Słuchajcie, potrzebuję pomocy, i to bardzo.
W niedzielę późnym wieczorem wrócił Bambosz, jego opiekun go odwiózł po 2 tygodniach od adopcji, bo Bambosz zaczął sikać na łóżko. Tak bardzo chcieli mu pomóc, uratować biedaka, wygląd nieważny, wszystko nieważne, jest cudny, kochają go, płomienne maile pełne zachwytów i nagle - odwieźli. Tak mu pomogli. Komentarz zbędny, aczkolwiek ja tego tak nie zostawię.
Rano w poniedziałek widzę, że Bambolek chodzi od kuwety do kuwety i nie potrafi się wysikać. Więc od razu Tomek go odwiózł do lecznicy do Bielska, bo było widać, że pomoc potrzebna na już. Okazuje się, że on nie produkuje moczu, jest nawadniany i nic. Weci chcą dojść do tego, dlaczego tak się dzieje. W moczu są lekko podniesione leukocyty, żadnej krwi. Rtg nic nie pokazało, a usg na razie nie da się zrobić, bo pęcherz pusty.
Ogólnie to strasznie żal kota, on takie strachajło wrażliwe, i nie wiem, co dalej, tak jak pisałam wcześniej, mam poważne problemy osobiste i dlatego bardzo, bardzo proszę o pomoc - bazarki, pomoc w spłacie weta (rachunek będzie masakryczny, ponieważ Bambosz ma zostać w lecznicy jeszcze kilka dni). I szukam też dla niego innego dt...
Nie mogę na razie wdawać się w szczegóły, ciężko mi... Ale naprawdę, naprawdę proszę ogromnie o pomoc.
I z góry dziękuję.