
Zakładam wątek xxx o kolejnych nieszczęśnikach, o kolejnych porzuconych kotach. które tylko dt może uratować. Te koty trafiają do schroniska, w którym nie ma wolontariuszy, kociarnia jest otwarta, co dla dziczków jest rozwiązaniem dobrym, ale dla domowych kotów bywa bardzo niebezpieczne. Wiele z nich wychodzi z kociarni i już nie wraca - ginie gdzieś w nieprzyjaznej, pokrytej śniegiem okolicy. Zdarzało się już kilkukrotnie, że znajdowało się miejsce dla kotka - jednak było już za późno, ponieważ ten wyszedł i nie pojawił się już więcej. Te koty, które na kociarni zostają zaczynają chorować na fatalną odmianę kociego kataru, która w schroniskowych warunkach jest nie do wyleczenia.
Nie mamy już dla kotów miejsc, dwa domy tymczasowe, które często ratowały koty stamtąd są przepełnione trudnymi przypadkami. Nie ma miejsc, funduszy - a w domach tymczasowych jest już 21 kotów.
Pozostaje mi przedstawić nieszczęśników:
1. Kocurek, śliczny, pręgowany. Ma 5 lat, jest wykastrowany. Jest bardzo miły i łagodny, kocha ludzi...Wychował się w domu. Na kociarnię trafił wczoraj, oddany przez dotychczasową opiekunkę. Powodem jego oddania jest ciąża i ... przeprowadzka. Państwo zmieniali mieszkanie na mniejsze, w którym dla kota miejsca już najwyraźniej zabrakło... Opiekunka została poinformowana, że domowy kot w schronisku najprawdopodobniej umrze, że praktycznie nie ma szans na znalezienie domu. Odpowiedziała, że to nie jej wina i nie dało się jej przekonać do zmiany decyzji.
Kocurka przyniosła ubranego w smyczkę, razem z pracownikiem weszła na kociarnię. Miała kotka włożyć do klatki - lecz ten wczepił się z całej siły pazurkami w jej kurtkę, przywarł do niej całym ciałkiem, nie dawał się odczepić. Był śmiertelnie przerażony i walczył do końca, by ukochana pani nie zostawiała go w schroniskowej klatce - na próżno. Jest w złym stanie psychicznym.

2. Koteczka, młodziutka, ma maksymalnie rok, wysterylizowana. Porzucona na ulicy w środku zimy, trafiła do schroniska z interwencji. Jest tak niesamowicie przyjazna, że nie da się zrobić jej zdjęcia - od razu barankuje, tuli się, mruczy. Za wszelką cenę próbuje być jak najbliżej człowieka. Bardzo potrzebuje domu, kogoś, kto okaże kici trochę czułości. kto zapewni jej bezpieczne schronienie. To domowa koteczka, która nie da sobie rady na zewnątrz, a w schronisku zmarnieje.



Te koty szukają bardzo pilnie DT - najlepiej na Śląsku, ale oczywiście postaramy się załatwić jakoś dowóz w inne rejony... Jeżeli ktoś nie ma możliwości przygarnąć żadnego z nich - prosiłabym też o deklaracje wsparcia dla ewentualnego dt, może wtedy byłoby komuś łatwiej podjąć decyzję o pomocy któremuś z tych kotów.