kasiakom pisze:Nie róbcie wariatów z ludzi, którzy zaadoptowali kota.
Nie są lekarzami wet, powiedziano im, że kot ma depresję i starali się zrobić wszystko, aby kotu pomóc.
Jak stwierdzili, że jednak coś jest nie tak poprosili o pomoc.
Zrobiono z nich potwory i robi się głupków.
Chcą sfinansować leczenie.
O co chodzi?
Nie można przyznać się, że gdzieś został popełniony błąd?
Że ktoś czegoś nie dopatrzył?
Ludzie, tu się robi jakieś wariatkowo.
a przeczytałaś kilka stron ich oszczerstw w moją stronę? Kot jest u mnie, czy choć raz ich oskarżyłam?
Pisałam delikatnie, pisałam jedynie co kotu dolega. A Pani wiadoma się na mnie wyżyła wymyślając niestworzone herezje.
Marlon jest nieco silniejszy. Ważyłam wczoraj wieczorem i dziś rano karmę wagą kuchenną, żeby sprawdzić czy coś ubyło. Zjadł 10gram suchej karmy (niewiele, ale zawsze coś). Dziś dałam mu z rana saszetkę Miamor, wylizał sos. Resztę zostawił, ale jak wsadzałam mu po kawałeczku do pysia to chętnie zjadł prawie całą. Dam znać jak wyniki badań.
Jednocześnie nie będę więcej wszczynać dyskusji na temat mojego domu tymczasowego i kwestii finansowej. Napiszę po raz ostatni, że nie prosiłam o pomoc finansową. Nie chciałam i nie chcę pieniążków na leczenie Marlona. Opłacę je sama, tak jak z resztą milion stron temu pisałam. Od właścicieli byłych nie wezmę ani grosza, posądzili mnie bezpodstawnie o kradzież i matactwa. Pani wypisuje na facebooku, że mam dwupokojowe mieszkanie- gdzie Pani zasięgnęła takich informacji? Moje mieszkanie nie jest na pewno dwupokojowe, a już na pewno wszystkie chore koty nie są puszczone luzem jak to Pani śmie insynuować. Nie była Pani nigdy w moim domu, więc proszę nie wymyślać bajek. Jeżeli mam rozmawiać w sprawie kota proszę o kontakt od Pani męża, który jest spokojnym człowiekiem i tu na forum pisze w normalny sposób. Za Panią już rozmawiać absolutnie nie będę, bo nie jestem Pani pomiotem, żeby mnie obrażać.
To tyle. Więcej nie będę się tu udzielać (przynajmniej się postaram), jedynie w kwestii zdrowia kota.