[Wyleczona]Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 11, 2023 11:15 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

iza71koty pisze:I nie pisz ludziom bredni -że nie mam środków na eutanazję.W każdej sprawie jesteś daleka od prawdy.

Nie chce mi się z Tobą dalej ciągnąć dskujsji,bo jesteś zajadła i zacietwierzona do niemożebnych granic w niej, zero samokrytycyzmu, autorefleksji. Podejrzewam ,że teraz też sama siebie bronisz wchodząc tu pod nickem Damiana i za Niego pisząc, bo dziwne by było, żeby w tej samej sekundzie On też czytał ten sam wątek i tak natychmiast reagował. Nieważne. Rób co chcesz, mądrzy sami ocenią.

Odniosę się do eutanazji i środków na nią. Zakładałam optymistycznie,że przez brak środków nie wykonałaś jej. Jest zatem jeszcze gorzej niż myślałam,bo świadomie skazywałaś biednego kota na prawie dwie doby cierpienia i odchodzenia. Celowo skazywałaś. W czw.rano znalazłaś kota, który szukał pomocy. Nie udzieliłaś jej. Włożyłaś do budki cierpiącego kota i poszłaś. Kot ponownie wieczorem się z niej wyczołgał,aż pod ogrodzenie rozpaczliwie szukając pomocy. Ponownie żadna pomoc nie została mu udzielona ,tylko znów został wetknięty do budki i zostawiony na kolejne koszmarne godziny odchodzenia w cierpieniu. Ogromnym bólu konania. Całą noc. Rano Damian po niego pojechał. Nawet nie mogę sobie wyobrazić jaki to ból i jak w takim bólu może dłużyć się każda minuta... Dla mnie to horror. Zafundowany przez "opiekunkę"! Z dobroci serca! Nie wiadomo też ile nie leczony kot cierpiał wcześniej. Koszmar.
I jeszcze ten bełgot w odpowiedzi dla mimbli64,że dziki kot nie potrzebuje ludzi do umierania,a wcześniej że byliście przy nim i nie umierał sam. No kupy się wypowiedź nie trzyma.

Ponadto nikt nie sugeruje ,że miałaś brać kota do domu a udzielić mu pomocy -zabierając do lecznicy,podając coś przeciwbólowo,poddając eutanazji,cokolwiek by nie cierpiał! Wcześniej pisałaś,że to nerki,bo czułaś zapach moczu,teraz nagle że to pp. Ok. Nawet jeśli pp ,to i tak dotykając kota,przenosząc go miałaś z nim kontakt i mogłaś narazić domowe koty,bo przyniosłaś wirusa na ubraniu,butach. Tylko dorosłe,szczepione na pp koty tak szybko nie posypałyby się.
Mam nadzieję,że kiedyś sama doświadczysz jak to jest nie otrzymać pomocy na czas, gdy b.cierpisz. Wcale jej nie otrzymać. W XXIw. I nie, nie życzę Ci najgorszego. Wystarczy jak się przewrócisz obalona przez np. rwę kulszową i poleżysz przez całą noc na zimnej i gołej podłodze,bez możliwości wezwania karetki i otrzymania leku przeciwbólowego. Zobaczysz jak minuty ciągną się w nieskończoność. I co znaczy ulga w cierpieniu. Choćby na 2godziny. Bo chyba jeszcze tego nie doświadczyłaś, stąd Twoja znieczulica. Albo wypalenie. I powinnaś przestać opiekować się kotami. Bo zaczynasz im szkodzić i sama być dla nich największym zagrożeniem.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw maja 11, 2023 11:29 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

iza71koty pisze:
ana pisze:
iza71koty pisze:Moje koty umierają w cierpieniu?A które?przytocz może dowód na te brednie.

Yupi, Kruszynka...
viewtopic.php?f=1&t=203744&p=12663243&hilit=eutanazj%2A#p12663223


Środek nocy zauważ.Walczyliśmy o te kociaki do końca.


[..] Siedzieliśmy dzisiaj w nocy z Damianem-nad Kruszynką.Wiedzieliśmy ze odejdzie.Tak bardzo się bałam - aby nie było jak z Yuppi. Płakała.Ale nie aż tak.[...]

To nazywasz walką do końca?
To nie jest umieranie w cierpieniu?
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23878
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw maja 11, 2023 11:45 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

iza71koty pisze:
tabo10 pisze:
iza71koty pisze:(...)
Moje koty umierają w cierpieniu?A które?przytocz może dowód na te brednie.(...)
Mnóstwo Twoich kotów umiera sama, ale okrutność i obojętność co do niektorych zakrawa na znęcanie się. Oto jak potraktowałaś Gabrysia,nie udzielając mu pomocy i czekając aż zejdzie. I nie nie będę czytywać takich wątków, bo nie mam aż tyle nerwów, by je strawić.
iza71koty pisze:(...)
Niestety nie ma już z nami Gabrysia.W tym miesiącu jego Opiekunka Wirtualna bardzo nas poratowała robiąc wpłatę za styczeń luty i marzec.Jest mi ogromnie przykro-bo kiedy jeszcze pisałyśmy na początku miesiąca- wszystko było ok.Po kilku dniach Damian mi powiedział że nie widuje Gabrysia.


Szukanie nic nie dało.Nie wiedzieliśmy że kot jest chory.To się okazało dopiero w czwartek.Poszłam karmić swoje koty i z daleka zobaczyłam ze w pobliżu budki na skwerku na słońcu leży kot zwinięty w kłębek.Od razu mnie to zaniepokoiło choc jeszcze nie wiedziałam że to Gabryś.

W tym czasie Damian pojechał do Gabrysia zawieżć mu jak codzień jedzenie.Stałam i czekałam na Damiana.Nie wiedziałam do konca jak kot zareaguje a nie mógł zostać tam gdzie był.Juz z daleka widziałam jak dwie małe dziewczynki które były na spacerze z mamą leca w kierunku kota.Zdażyłam krzyknąć i je powstrzymać.

Kot oddychał ciężko.Wyjęłam koc z budki i przetranspotowalismy go do małej pojedyńczej budki na terenie ogrodzonej posesji.Czuć było po zapachu moczu ze jest żle z nerkami.Podnieśliśmy dach i włożyliśmy go do budki.W tej budce zaden kot nie sypiał.Przykryłam go do połowy kocykiem.Podczas wieczornego karmienia poszliśmy i zobaczylismy ze Gabryś jest przed ogrodzeniem -ale jest już bardzo żle.Wziełam z budki kolejny czysty koc.Owinęłam kota no i nie miałam wyjscia.Musiałam znowu ułożyć go w bezpiecznym miejscu.Czułam ze to juz koniec.Juz prawie sie nie ruszał i nie bardzo czułam oddech.Posiedzieliśmy z nim kilka minut.Okryłam go odsłaniając w taki sposób aby miał powietrze.Rano Damian pojechał po Gabrysia......


Dziewczyno.Ogarnij się.Ten kot już odchodził.I miał najprawdopodobniej pp.Wcześniej z tego miejsca odeszła Klara.Dałam mu odejść w spokoju w bezpiecznym Najlepiej jak mogłam -nie narażając własnego stada w domu.



Jakie dwie doby ?Wszystko się działo tego samego dnia z odstępem 2 godzin.I zapewniam -że gdyby kot wyglądał na zwijającego się z bólu -otrzymałby pomoc.Tak przy pp bardzo często wysiadają nerki.Powinnaś to wiedzieć.Co do reszty - nie mam czasu rozwiewać Twojej histerycznej rozbudowanej do granic możliwosci teorii.Wiesz jak działać na Czytelnika.Podsuwając mu tragiczne obrazy.Brawo.Ale nie tak było.


Co do wypowiedzi mimbli64.Opisałam dokładnie jak przebiegało odejście kota.Kiedy go owinęłam kocykiem- już nie oddychał.Byliśmy przy nim.My-których znał kilka lat.Nie obcy ludzie.Na ulicy czy w lecznicy.Czy ograniczyło mu to stres?tak.Jestem tego pewna.

Owszem uważam że chwilowy kontakt z kotem przy pp a szerszy kontakt czyli pakowanie do kontenerka -czekanie u weta w kolejce-u nas zwykle ok.2 godzin-to narażanie siebie jak też innych zwierząt w małej poczekalni w tym Gabinetu u Weta.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 11:48 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

ana pisze:
iza71koty pisze:
ana pisze:
iza71koty pisze:Moje koty umierają w cierpieniu?A które?przytocz może dowód na te brednie.

Yupi, Kruszynka...
viewtopic.php?f=1&t=203744&p=12663243&hilit=eutanazj%2A#p12663223


Środek nocy zauważ.Walczyliśmy o te kociaki do końca.


[..] Siedzieliśmy dzisiaj w nocy z Damianem-nad Kruszynką.Wiedzieliśmy ze odejdzie.Tak bardzo się bałam - aby nie było jak z Yuppi. Płakała.Ale nie aż tak.[...]

To nazywasz walką do końca?
To nie jest umieranie w cierpieniu?


Te kociaki jadły.Była poprawa.Dostawały leki.Przy wirusie zwykle wszystko toczy się bardzo szybko.Zmiany postępują z godziny na godzinę.Póżnym wieczorem nastąpiło pogorszenie stanu.

Poczytaj inne wątki.Tam też wiele Osób borykało się z takimi problemami.To nie jest żadna nowość.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 11:49 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

ana pisze:
iza71koty pisze:
ana pisze:
iza71koty pisze:Moje koty umierają w cierpieniu?A które?przytocz może dowód na te brednie.

Yupi, Kruszynka...
viewtopic.php?f=1&t=203744&p=12663243&hilit=eutanazj%2A#p12663223


Środek nocy zauważ.Walczyliśmy o te kociaki do końca.


[..] Siedzieliśmy dzisiaj w nocy z Damianem-nad Kruszynką.Wiedzieliśmy ze odejdzie.Tak bardzo się bałam - aby nie było jak z Yuppi. Płakała.Ale nie aż tak.[...]

To nazywasz walką do końca?
To nie jest umieranie w cierpieniu?


Matko Boska!
To zakrawa na sadyzm! 8O
Że też forum wspiera działania takich osób...
Ludzie ocknijcie się!
A co Mała płakała ZA CICHO/ZA MAŁO INTENSYWNIE ,by jej NATYCHMIAST pomóc 8O
Serce pęka!!!!!!!!!!!

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw maja 11, 2023 11:51 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

A gdzie mieliśmy w nocy z nią biec?Czy Ty wogóle myślisz co piszesz?Miałam w nocy szukać taksówki i jechać Bóg wie gdzie do weta i nawet nie zdążyć tam dojechać.To jest chore co piszesz.

Może weż coś na uspokojenie i daj ludziom robić co mają do zrobienia.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 11:54 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

Do weterynarza.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23878
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw maja 11, 2023 11:57 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

Tak. Ja w nocy wzywam taksówkę i jadę do lecznicy 24h. Albo wzywam lekarza na wizytę domową. Mamy XXI wiek. Taksówek się nie szuka latając po mieście ,tylko klika jednym palcem w aplikacji albo wybiera nr tel.do korporacji. Mieszkasz w Szczecinie. To cywilizowane miasto,nie trzeci świat , gdzieś w Ugandzie!!!

Chore to jest to ,jak Ty postępujesz.
I może przestań się tu kompromitować kolejnymi postami. Pokazałaś już obraz siebie. Aż nadto wyraźnie.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw maja 11, 2023 12:20 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

iza71koty pisze:Owszem uważam że chwilowy kontakt z kotem przy pp a szerszy kontakt czyli pakowanie do kontenerka -czekanie u weta w kolejce-u nas zwykle ok.2 godzin-to narażanie siebie jak też innych zwierząt w małej poczekalni w tym Gabinetu u Weta.


Przyznam szczerze że jestem mocno wstrząśnięta, nie trafiłam wcześniej na te wpisy...
Na podstawie czego oceniłaś że kot umiera na pp? Pisałaś o zapachu moczu.
A może np. czymś się zatruł i miał własnie ostrą niewydolność nerek, do wyprowadzenia kilkoma dniami intensywnej płynoterapii? Dlaczego podejrzewając niewydolność nerek pierwsze co wzięłaś pod uwagę to pp? Równie dobrze mógł mieć masywny stan zapalny w drogach moczowych, cokolwiek zresztą mógł mieć skoro kilka dni temu wyglądał zdrowo.
A nawet jeśli była to pp - wystarczył telefon do weta, że jedziesz z kotem umierającym, prawdopodobnie jest to pp jeśli coś by na nią wskazywało, wet mógł wyjść przed lecznicę i nawet tam dokonać eutanazji gdyby uznał że faktycznie sytuacja to uzasadnia, a zakładam że zajmując się na taką skalę kotami masz wypracowane jakieś procedury na okoliczność kontaktu z parwowirusem. Środki odkażające, co zrobić z ubraniem etc. I tak miałaś z nim kontakt, więc powinny zostać zastosowane, bez względu na długość tego kontaktu.
I tak sobie wkładałaś tego umierającego, ciężko oddychającego kota do budki do której sam wejść nie chciał, wychodził wręcz ostatkiem sił, owijałaś kocem by nie wyszedł i zostawiałaś? Aż umarł? Gdyby nie umarł w nocy, po jakim czasie mógłby liczyć na pomoc?
Tego to już ogarnąć umysłem nie potrafię.

I nie rozumiem też dwóch wersji opisanych przez Ciebie - raz piszesz że włożyłaś go do budki i następny raz kiedy go zobaczyłaś to podczas wieczornego karmienia, gdy okazało się że wyszedł z budki i był na zewnątrz. Wsadziliście go znowu do budki, posiedzieliście kilka minut i rano pojechaliście po ciało.
Za chwilę piszesz że nie był sam, byliście przy nim.
I co to znaczy: kot zwijający się z bólu? Koty cierpiące na pp (gdzie ból jest potworny często) czy ostre zapalenie trzustki - nie zwijają się z bólu najczęściej - nie dosłownie. Co miałby robić żeby otrzymać pomoc? Gdy go wkładałaś pierwszy raz do budki i zostawiałaś - nie wiedziałaś jak jego agonia będzie wyglądała i ile będzie trwała. Cieżko oddychał. Mógł się godzinami dusić lub ciężko oddychał z powodu silnego bólu i cierpienia, ze stresu.
Nie, nie pojmuję.

Blue

 
Posty: 23533
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw maja 11, 2023 13:05 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

Mieliśmy wtedy pp w stadzie.Kilka kotów nam odeszło. Gabryś był w miejscu-w którym wcześniej odeszła nam Klara.Zachorował nagle-więc wiem że to był wirus.Pobrałam wymaz.

Włożyłam kota do budki podczas pierwszego karmienia.Także po to aby nie był na zewnątrz ogrodzenia i żeby móc pomyśleć -co zrobić.Uznałam że ryzyko jest duże i w zależności od tego jaka będzie sytuacja podczas wieczornego karmienia-podejmę decyzję co dalej.Tak znam procedury przy pp.Zawsze je stosujemy.

Kiedy byłam po raz drugi- kot był przed ogrodzeniem.Nie włożyłam go wtedy do budki -bo zobaczyłam że odchodzi.Zawinęłam go w ciepły kocyk i ułożyłam tak -aby miał dużo powietrza,Odsłaniając główkę i całą klatkę piersiową.Posiedzieliśmy przy nim- żeby nie był sam i słyszał nasze głosy.I odszedł.

Tutaj w Gabinecie na miejscu nie mam możliwości pomocy kotom dzikim.Wyrażnie mnie poproszono o to kilka lat temu.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 13:19 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

tabo10 pisze:Tak. Ja w nocy wzywam taksówkę i jadę do lecznicy 24h. Albo wzywam lekarza na wizytę domową. Mamy XXI wiek. Taksówek się nie szuka latając po mieście ,tylko klika jednym palcem w aplikacji albo wybiera nr tel.do korporacji. Mieszkasz w Szczecinie. To cywilizowane miasto,nie trzeci świat , gdzieś w Ugandzie!!!

Chore to jest to ,jak Ty postępujesz.
I może przestań się tu kompromitować kolejnymi postami. Pokazałaś już obraz siebie. Aż nadto wyraźnie.


To dobrze że masz taka możliwość wezwania lekarza na wizytę.Ja z malutką nie zdążyłabym dojechać gdziekolwiek.Nie instruuj mnie proszę -jak się wzywa taksówki.Jest wiele wątków i sama pewnie wiesz z doświadczenia -że z kociakami przy pp-sytuacja często ulega zwrotowi nagle o 180 stopni.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 13:35 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

iza71koty pisze: Nie instruuj mnie proszę -jak się wzywa taksówki.

to nie pisz tak, jakbyś ostatni raz szukała jej za komuny, latając po postojach taxi

iza71koty pisze:(...)?Miałam w nocy szukać taksówki i jechać Bóg wie gdzie (...)


Nagle psiszesz,że pobrałaś wymaz 8O Ile razy i jak, w zależności od potrzeb będziesz modyfikować wersję śmierci Gabrysia 8O ?

Co do braku możliwości pomocy kotom dzikim w Gabinecie- nie pojmuję. To nie dziki lampart ani ryś. To kot. Kot w agonii ,bez sił i w pełni obsługiwalny- to o co chodzi? Wet nie może odmówić udzielenia pomocy zwierzęciu. Podania zastrzyku, eutanazji.
Blue pisze:(...)wychodził wręcz ostatkiem sił, owijałaś kocem by nie wyszedł i zostawiałaś? Aż umarł? Gdyby nie umarł w nocy, po jakim czasie mógłby liczyć na pomoc?
Tego to już ogarnąć umysłem nie potrafię.
(...)


Pewnie nigdy. Bo sama bawi się w Boga,mimo instruowania autorki wątku,że tak nie powinna czynić
iza71koty pisze:(...)Nikt nam nie dał prawa do zabawy w Boga.Pomagajmy-dobrze.
(...)

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw maja 11, 2023 16:17 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

Owszem .Wet może odmówić takiej pomocy -bo to jego Gabinet i ma prawo nie życzyć sobie przynoszenia mu kotów z pp czy kotów dzikich nieobsługiwalnych-zwłaszcza -takich z którymi nie ma doświadczenia-4 lata temu odmówiono mi sekcji.

Zanosiłam tam swego czasu -koty cierpiące- do eutanazji.Jak i próbowałam uzyskać pomoc dla dzikiego kocurka-co skończyło się gonitwą dwóch wetek po gabinecie i zrzuceniem kilku szafek z lekami.Od tego momentu powiedziano mi wyrażnie -że mam korzystać z usług Gabinetu w Tozie.Oni nie będą się podejmować takiego ryzyka.Miałam większe możliwości-póki pracowała tam inna wetka.Potem sie wszystko zmieniło.Włącznie z wystrojem-cenami i przyjmowaniem -Dobrej Klienteli.Ja do takiej nie należę.

Mój Gabinet-mający ogromną wiedzę i doświadczenie znajduje sie ok.20 km ode mnie.I z tego Gabinetu korzystam-nigdy się nie zawiodłam ani też nie żałowałam decyzji w sprawie leczenia czy eutanazji-bo coś poszło nie tak.Tam również sterylizuję koty.

Jak również jest dla mnie dużo -dużo bardziej przyjazny cenowo.Gdzie w poprzednim Gabinecie nie mam jakichkolwiek możliwości negocjacji ceny-bo przy ostatniej próbie dostałam informację-że nie są Instytucją charytatywną.

Żle zrozumiałaś mój post.Nie chodziło mi wcale o latanie z chorym kociakiem i szukanie taksówki.A jedynie o latanie-jeżdzenie do daleko oddalonego Gabinetu-gdzie nie zdążyłabym dojechać.Jest tutaj na Forum Osoba-która wielokrotnie to przerabiała.

Gdybyś nie tylko wyciągnęła post z mojego wątku a wskazałabyś opis całej sytuacji-to jest tam wyrażnie napisane.Koteczka zjadła wieczorem kolację.W nocy poczuła się bardzo żle i wszystko stało się bardzo szybko.Ale to jest kolejny dowód na to ze jak Ktoś sie na Kogoś zaprze na tym forum-to zrobi wszystko.Jak i kolejny na to -że tutaj trzeba przyjść i pisać-kiedy człowiek ma masę czasu.Jest radosny i wypoczęty i waży każde słowo.Bo wystarczy ze o czymś nie wspomni -od razu zostaje posądzany o modyfikacje.Ja niestety takiego luxusu-nie mam nigdy.O czym doskonale moi Czytelnicy wiedzą.Sytuacja dokładnie wyglądała jak opisałam.Zanim odeszliśmy i zawinęłam Gabrysia całkiem-już nie oddychał.Zabezpieczyłam go -ale nie mogłam od razu zabrać -bo za chwilę zarówno Damian jak i ja-musieliśmy iść karmić kolejne koty.Czy naprawdę powinnam wszystko rzucić.Nie nakarmić reszty stada i do tego ryzykować przenoszeniem ciałka z miejsca na miejsce- nie żyjącego już kota.?


Gdybyś naprawdę uważnie czytała moje wątki -to pisałam w tym czasie o pp jak i dezynfekcji budek.Ta sama sytuacja była u nas poprzedniej jesieni.Wtedy także o tym pisałam.Czy pisałam o wymazie-nie pamiętam.Fiolki do wymazu zawsze mam w domu w zapasie.Tego nauczyła mnie Wetka.


Moi Darczyńcy -mają naoczny dowód mojej działalności- nie tylko w postaci tego co piszę -ale najważniejsze zdjęć i filmów.Każdego Kto ma wątpliwości i dał się ponieść Twoim fantazjom-zapraszam na moje wątki.Niech sam się przekona.

Dobrze jednak- że ta dyskusja się tutaj potoczyła.Powinna być ostrzeżeniem-uważajcie-bo To Forum wyssie z Was chęci pomagania.Uważajcie też co piszecie.Bo kiedyś za rok -dwa Ktoś przyjdzie i nie wnikając w całą sytuację -wyciągnie tylko słowa z kontekstu.I na bazie tych słów dobuduje-swój własny scenariusz.To kolejny dowód-że pomaganie wcale nie łączy a często i dzieli.

Dla mnie osobiście zabawa w Boga-polega na podawaniu i testowaniu różnych medykamentów-bez wskazania Weta.

I jeśli pozwolisz zakończmy tą dyskusję.To nie jest mój wątek.Ani Twój.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 16:39 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

tabo10 pisze:
iza71koty pisze:I nie pisz ludziom bredni -że nie mam środków na eutanazję.W każdej sprawie jesteś daleka od prawdy.

Nie chce mi się z Tobą dalej ciągnąć dskujsji,bo jesteś zajadła i zacietwierzona do niemożebnych granic w niej, zero samokrytycyzmu, autorefleksji. Podejrzewam ,że teraz też sama siebie bronisz wchodząc tu pod nickem Damiana i za Niego pisząc, bo dziwne by było, żeby w tej samej sekundzie On też czytał ten sam wątek i tak natychmiast reagował. Nieważne. Rób co chcesz, mądrzy sami ocenią.

Odniosę się do eutanazji i środków na nią. Zakładałam optymistycznie,że przez brak środków nie wykonałaś jej. Jest zatem jeszcze gorzej niż myślałam,bo świadomie skazywałaś biednego kota na prawie dwie doby cierpienia i odchodzenia. Celowo skazywałaś. W czw.rano znalazłaś kota, który szukał pomocy. Nie udzieliłaś jej. Włożyłaś do budki cierpiącego kota i poszłaś. Kot ponownie wieczorem się z niej wyczołgał,aż pod ogrodzenie rozpaczliwie szukając pomocy. Ponownie żadna pomoc nie została mu udzielona ,tylko znów został wetknięty do budki i zostawiony na kolejne koszmarne godziny odchodzenia w cierpieniu. Ogromnym bólu konania. Całą noc. Rano Damian po niego pojechał. Nawet nie mogę sobie wyobrazić jaki to ból i jak w takim bólu może dłużyć się każda minuta... Dla mnie to horror. Zafundowany przez "opiekunkę"! Z dobroci serca! Nie wiadomo też ile nie leczony kot cierpiał wcześniej. Koszmar.
I jeszcze ten bełgot w odpowiedzi dla mimbli64,że dziki kot nie potrzebuje ludzi do umierania,a wcześniej że byliście przy nim i nie umierał sam. No kupy się wypowiedź nie trzyma.

Ponadto nikt nie sugeruje ,że miałaś brać kota do domu a udzielić mu pomocy -zabierając do lecznicy,podając coś przeciwbólowo,poddając eutanazji,cokolwiek by nie cierpiał! Wcześniej pisałaś,że to nerki,bo czułaś zapach moczu,teraz nagle że to pp. Ok. Nawet jeśli pp ,to i tak dotykając kota,przenosząc go miałaś z nim kontakt i mogłaś narazić domowe koty,bo przyniosłaś wirusa na ubraniu,butach. Tylko dorosłe,szczepione na pp koty tak szybko nie posypałyby się.
Mam nadzieję,że kiedyś sama doświadczysz jak to jest nie otrzymać pomocy na czas, gdy b.cierpisz. Wcale jej nie otrzymać. W XXIw. I nie, nie życzę Ci najgorszego. Wystarczy jak się przewrócisz obalona przez np. rwę kulszową i poleżysz przez całą noc na zimnej i gołej podłodze,bez możliwości wezwania karetki i otrzymania leku przeciwbólowego. Zobaczysz jak minuty ciągną się w nieskończoność. I co znaczy ulga w cierpieniu. Choćby na 2godziny. Bo chyba jeszcze tego nie doświadczyłaś, stąd Twoja znieczulica. Albo wypalenie. I powinnaś przestać opiekować się kotami. Bo zaczynasz im szkodzić i sama być dla nich największym zagrożeniem.


Widzisz-nawet o to mnie oskarżasz -że bronie samą siebie-pisząc z nicku Damiana.Niestety nie mam podwójnej osobowości-nie potrafię pisać Jego odmiennym -od mojego stylem.Kto zechce-zauważy.I tak -był tutaj- bo przygotowywaliśmy posiłek dla stada.Różnica między naszymi postami jest 5 minut.Nawet gdyby Damian pisał to jak twierdzisz w tej samej sekundzie-to też jest to możliwe.Ja używam kompa-On telefonu.I faktycznie nie czytał od razu.Ja Mu powiedziałam jakie rzeczy o nas wypisujesz.Wtedy zareagował.Bo to również-Jego bardzo ciężka praca od kilku lat.


Twoich wątpliwości Nikt nie jest w stanie rozwiać.A ja już na pewno.Mam dużo samokrytycyzmu.Mylisz się.To właśnie-powoduje że nie czuję się -zawsze nieomylna w sprawie innych.W swoich -owszem.Jestem zwykle pewna i głęboko analizuje sytuacje-zanim podejmę kroki.To pozwala mi uniknąć starych błędów.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 11, 2023 18:52 Re: Lejąca się biegunka po sterylce u dzikuski. Pomocy!

iza71koty pisze:Owszem .Wet może odmówić takiej pomocy -bo to jego Gabinet i ma prawo nie życzyć sobie przynoszenia mu kotów z pp czy kotów dzikich nieobsługiwalnych-zwłaszcza -takich z którymi nie ma doświadczenia-4 lata temu odmówiono mi sekcji.

Zanosiłam tam swego czasu -koty cierpiące- do eutanazji.Jak i próbowałam uzyskać pomoc dla dzikiego kocurka-co skończyło się gonitwą dwóch wetek po gabinecie i zrzuceniem kilku szafek z lekami.Od tego momentu powiedziano mi wyrażnie -że mam korzystać z usług Gabinetu w Tozie.Oni nie będą się podejmować takiego ryzyka.Miałam większe możliwości-póki pracowała tam inna wetka.Potem sie wszystko zmieniło.Włącznie z wystrojem-cenami i przyjmowaniem -Dobrej Klienteli.Ja do takiej nie należę.

Mój Gabinet-mający ogromną wiedzę i doświadczenie znajduje sie ok.20 km ode mnie.I z tego Gabinetu korzystam-nigdy się nie zawiodłam ani też nie żałowałam decyzji w sprawie leczenia czy eutanazji-bo coś poszło nie tak.Tam również sterylizuję koty.



Nie zgodzę się z tobą, że wet ma prawo odmówić, ale rozumiem, że odmawia i na to nie można poradzić.
W Warszawie jest sporo gabinetów, gdzie można uzyskać pomoc dla kotów dzikich, weci mają doświadczenie.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14253
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 130 gości