ciężko mi pisać...
Norcia ok północy była już nieprzytomna, kompletnie bezwładna na rękach,nie próbowałam już jej nawet karmić,
nie przełknęłaby. oddychała płytko, leżała z przymkniętymi oczkami, robiła pod siebie... siedziałam z nią do 3-ciej, zmieniałam posłanko, okładałam butelkami z ciepłą wodą...głaskałam, rozmawiałam z nią. oddech był coraz słabszy, ciałko się skurczyło, ale miałam nadzieję, że dzisiejsza kroplówka i lekarstwa znów ją trochę wzmocnią, tylko znów ten dojazd.... ok 6-tej poszłam do niej, już nie oddychała.
nie umiem pogodzić się z tym, że się nie udało. tak strasznie żal, taka cudna kicia. dlaczego... ?
straszna choroba, straszna

a właściwie kilka strasznych chorób naraz...
najgorsza jest bezsilność. może jakby test był zrobiony prędzej... zaraz w poniedziałek...
dziecko rano też przeżyło dramat, . tym bardziej że w nocy miała spore problemy żołądkowe.
może powinnam była powiedzieć, że kotek śpi i jadę z nim do lekarza, ale powiedziałam prawdę. sama nie wiem...
teraz dzieci jakoś są bardziej wyedukowane w tym temacie, słyszę to w ich rozmowach w czasie zabawy...
dziękuję że byłyście z nami , za Wasze kciuki, za pomoc ...
