

Dzisiaj tez Formica przywiozła mi z Gliwic rodzinkę od ciotki forumowej. Niestety dotychczasowa opiekunka nie mogła jej wziaść do domu a tam gdzie były groziło im wiele niebezpieczeństw. Nie powiem Wam jakie one sa. Mama weszła szybko do budki, młode tez zaraz wsadziliśmy. Ogladali je Formica i jej TŻ ( obaj veci) i chyba jest wszystko dobrze. Mama na razie syczy na wszystkich i na wszystko, tak na wszelki wypadek. Podałam jej jedzenie ale rozsypała. Jest po prosto przerazona sytuacją. Nigdy nie była w domu. Muszę jej dać trochę czasu. Maluchy sa słodkie ( jak zawsze) i kolorowe. Zamiast czarnych plamek przy bieli i rudym są plamki tygrysie. Jak naładuje baterie to zrobię zdjęcia



