Bardzo długo nas nie było.Urlopowaliśmy na działce pod Warszawą.Alik oczywiście razem z nami.Oddychal wiejskim powietrzem wygrzewał sie na słoneczku i jadł.........żaby.Co chwila mu jakąś z mordki wyciągaliśmy ale z jego 4 ząbkami tylko tyle był w stanie upolować i był bardzo dumny z siebie Nadal walczymy z uchem.Pomimo wymazów i celowanych antybiotyków cholerstwo nawraca.Kilka tyg jest ładnie i znów wykwita.Ale jest nieźle. Poza tym w miarę.Cukier mamy wysoki ale tak już od dawna.Badamy się i na razie trzymamy górną granicę ale jeszcze w normie. Al waży prawie 6 kilo.Ale nie jest otyły.Jest ogromny a wrażenie potęguje ta masa białego futra. Odrósł pięknie.Ja sie ogarnę w domu to powklejam inne fotki.Tylko główkę obcinamy krócej bo ta warga nie trzyma i ciągle zaśliniony jest z jednej strony.Jak futerko krótkie to łatwiej czystość utrzymać. Pozdrawiam cieplutko