
Ta 10-letnia kotka przeżyła całe swoje życie w strasznym cierpieniu. Urodziła się z podwiniętymi powiekami. Dla zwierzęcia to straszny dyskomfort i ból - z każdym ruchem gałki ocznej rzęsy drażnią oko (wystarczy wyobrazić sobie uczucie, jakie mamy, kiedy wpadnie nam do oka 1 rzęsa i wyobrazić sobie, co ona musi czuć).
Nigdy nie była naprawdę kochana. Była kotką starszej osoby, która izolowała ją w zamkniętym pokoju, uważając, że kotka jest dziwna i nieobliczalna.
Prawdopodobnie Bombilla nigdy w życiu nie widziała weterynarza.
Do azylu trafiła po śmierci właścicielki, choć miała zostać poddana eutanazji, zgodnie z jej wolą.
Wychudzona, zarobaczona.
Przerażona.
Przez cały miesiąc "tuczyliśmy" ją, by mogła zostać bezpiecznie poddana operacji powiek.
Niestety po konsultacjach w 2 lecznicach na Śląsku okazało się, że operacja będzie bardziej skomplikowana niż się spodziewaliśmy - Bombilla potrzebuje okulisty, doświadczonego specjalisty. Oczy podczas tych wielu lat uległy uszkodzeniu, nie wiadomo jak duże są zmiany i w jakim stopniu (po operacji) Bombilla będzie widziała.
W jednej z lecznic zasugerowano nam eutanazję, ze względu na jej stan ogólny, wiek, trudności z przeprowadzeniem zabiegu.
Jak jednak uśpić kota, który przeżył 10 lat w cierpieniu, a który ma bardzo duże szanse na szczęśliwe przeżycie kolejnych lat?
Byśmy mogli jej ulżyć, niezbędny jest dom tymczasowy, w Krakowie lub w okolicy Krakowa - bo w Krakowie jest specjalista, który zajmie się nią, bez względu na stan oczu.
Bombilla potrzebuje osobnego pomieszczenia, miejsca, w którym będzie się czuła bezpiecznie. Może to być nawet łazienka, jednak musi mieć możliwość odizolowania sie od innych kotów.
W azylu ma takie swoje miejsce - klatkę. W niej czuje się bezpieczna, wychodzi z niej swobodnie, ale wraca, by spać, odpoczywać. Broni jej przed innymi kotami, nie pozwala im do niej wejść, prawdopodobnie uznała, że to jedyna rzecz, którą ma na własność.
Dlatego ktoś, kto ją weźmie, musi liczyć się z tym, że Bombilla będzie musiała mieć swój, tylko swój bezpieczny kąt - inaczej w stosunku do rezydentów może być agresywna.
Bez domu tymczasowego jej życie jest pasmem udręk - dopóki go nie znajdzie nie będzie miała szansę na operację, na adopcję, na życie bez bólu.
Zabierałam się za napisanie tego postu wiele dni - samą siebie przekonując, że i dla niej musi zdarzyć się cud. Proszę więc o ten cud.
Oczywiście Dom Tymczasowy może liczyć na to, że kotka pozostanie podopieczną azylu i nie będzie ponosił kosztów związanych z jej leczeniem, operacją itp.