Hospicjum'Jeszcze i Jeszcze'[4]. ZAMKNIĘTE.

Szczęśliwej drogi koteczku [*]

Już dziś rozmawiałyśmy przez tel i wiedziałam co się stało ale jak czytam to łzy mi do oczy lecą i gardło ściska

Jak sobie z tym radzić można,czemu muszą odchodzić,ja nie rozumiem :cry:

Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Ale smutny ranek :cry:

Koteczku [']

Tak mi przykro :cry:

Agn mocno przytulam
Do zobaczenia ToTenku ['] :cry:

Kostrzyńska Luna [*] 07.09.2009

Agn, nie mam słów, by Cię pocieszyć. Zresztą, takiego bólu słowa nie ukoją. ToTen biega już radośnie za TM, szczęśliwy, zdowy, pełny życia kocurek. I czeka na swoją Panią, by kiedyś, Gdzieś Tam, wtulić się w Twoje opiekuńcze ramiona. Mocno wierzę, że kiedyś dane nam będzie spotkać się z naszymi pupilami, których tutaj zabrakło. "Stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoisz"- one nas oswoiły...
Aguś, przytulam i jestem z Tobą myślami- tylko tyle mogę zrobić

ToTen- wielka miłość obleczona w miękkie futerko- bądź Tam szczęśliwy [*][*][*]

0.40 24.12.2010 Justynko [*] Śpij Spokojnie Nasze Słoneczko Kochane

Coś we mnie pękło. Coś się przelało.
Śmierć ToTego stała się impulsem do wielkiej złości, wściekłości. Na ludzi.
Nie mam żalu do świata, do jakiegoś boga, do życia. Jestem wściekła na ludzi. Na ludzi, którzy zasłaniając się swoim `wielkim sercem` i tym, `co robią dla kotów` przyczyniają się do takich właśnie punktów bólu, jak ta ostatnia śmierć. Ludzi, którzy prezentując wyuczoną bezradność wyręczają się innymi. Którym podanie pomocnej ręki pociąga za sobą cały stos `robót zleconych`.

Bo ToTen to też takie `zlecenie`. Riddick, Floren... A z tych żyjących - Selka, Ninka u malgosib... i pewnie jeszcze kilka, których nie wymienię. Koty, które ktoś gdzieś znalazł i `nie mógł, bo...`
U mnie, w Fundacji i w wielu podobnych miejscach...
Nie oddałabym tych kotów za nic w świecie - stały się MOJE i jako MOJE odeszły, żyją...
Nie rzygałabym tym, gdyby nie fakt, że `zleceniodawcy` mają pretensje, mają oczekiwania.

Dla zainteresowanych dwa wątki, dzięki którym mi się przelało.
viewtopic.php?f=1&t=94896&start=795
viewtopic.php?f=1&t=97986&p=5054039#p5054039

Agn

Strasznie mi przykro. W tym "zawodzie" najtrudniejsza jest nie praca z kotami, nawet tymi chorymi i cierpiącymi, tylko kontakt z bezmyślnymi ludźmi. Podziwiam niezmiennie Twoją cierpliwość.

Śpij spokojnie, ToTenku [i]

Aga przeciez wiesz....ze idea pomagania prosta nie jest. Nie wystarczy miec wielkie serce i checi. Zawsze znajdzie sie ktos lub cos co bedzie przeszkadzac. Ktos kto zniecheci i podda watpliwosci intencje i sposob pomocy. Ale to o koty chodzi. Wszyscy tu po to by im pomagac jestesmy. Ciezko czasem, ale wiem i wierze w to , ze sie nie ugniesz. Ze sie nie wyleje mimo przelania.

caluje Cie mocno