Kocur jest u mnie na DT. Przed chwilą wróciłam od veta, ale po kolei:
Justynka dzwoniła do mnie jak wracałam z Zabrza od notariusza, że na już musze przyjechac i łapać krówkę,
- pprzyjechałam do domu wziełam transporter i wezwalam taksówkę. Dojechalismy do Halemby
- na pierwszy rzut oka kocur domowy, chwyt za kark i w transporter,
- gapie lekko zaniemówili, stwierdziłam ze kocur umawiam kastracje i jadę,
- wracajac na Wirek taksówka ma wypadek. Do niej stuknał facet bezmyślnie. Zostawiam namiary na mnie i ide do domu z 6 kg żywej wagi, wyrabiiajacym w transporterze,
- w domu sprawdzam i pierwszy raz w życiu nie potrafię zidentyfikować płci. Umawiam jeszcze w taksówce vetke na kastrację,
- o 15,oo jestem u veta sprawdzamy. Okazuje sie, że to kocur kastrowany, 7 kg żywej wagi, uszy czyste, zęby czyste. Vetka podała odpchlenie, odrobaczenie ( nie cierpi tabletek), szczepionka do domu. Oczywiscie zapomniałam wziaść ksiażeczkę zdrowia kota. Zostawiłam 45,-
- kocur pojechał taksówka do domu, bo nie miałam siły go zanieść. W domu wyszedł z transporterka ( wczesniej nie wychodził ) i od razu poszedł na tapczan.
WNIOSEK - KOCUR DOMOWY WYRZUCONY Z DOMU. Pozwólcie mi troche odsapnąć a porobie zdjecia temu grubasowi ( 2 x wiekszy od mojego rezydenta który ma 8 lat) wg veta 3 - 4 lata
