Odzywam się po dość długiej przerwie we własnym wątku

Nadal nie mamy normalnego internetu, więc łączność bywa mocno zaburzona. A jeszcze bardziej zaburzana jest doba, która od nieco ponad 6 tygodni składa się dla mnie głównie z karmienia i noszenia

Koty trochę narzekają na mój brak czasu, na szczęście mają często gości, którzy przychodzą pobawić się z nimi. I co ciekawe - wygląda na to, że przynajmniej niektóre się wreszcie oswajają

Przede wszystkim Rudy, który daje się głaskać już chyba każdemu przychodzącemu - no, chyba, że ktoś zachowuje się jakoś bardzo energicznie, wtedy może jeszcze zwiać. Ale często też sam podchodzi i zaczepia o głaskanie!
W zasadzie nikt nie ma też problemu z głaskaniem Korka - choć on nieco ostrożniej podchodzi do tego zagadnienia i raczej sam nie przychodzi do rąk.
Długowłosa siedzi zwykle schowana w budce od drapaka i na zbliżającą się rękę reaguje skuleniem się. Ale jeśli tylko pogłaszcze się ją przez kilka sekund - zaczyna się bardzo energicznie wyginać i podstawiać pod dalsze pieszczoty.
Nie ma też problemu z głaskaniem Isuzu, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu udało mi się ją nawet raz podnieść i mam jeszcze ręce! (przypomnę, że ona zawsze lubiła głaskanie, ale na próby podnoszenia reagowała totalną histerią).
Coraz więcej osób donosi, że głaskało Cłownika. Ja również, choć tu trzeba mieć sporo refleksu, bo jednak zwykle szybko się odsuwa spod ręki. Ale ciekawski jest potwornie, więc zaraz wraca i podchodzi zobaczyć co dany człowiek kombinuje

Najbardziej zaszokowała mnie Włoska - za pierwszym razem gdy przyszła się przytulić pomyliłam ją po prostu z Ordonką, bezceremonialnie wygłaskałam i podniosłam. Dopiero gdy miałam ją na rękach zorientowałam się, że coś to za grube na Ordonkę i dotarło do mnie, że oto Włoska zrobiła wielki przełom. Jeszcze się jej to nie utrwaliło zbytnio, ale jest wyraźna różnica!
Niechętne pozostają dwa koty - Iveco i Celnik. Ta pierwsza daje się głaskać w zasadzie tylko jak śpi

Jak się zorientuje co się dzieje - starannie udaje, że wcale się nie obudziła i nawet czasem mruczy; ale gdy już w pełni otworzy oczy - symuluje przestrach. I czasem nawet machnie łapą. A Celnika widuję dość rzadko, upodobał sobie kryjówkę na poddaszu takiego zestawu pólek materiałowych, zwykle tam właśnie śpi. No chyba, że jest głodny, wtedy potrafi podejść zaskakująco blisko do opiekuna. Ale jednak dziczy.
Reszta - to miziaki. Przytulają się do każdego kto wchodzi i próbują się wzajemnie wygryzać z kolan.