iza71koty pisze:I nie pisz ludziom bredni -że nie mam środków na eutanazję.W każdej sprawie jesteś daleka od prawdy.
Nie chce mi się z Tobą dalej ciągnąć dskujsji,bo jesteś zajadła i zacietwierzona do niemożebnych granic w niej, zero samokrytycyzmu, autorefleksji. Podejrzewam ,że teraz też sama siebie bronisz wchodząc tu pod nickem Damiana i za Niego pisząc, bo dziwne by było, żeby w tej samej sekundzie On też czytał ten sam wątek i tak natychmiast reagował. Nieważne. Rób co chcesz, mądrzy sami ocenią.
Odniosę się do eutanazji i środków na nią. Zakładałam optymistycznie,że przez brak środków nie wykonałaś jej. Jest zatem jeszcze gorzej niż myślałam,bo świadomie skazywałaś biednego kota na prawie dwie doby cierpienia i odchodzenia. Celowo skazywałaś. W czw.rano znalazłaś kota, który szukał pomocy. Nie udzieliłaś jej. Włożyłaś do budki cierpiącego kota i poszłaś. Kot ponownie wieczorem się z niej wyczołgał,aż pod ogrodzenie rozpaczliwie szukając pomocy. Ponownie żadna pomoc nie została mu udzielona ,tylko znów został wetknięty do budki i zostawiony na kolejne koszmarne godziny odchodzenia w cierpieniu. Ogromnym bólu konania. Całą noc. Rano Damian po niego pojechał. Nawet nie mogę sobie wyobrazić jaki to ból i jak w takim bólu może dłużyć się każda minuta... Dla mnie to horror. Zafundowany przez "opiekunkę"! Z dobroci serca! Nie wiadomo też ile nie leczony kot cierpiał wcześniej. Koszmar.
I jeszcze ten bełgot w odpowiedzi dla mimbli64,że dziki kot nie potrzebuje ludzi do umierania,a wcześniej że byliście przy nim i nie umierał sam. No kupy się wypowiedź nie trzyma.
Ponadto nikt nie sugeruje ,że miałaś brać kota do domu a udzielić mu pomocy -zabierając do lecznicy,podając coś przeciwbólowo,poddając eutanazji,cokolwiek by nie cierpiał! Wcześniej pisałaś,że to nerki,bo czułaś zapach moczu,teraz nagle że to pp. Ok. Nawet jeśli pp ,to i tak dotykając kota,przenosząc go miałaś z nim kontakt i mogłaś narazić domowe koty,bo przyniosłaś wirusa na ubraniu,butach. Tylko dorosłe,szczepione na pp koty tak szybko nie posypałyby się.
Mam nadzieję,że kiedyś sama doświadczysz jak to jest nie otrzymać pomocy na czas, gdy b.cierpisz. Wcale jej nie otrzymać. W XXIw. I nie, nie życzę Ci najgorszego. Wystarczy jak się przewrócisz obalona przez np. rwę kulszową i poleżysz przez całą noc na zimnej i gołej podłodze,bez możliwości wezwania karetki i otrzymania leku przeciwbólowego. Zobaczysz jak minuty ciągną się w nieskończoność. I co znaczy ulga w cierpieniu. Choćby na 2godziny. Bo chyba jeszcze tego nie doświadczyłaś, stąd Twoja znieczulica. Albo wypalenie. I powinnaś przestać opiekować się kotami. Bo zaczynasz im szkodzić i sama być dla nich największym zagrożeniem.