SmolLusiandia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 21, 2007 7:37 SmolLusiandia

Cały czarny, jak wyjęty ze smoły (dlatego tak go nazwałam, dopiero po chwili przyszło skojarzenie z p. Andrzejem Smolikiem, którego muzyki słucham z upodobaniem) – mieszka po sąsiedzku. Mieszka, to dużo powiedziane; trwa, wegetuje.
Domek jest własnością starszej pani i jej wnuczki, nastolatki, w okolicach maturalnej klasy.
Smolik ma ze 4 miesiące, i mimo, że z pozoru to jego domek, nie ma nikogo oprócz mnie. Domek cały dzień zieje pustką, kocio wołany przeze mnie rano na śniadanie wynurza się z chaszczy, albo okolic metalowego garażu. Wieczorem, kiedy niosę mu kolację też wychodzi z tego samego miejsca. Z początku nie zaczynał jeść dopóki nie oddaliłam się od siatki, bo karmię go przez siatkę, nieszczelną przy ziemi. Wsuwam mu tamtędy miseczkę z suchym a drugą z gotowanym, jeszcze ciepłym kurakiem, ewentualnie serduszkami.
Od wczoraj już nie czeka aż odejdę tylko zaczyna od razu. A przed chwilą gdy u niego byłam, zaczął jeść serduszka, gdy ja jeszcze nasypywałam i wsuwałam mu miskę z chrupkami. Gdyby dziura w siatce była większa, to pewnie dałabym radę go pogłaskać. Ale nie chcę zaczynać za wcześnie żeby go nie spłoszyć.
Serce mi krwawi, gdy pomyślę że śpi tak jak śpi, że nie ma poduszeczki i kanapy, jak nasze koty. Że mu zimno.
Parę dni temu ta wnuczka nakryła mnie, jak mu dawałam jeść. Wciągnęłam ją w rozmowę i... nie chce mi się powtarzać co słyszałam.
W każdym razie to jest jej kot: „smażę mu czasem jajecznicę, mleko daję, pasztet, czasem śpi z nami w domu, a chrupek to już nigdy nie dam, bo kiedyś mi się koty nimi zatruły” – to próbka poglądów i poczynań panienki sąsiadki.
Zapytana, twierdzi że oddałaby mi chętnie tego kota, „ale wie pani, on to taki dziki jest, i może podrapać” – jakbym nie wiedziała.
Smolik już byłby u mnie, ale ten TŻ...
No bo trzeci, potem czwarty, a później, ech...
Zgadzam się z nim tylko w jednym punkcie – że nie stać nas finansowo na trzeciego kota.
Ale powiedzcie to sercu, prawda?

Pokochałam go przez tę siatkę; Smolika, moją czarną retrospekcję.

Jak wybrnąć z tego tż-towego sprzeciwu, bo nie wiem jak to będzie, może mi ktoś pomoże, doradzi. Bo on kociolubny jest, ale raczej pomóc chce Smolikowi na odległość – na przykład zrobić mu budkę ze styropianu, no ale ulica tuż obok, takie rozwiązanie mnie nie satysfakcjonuje.

:crying: :crying:
Ostatnio edytowano Wto lip 08, 2008 14:50 przez malwina, łącznie edytowano 4 razy
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Czw lis 22, 2007 14:10

malwino tak dawno Cię nie widziałam tutaj na forum.

Przykro mi z powodu Smolika, a może przekonaj TŻta, że to tylko na chwilę, że będziesz szukać mu domu? Może się zakocha, albo może uda Wam się szybko znaleźć mu jakieś cudowne miejsce?

A czarny to faktycznie taki powrót do wspomnień.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 22, 2007 14:35

Malati :D
Już przekonany mój ukochany tż!
Działamy ramię w ramię :D
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Czw lis 22, 2007 14:46

:D :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
regularnie dokarmiająca koty sąsiadów
Joasia :wink:
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pt lis 23, 2007 8:28

Dzięki, JoasiaS za kciuki :D Przydadzą się dalej, bo klatka łapka od Jany już czeka. Dziś nie karmiłam go jeszcze, ostatni raz wczoraj o 17-tej, myślę że dostatecznie się przegłodzi, bo dziś za parę godzin zamierzamy zacząć akcję.
Jeszcze nie mamy dokładnego planu, ale będzie trudno, bo nie możemy wejść na tamtą posesję, trzeba albo powiększyć dziurę w siatce i przystawić klatkę, albo spuścić klatkę na jakimś sznurze na drugą stronę, co coraz bardziej czarno widzę, obejrzawszy dokładnie klatkę i jej działanie.
Tak czy siak boję się tego wszystkiego, ale musimy go stamtąd wyciągnąć za wszelka cenę. Dogadanie się z babcią panienki w ogóle nie wchodzi w grę bo ona nie rozumuje jak my, mówiąc delikatnie nie rozumuje nawet jak przeciętny człowiek, co to ma obojętny stosunek do kotów i ich losu.
A panienka też nie idzie na współpracę bo boi się reakcji babki, i tak w koło Macieju.
Smolik ma tylko nas (chociaż sam o tym nie wie, gamoń jeden :twisted:) i to upoważnia nas do podjęcia wszelkich kroków.
Życzcie mi po cichutku powodzenia.
Z góry dziękuję :D
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pt lis 23, 2007 10:42

Udało się!
Dość szybko poszło, teraz siedzi w łazience wciśnięty w kat i tak płacze.
Postawiłam mu jedzenie, takie jak zawsze i pozostaje chyba tylko czekać.
Nie wiem kiedy do weta, może jutro?
Jest taki malutki, drobny. Oby tylko był zdrowy...
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pt lis 23, 2007 11:05

:dance: :dance: :dance:

Gratuluję!!! Idź do kociaka, siądź sobie przy nim, gadaj do niego po cichutku i próbuj głaskać, czochrać. A do weta bym pojechała jak najszybciej jednak, po co malucha mają gryźć pchły :( Lepiej nie stresować go dzień po dniu :wink:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt lis 23, 2007 11:12

moje wielkie podziękowania, malwinko, dla Ciebie, głębokie ukłony dla TŻta za jego serducho
a dla małego czarnuszka wieeeelkieeee głaski od ciotki femki :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt lis 23, 2007 11:20

Serdeczne gratulacje z powodu dokocenia :D
Będę 3mać za was kciuki,myślę że wszystko się ułoży :wink:

kasia1311

 
Posty: 523
Od: Śro paź 03, 2007 11:21
Lokalizacja: Racibórz

Post » Pt lis 23, 2007 11:26

malwino gratuluje!! Taka dobra wiadomość z rana!!

Mizianki dla Smolika i życzenia dużo, dużo zdrówka!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 23, 2007 12:32

Dziękujemy wszystkim za wsparcie :)
Jak tylko jestem u niego to przemawiam cichutko i łagodnie, a on przeważnie pomiaukuje żałośnie. Wstawiłam tam kartonowe nieduże pudełko z wyściółką i oczywiście zaraz się tam schował, ale skopał wyściółkę i leżał ukryty za nią na gołym kartonie na zimnych płytkach, w dodatku moja łazienka nie należy do najcieplejszych. Dotknęłam go jak radziła Jana, i wydał mi się trochę za chłodny. Postawiłam karton razem z nim na wiadereczku z proszkiem do prania i przysunęłam do samego grzejnika, tak że ścianka pudła zaraz zrobiła się ciepła. Wstawiłam spodeczek z tuńczykiem do środka.
Chciałabym dziś pojechać z nim do weta, ale muszę autobusem, w związku z tym muszę szukać najdogodniejszego dojazdu do najbliższej lecznicy, żeby go nie stresować i nie wychładzać dodatkowo. Chciałabym jak najlepiej dla malucha, toż to jeszcze dzieciątko. Boże, jaki biedny.
Ale mnie osyczał jak wsadziłam rękę do pudła. Boi się, wiem o tym, ale już nie ma odwrotu, musimy przeć do przodu i oswajać. :)
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pt lis 23, 2007 13:20

malwina pisze:Dziękujemy wszystkim za wsparcie :)
Jak tylko jestem u niego to przemawiam cichutko i łagodnie, a on przeważnie pomiaukuje żałośnie. Wstawiłam tam kartonowe nieduże pudełko z wyściółką i oczywiście zaraz się tam schował, ale skopał wyściółkę i leżał ukryty za nią na gołym kartonie na zimnych płytkach, w dodatku moja łazienka nie należy do najcieplejszych. Dotknęłam go jak radziła Jana, i wydał mi się trochę za chłodny. Postawiłam karton razem z nim na wiadereczku z proszkiem do prania i przysunęłam do samego grzejnika, tak że ścianka pudła zaraz zrobiła się ciepła. Wstawiłam spodeczek z tuńczykiem do środka.
Chciałabym dziś pojechać z nim do weta, ale muszę autobusem, w związku z tym muszę szukać najdogodniejszego dojazdu do najbliższej lecznicy, żeby go nie stresować i nie wychładzać dodatkowo. Chciałabym jak najlepiej dla malucha, toż to jeszcze dzieciątko. Boże, jaki biedny.
Ale mnie osyczał jak wsadziłam rękę do pudła. Boi się, wiem o tym, ale już nie ma odwrotu, musimy przeć do przodu i oswajać. :)



no, jestem spokojna, to charakterny chłopak :D
a dla Ciebie duże buziaki za postanowienie i determinację :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt lis 23, 2007 15:10

Zaraz łapiemy Smolika do przenoski i do weta. Najprostszy dojazd mamy do Czarnego Kota na Guderskiego. jednym autobusem i krótki dystans od przystanku.
Ale najpierw musimy go złapać.
Acha, miziałam go po łebku i pod bródką. Przerażenie w oczach, ale paluszkami przebierał po podłodze :D
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pt lis 23, 2007 15:18

Jestem pewna, że Smolik szybko sie oswoi! Pewnie teraz jest jeszcze zaskoczony, że nagle z zimna jest w cieple, a do tego ma jedzenie, ktoś go gładzi. To musi być dla niego zaskoczenie. Zresztą na pewno szybko się oswoi, wystarczy na Lusię spojrzeć.

Czekamy na sprawozdanie z wizyty u weterynarza i mocno zaciskamy piąstki w kciuki. Ja, Quaz (no ten się precluje) i Mała Di i Pampalun i Kajt! Widzisz jak dużo nas jest!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 23, 2007 18:47

Malati pisze:Czekamy na sprawozdanie z wizyty u weterynarza i mocno zaciskamy piąstki w kciuki. Ja, Quaz (no ten się precluje) i Mała Di i Pampalun i Kajt! Widzisz jak dużo nas jest!

Bardzo nam miło, dziękujemy i pozdrawiamy całą kompanię! :D
A u pani doktor było zaskakująco dobrze.
Smolik był badany dokładnie i obyło się bez ekscesów.
Pani dr orzekła że jest dobrze odkarmiony, co było miłe dla nas jako jedynych karmiących Smolika od dłuższego czasu.
Węzły dobre, śluzówka różowa, ząbki i dziąsła ok, oczy i uszy czyste(!), pęcherz tylko napompowany :twisted: , bo nie było siusiu od rana.
Test na białaczkę negatywny!
Ogólnie zdrowy kotek. Obrazek
Dostał na karczek niejakiego advocata, co mi się pysznie kojarzy, choć jest na robale i pchły, których nawiasem mówiąc nie było widać na kocie, ale że wzięty jednak z dworu, więc trzeba było.
Bardzo dzielnie zniósł wszystko.
Teraz w transporterku odpoczywa w łazience. Jeszcze nic nie jadł, ale nie martwimy się za mocno, bo wiemy że tak w stresie jest, a chłopak ma troszkę zapasów na sobie :roll:
Acha, i pani wet powiedziała że ma ok 5,5 m-ca.

Jest ze wszech miar pożytecznym przybyszem u nas, bo może wyjaśni się sprawa sterylizacji Lusi, może coś w niej wzbudzi, jakieś miłosne uniesienia, to wtedy się wyda że na przykład nie kastrowana była Obrazek
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 52 gości