» Pt lis 11, 2011 23:39
Re: Widzę,czuję.Mam Dusze i Serce.SZCZECIN - Tymczasy potrzebne.
Niedawno wróciłam.Wróciłam z karmienia i kiedy karmiłam zobaczyłam ze Ogonek jakiś taki zmarnowany, obiecałam ze przyniosę mu budkę.Najlepsze jest to ze całą drogę z miasta sobie powtarzałam ,ze chyba nie dam rady, bo zmęczona, zmarznięta.Ale jak wróciłam mimo, ze tak sie chciałam cholernie napić goracej herbaty, wzięłam sie w garść.Wyłożyłam podwójna sypialnie kocykiem i polarkiem na wierzchu i zaniosłam dla Ogonka i Zezolci.
Pewnie Was zdziwi pora czemu tak pożno.Otóż miejsce gdzie karmie Ogonka, Zezolcie i Szarusie leży tuz przy Trasie spacerowej.W ciagu dnia chodzi tam masa ludzi.Dzisiaj było sporo dzieci.A nie chciałabym żeby widziały co robię tym bardziej ze budka wielka i zwraca uwagę.Wolałabym aby posłużyła kotkom na dłuzej ,wiec musiałam wybrać taka pore aby było zupełnie pusto.
No i babka co mieszka obok wyleciała na mnie z krzykiem "że mam szorować z tych krzaków".Te krzaki sa co prawda za ścianą jej budynku ,ale nie jest to jej podwórko, tylko teren miasta.Tak mnie zaskoczyła ze ja pytam "jak to szorować? No że "mam wypadać".A ja do niej "że nie mam zamiaru i niech nie wrzeszczy, tylko najpierw mnie zapyta co w tych krzakach robię".Wiec mnie pyta co ?to jej mówię ze ustawiam budkę dla kota, żeby miał jak przezimować.Mało sie nie przewróciła z wrażenia ,tak jakbym prawie powiedziała że zrywam truskawki na betonie w listopadzie.A ona mi mówi "ze mam juz iść bo to jej podwórko."Wiec pytam "jakie do cholery podwórko?Podwórko to jest obok i ma pani je całe ogrodzone."Tak mnie wkurzyła ze powiedziałam ze zaraz zadzwonie na policję i sie okaże czy jestem na jej podwórku.No wiecie co.W trakcie przyleciał facet.Też tam mieszka i mi że ja mu tutaj kiedyś puszkę po kocim jedzeniu wyrzuciłam.Wiec mówię ze owszem.Raz ale odkad została mi zwrócona uwaga nie zrobiłam tego nigdy wiecej.
Kurcze to nie jest wcale ich teren i wiem to, bo to teren miasta.Jak żury rzucaja tam butelki.Siedza i pija, mięchem rzucają to nikomu nie przeszkadza.Ale jak człowiek chce kotu budke zmontować zeby stworzenie nie marzło to zaraz wielkie halo!
Sama w tym miejscu ciagle sprzatam różne szkło i śmieci zeby sie koty nie pokaleczyły bo to miejsce ma stałych swoich bywalców.Dlatego trochę musiałam nahałasować ,bo budka musiała byc dobrze schowana.A jedyny taki schowek to byl krzak jeżyn wiec musiałam połamać suche gałęzie i torować sobie droge zeby zrobic tunel do wstawienia budki.Jutro postaram sie umieścić zdjęcia a przy okazji zobacze w ciagu dnia czy z daleka nie rzuca sie w oczy.
Ogonek był i za chwilke przyszła Zezolcia.Myślę że im się spodoba.Miejsce wybrałam najlepsze z mozliwych.Mam tam niewielkie pole manewru.Mam nadzieję ze nikomu nie będzie sie chciało wchodzić w krzaki jeżyn.A wiem ze koty często sie tam chowały.