
Wczoraj byłam na wycieczce autokarem w zamku Książ, w ogrodzie pałacowym, przed wejściem do kas biletowych kręcił się duży kocur, bardzo fajny, grubiutki (pewnie dostaje jeść z restauracji), ale z bardzo dziwną mordką....
Wszyscy przechodzili koło niego i mówili "Biedny kot, jakiś chory", ale nikt się nim więcej nie przejmował. Ochroniarze czy inni pracownicy w ogóle nie zwracali na niego uwagi. Dyrekcja zamku pewnie też ma ten problem w 'głębokim poważaniu'... Kot nie bał się nikogo, spokojnie można do niego było podejść i go pogłaskać, ale był bardzo "osowiały", łeb spuszczony, oczy półprzymknięte, siedział pod drzwiami sklepu, ludzie wychodzili i wchodzili, a on jakby wcale ich nie zauważał....
Nie mogę mu w inny sposób pomóc niż napisać o tym na forum, mieszkam 320 km od Wałbrzycha, byłam z całą 50 osobową wycieczką, nie miałam transportera, była niedziela - nie mogłam mu pomóc na miejscu, ani go zabrać.
Gdy robiłam mu zdjęcia jak spał nawet nie chciał podnieść łebka, cały czas spał (słyszałam złośliwy komentarz, że "po co robię zdjęcia i tak pewnie się nie obudzi) dopiero jak zbliżył się pies to podniósł główkę.





Dlatego bardzo proszę o pomoc dla Bodzia (tak go na szybko nazwaliśmy), na pewno potrzebny mu weterynarz, jest niewykastrowany, przypuszczam, że brak uszu i taka dziwna mordka to świerzb albo grzybica, ale nigdy czegoś takiego nie widziałam, mogę się mylić...
------------------------------------------------------------------------------------
20.09
Kot został zidentyfikowany jako kot Bolko, na stronie Kociego Życia jest informacja, że został poparzony.
------------------------------------------------------------------------------------
30.09
Bolko został przewieziony do lecznicy, ma świerzba, zapalenie spojówek, a zmiany na mordce mogą być spowodowane alergią pokarmową .
Kotów w zamku Książ jest dużo więcej, sterylizacjami ma się zająć schronisko, Gmina Wałbrzych pomoże finansowo.