu dzisiaj w lecznicy znowu został nawodniony i dostał zastrzyki.
Pani doktor zawinęła mu łapinkę, ale nie ma nic złamanego a jedynie mu chrząstki latają w zgięciu i zobaczymy jak będzie po usztywnieniu.
Rano czy teraz Jasiu nic nie chciał sam jeść i oczywiście musiałam go napaść strzykawką (pół tacki animondy kitten).
Brzydal jeden zrobił mi kupkę w kontenerku i tak ze smrodkiem musieliśmy sprawy załatwiać z autem.
Po powrocie do domu umyłam go, i następnie pokręcił się po mieszkaniu z jednego posłanka do drugiego, ale w końcu poszedł do pokoju na drapak, choć ostatnio mu z tą łapinką nie pozwalałam tam wchodzić.
Zaraz ugotuję mu wołowinki, dodam deczko makaronu swojej roboty, zmiksuję i będziemy paść kotka, choć to niewiele daje, bo im więcej go pasę tym częściej kupy robi i nic się w niego nie wchłania.
Jaś dzisiaj

wczoraj, na drugim zdjęciu Kola ciekawska

przedwczoraj

i wcześniej oraz pudło z moim zamówieniem dla Jasia, jak i wtedy co był bardzo pobudzony i chodził pod drzwi i mau i mau



i po wejściu samemu na drapak

wstawię trochę ostatnich rachunków za Jasia(na ostatniej fakturze 3 pozycje moje, febrisan, silimarol i koferina

)


itd itp, bo tyle kotów to i wydatki spore
mam tego od groma, bo jeszcze za mięsko dla Jasia które jest bardzo drogie

składam rachunki do wglądu zainteresowanym.
