
Mam nadzieję, że już znalazłaś mojego K., nasz Dom i całą naszą kocio-psią Rodzinę...
Udowodniłaś mi, że istnieją koty o naprawdę nieskazitelnych charakterach.
Bo nawet Buszi i Żab mają drobne wady. Ty - nie miałaś.
Byłyśmy razem ponad trzy i pół roku. Przyniosłam Cię do nas 15 marca 2007, wczoraj

Tak bardzo chciałam wykraść śmierci jeszcze chociaż chwilę. Chociaż kilka tygodni, gdyby nie dało się więcej... Ty też chciałaś, mówiłaś mi to przede wszystkim tymi przecudownymi bursztynowymi oczami, ale i całym swoim zachowaniem, odkąd dowiedziałyśmy się, że umierasz i że Twoje dni są policzone



Większość kotów zabranych z Korabiewic poumierała już dawno, Tobie Los podarował i tak dosyć sporo czasu... Nie wiem tego na pewno, ale pewnie ten czas u nas był jedynym okresem w Twoim bidowatym życiu, kiedy było Ci w miarę nieźle

Tak bardzo kochałaś. Mnie przede wszystkim - ale nie tylko mnie. Opiekowałaś się półgłówkiem Pioplusiem, wszystkimi po kolei tymczasami, znosiłaś z pokorą nawet agresję Burego Złośliwca



Wystarczał Ci ciepły kącik, pełna miseczka, czysta kuweta i te parę głasków dziennie, bo przecież ja, przy takim stadzie, na ogół nie zdążałam dawać Ci ich więcej. Gdybym wiedziała

Wiadomo było, że nie jesteś już młoda, podobno miałaś MINIMUM 10-12 lat, z czego większość spędziłaś w bidzie i poniewierce


Nie wiem, dlaczego tak nagle, dlaczego akurat teraz. Rozgrzebuję wspomnienia z ostatnich dni i zastanawiam się, w czym była moja wina. Co zrobiłam źle, na co niepotrzebnie się zgodziłam, czy może któraś z wetek popełniła jakiś błąd... Ale, powiedz mi, moja Maleńka Już z Tamtej Strony, czy teraz to już nie wszystko jedno

Jutro zawiozę Twoje wychudzone, wyłysiałe, zimne już ciałko do Włoch, gdzie wspólnie z Dorcią44 pochowamy je w Jej ogródku, tam gdzie powoli przemieniają się w proch ciałka większości (wszystkich?) zmarłych Dorcinych zwierząt. Nie chciałam, żeby zostało gdzieś na zawsze kompletnie samo... Gdzieś w miejscu, którego pewnie po jakimś czasie nawet nie potrafiłabym odnaleźć, żeby zapalić świeczkę... Kiedy już odchodziłaś i kiedy najpierw zadzwoniłam do ojca z prośbą, żeby zgodził się pochować Cię w swoim ogródku i kiedy z irytacją kilkakrotnie mi odmówił,, natychmiast przyszedł mi do głowy cmentarzyk Dorci... Tam leży już tyle zwierzaków, rosną róże i inne roślinki, a obok tak bliziuteńko mieszka Dobry Człowiek, który zawsze będzie mógł zapalić Ci ode mnie światełko...
Dziękuję Ci Kochanie za całą Miłość, którą od Ciebie dostałam.
Do zobaczenia moja Nietoperzyczko
