


Zaginął w Piastowie k. Warszawy 17 lutego. Jego cechą charakterystyczną jest krótki ogonek, z kilkoma zgrubieniami i załamaniami. Jeśli ktoś go widział, choćby na Paluchu - błagam o informację.
To mój (przy)domowy kot, przybłąkany i wychodzący, już prawie 2 tygodnie temu zniknął.
Szukanie go jest trudne, bo Jakub to łazęga. Nie był nawet MOIM kotem, tylko kotem sąsiadów, ale chyba sam wybrał mnie na właścicielkę, a ja nie miałam serca odmówić. Nie mogłam go też wyadoptować, gdyż był kotem sąsiadów właśnie, więc siłą bezwładu stał się moim dochodzącym rezydentem.
Nie bez trudu udało mi się ustalić, że u sąsiadów go nie ma. Zniknął akurat kiedy rozpoczęły się te straszne mrozy.
Zupełnie nie wiem co się mogło z nim stać - był wielkim cwaniakiem, mieszkał tu od chyba 8 lat, w pobliżu nie ma dużego ruchu, znał wszystkie psy, miał swoje ścieżki, wszyscy chyba go kojarzyli, bo straszny był z niego miziak i kochanek (ale do obcych się nie zbliżał, nawet kiedy ja go spotykałam na ulicy - uciekał). Kiedy tylko chciał wejść do domu, stawiał wszystkich domowników na nogi, choćby o 3 w nocy (wskakiwał do skutku na wszystkie parapety po kolei i dudnił w okna drąc się głośno). Był wykastrowany, w pełni zdrowy i sprawny (nie miał paru zębów), seryjny łowca myszy i ptactwa.
Po dniu w którym zniknął nikt go nie widział mimo szukania - nawet zwłok. Żadnych śladów, nic

Rozpacz.