Złapałam gadzinę na kastrację. Nie wysiliłam się zbytnio bo w ostatnich czasach zmienił zdanie co do ludzi i okazał się kotem wyjątkowo ludzi lubiącym. Pojechał do Boliłapki na kastarację.
Złapałam go w kontenerek.Zabrany do domu na przechowanie do wyjazdu ,okazał wielkie zadowolenie z widoku pokoju.W kontenerku siedział mrucząc i żebrząc o głaskanie. Córka go wyjęła by zmienić pudło na czyściejsze. Siedział na kolanach,wtulał się i robił z pazurków tulipanki.Dosłownie książkowy, "dziki" kot. Jej sms jaki mi wysłała brzmiał "co zamierzam zrobić z tym "dzikim" kotem?"
A co ja mogę zrobić? Liczyć mogę na cud zdziczenia kota po kastracji? Cudownego rozmnożenia pokoi...
Ale liczę mimo wszystko na CUD.Po to zakładam ten watek.
Musze spróbować.
Kot pokazywał się już od marca. Przychodził w obróżce i siedział w bezpiecznej odległości ode mnie. Ładny i czysty.Płochliwy. Z biegiem dni był brudniejszy .Nie zawsze zjawiał się. Jak był, to często chował się w stercie ściętych gałęzi uważnie mnie obserwując. Nie podchodził do jedzenia dopóki ja stałam. Ale z miesiąc temu gdzieś, zanim wyłożyłam jedzenie to już rzucił się na nie. Okazało się ,że to wielki chudzina.Brudny okrutnie.Głodny okrutnie.Już był bez obróżki.Już nie był taki czysty. Nie zawsze jest, nie zawsze przychodzi.Ale jak jest to plącze się pod nogami,że można niezłego fikołka wywinąć. Czeka przy chodniku i biegnie z uniesionym ogonem prosząc o uwagę. A czasem jest spłoszony i zalękniony.Jednak coraz częściej nie można odpędzić się od niego.Pcha się pod rękę, mruczy zawzięcie i nie chce jeść zanim się nie odejdzie.Bo głaskanie to jest to co mu właśnie jest najbardziej potrzebne.Nie pomaga tupanie na niego, odganianie i ignorowanie.
Podejrzewam,że śpi w stercie gałęzi lub pod zmurszałą werandę. Lub w innym takim lux pomieszczeniu.Jest tam takich kilka.Jego futro ma specyficzny zapach i nalot. Już wiem,że jest niczyj.
Kiedyś może nie wrócić. Tam ludzie nie są życzliwi dla zwierząt.Poza tym obok ruchliwa ulica.Codziennie setki samochodów wożących dzieci do szkoły, setki samochodów ludzi jadących do pracy...Zero szansy na życie w zetknięciu się z takim rozpędzonym autkiem.
Już nie ma młodej pingwini, miziatego rudego, dorosłego pingwina, czarnego strachulca...Któregoś dnia nie przychodzą.
Według weta kot ma ok 3 lata.Jedno oczko jest nieobecne

Obeszłam jednak nie raz "jego" osiedle, okolicę ,nasze osiedle i przyległe, domki jednorodzinne...by znaleźć jakieś ogłoszenia.Choć ślad poszukiwań. NIC! Może wyprowadzili się właściciela zapominając o kocie, może umarł pan, a może zaczął przeszkadzać kot nie kastrowany
Kot jest krówkiem.Biało-brązowym.Nie wiem jaki kolor będzie mieć brąz jak się domyje.
Wątek zakładam w celach żebraczych. A o co żebrzę?
Bo żebrzę.

Prosze o DT dla TEGO kota.



Jak jest u mnie nie muszę pisać. Nie jest fajnie. Dużo nas i choroby powalają.Szczególnie mały Żuczek wymaga wiele troski i uwagi. Mamy mieszkanie w bloku.Nawet nie mam gdzie go odizolować bo chore tymczasy blokują pomieszczenia.Za dużo nas i tak.
Kot tam wróci.I co dalej? Prawdopodobnie nie przyjdzie któregoś dnia na karmienie! Już nigdy!
Może więc ktoś ma miejsce w domu i w sercu.
BARDZO PROSZĘ O POMOC!!!
O DT o DS!!!
Kontakt:
Aśka 697541709
mail: m.aska@wp.pl
Będą foty! Są foty!














FB. Prosze o rozsyłanie.
http://www.facebook.com/event.php?eid=170079963080306