Taką dostałam wiadomość od Formicy:
"Właśnie zjadły, popiły mleka i pociamkały mięsa. Piksi je obserwuje. Dziś jednego wylizywała

"
Miejmy nadzieję, że to początek dobrego dla maluchów, najważniejsze, że są z kotką karmiącą, mają się do kogo przytulić no i opiekę weta na miejscu (oby nie było za częstej potrzeby).
Dziękuję Formica, że dałaś im szansę na życie
Kciuki nadal potrzebne, za całkowita asymilację maluszków z Piksi.
Docuś nadal mnie barankuje i dopomina się pieszczot, ciągle i ciągle.
Jeszcze nie miałam takiego mega-pieszczocha
Z jedzeniem jest różnie, jada często ale po trochę, sprawy kowetkowe OK.
Wczoraj wieczorem otwarłam górę klatki, w której jest Kropek i po jakimś czasie sam wyskoczył, za chwilę pomaszerował do kuwety. Podejrzałam zza winkla: koopa w porzo
Suchego nie lubi ale mokre smakuje. Brany na ręce już nie warczy ale przytula się.
W klatce fajnie leży, widać, że w niej czuje się bezpieczny, takie fajne pozy przybiera

.
Na noc zostawiłam mu otwarte małe drzwiczki z przodu ale on przespał noc w klatce. Jak tak chce, to niech będzie, to taki jego mały azyl.
Jak będzie chciał to sam zrezygnuje z klatki, wtedy ją wyniosę do piwnicy.
Murzynek i Bruno jak zwykle zaczepiają towarzycho, zewsząd dochodzą sykania i prychania, chyba że kociarstwo śpi.
Adopcje stoją w miejscu a to dopiero początek lata
