No więc tak... kociak jest z Kielc, ale nie uwierzycie w ilu już był krajach... początki swojego istnienia miał naprawdę ciężkie... urodził się na hali produkcyjnej...syf i brud... podobno było ich czterech, ale został się on...wychudzony, przerazony, zagłuszający swoim płaczem hałas maszyn. Szczęsliwie tak się zdarzyło, że trafił w nasze ręce... Zaczęło się dobrze, pierwsza kąpiel w kieleckim hotelu była bardzo miła, w końcu kociak mógł zacząć oddychac, cały był w smarach... biały ręcznik wyglądał jabyśmy nim buty wycierali... Wiedzieliśmy już że jedzie z nami do Poznania...no tak, ale my nie mieliśmy po drodze do Poznania... ot taki nasz charakter pracy... Więc Niusiu (tak został nazwany) w podróży przebywał dużo, dużo dłużej. Z moim TŻ zwiedził Czechy, Austrię, Włochy, ostatnio podróżował promem do Szwecji, zahaczył o Danię i w końcu jest w Poznaniu.... Coraz bardziej mam wrażenie , że zamiast Niusiu jego imię będzie El Diablo. Jest strasznie rozbrykany, niczego się nie boi...moim zdaniem ma około 6.-tygodni...Mam nadzieję, że w końcu osiądzie gdzieś na stałe... może ktoś pragnie mieć u siebie takiego podróznika.
Niusiu nie szuka domku.... jest nasz od 10.06.2008r. Czarny rojber od 10.09.2010r. zwiedza świat. Niusiu wracaj!!!

************************************************************************************************
Oficjalnie ogłaszam, że wątek Niusiowy staje się wątkiem wszystkich moich futerek
do tej pory tu był wątek Kajtusia viewtopic.php?t=81208
W wielkim skrócie:
Kajtuś to koteczek, którego znałazłam przypadkiem i zabrałam jak się okazało od kompletnie &89fdj7q3rifjj ludzi....maluszek ważący 40dag...przerażony....schorowany....jednego oczka nie miał wcale...a z drugiego lała się ropa....
jak Kajtuś osiągnął stosowną wagę oczko zostało zaszyte.
Kajtolek mieszka z nami od 16.08.2008r.

a to taki mini wąteczek Peci viewtopic.php?f=1&t=83018
Pecia jest z mną już 9 lat...moja dotychczasowa jedynaczka....nie akceptuje żadnych innych kotów...w związku z tym mieszka u moich rodziców....a chłopacy od czasu do czasu ją odwiedzają...ponieważ codziennie jestem u rodziców to uważam, że niewiele się zmieniło...
Pecię zabrałam od znajomych...miała około 3 miesięcy....ale nie mam pewności czy ktoś nie zrobił jej krzywdy....potrafi się tulić, siedzieć na kolanach, a za moment ugryźć tak boleśnie, że szok
Pecia jest moją najukochańszą koteczką. Zamieszkała ze mną 03.09.2000r. (urodziła się 20.06.2000r.)

Albercik miał być tylko tymczasem....wszyscy doskonale wiedzą, że my na dt się nie nadajemy.
Na moje "ślepe" oko ma około 3-4 miesięcy. Nie przejmuje się ludźmi, ani innymi kotami.
Jest zadbany i wspaniały. Barankuje, mruczy jak traktorek. Jest czyściutki.
Kociak został zabrany przez TŻ od "znajomych". Ludzie cieszą się jak kociaki są maleńkie, a potem mają je gdzieś. Podobno nawet jak Pan się nachleje to topi bardzo małe kociaki.
Albert zamieszkał z nami 01.12.2009r.
