
Tytułem wyjaśnienia - mamy działkę na Kaszubach. W lesie, w miejscu, gdzie "świat się kończy a wrony zawracają". Mój TZ - jako dysponujący większą ilością wolnego czasu - bywa tam dosyć często, ja - przelotem).
Pozwólcie, że jako początek historii, zacytuję maila, którego swojego wysłałam do koleżanki:
"A ja wczoraj obśmiałam się z J.

Ale od początku. J. oczywiście siedzi w Głuszy ja oczywiście w Gdańsku.
Wczoraj ok. 15,00 telefon z Głuszy: "Mam tutaj gościa, porozmawiaj z nim". Natężam słuch a z drugiej strony komórki dochodzi jakieś ciche: "Mi! Mia! Miau!" Kot. Podobno malutki i bardzo wychudzony. Czarno-biały. Przyplątał się na naszą działkę. Dostał kawałek kiełbaski, ociera się o nogi i udeptuje. A mi włosy jeżą się na głowie z powodu wizji czwartego kota w domu.

Wróciłam do domu. Oporządziłam koty domowe, gotuję sobie kukurydzę. W przerwie dzwonię do J.: "Jak Twój nowy podopieczny?" Pada odpowiedź: "A już go nie lubię, bo zjadł mojego przyjaciela, zieloną jaszczurkę z kibelka". Tłumaczę J., że natura, że kotek głodny i niech lepiej J. idzie do wsi i kupi mu coś do jedzenia. A w myślach opadają zjeżone włosy – chyba nie będzie czwartego kota.

Wieczór. Dzwoni J. Najpierw wysłuchuję histerycznych pytań, co on ma zrobić na noc z kotem. Bo przecież do domku go nie weźmie. Ale może w przedsionku? A może zostawić mu otwarte drzwi od kibelka? A w ogóle to wyciągnął jakieś pudełko, wyścielił mu kocykiem i teraz przekonuje malucha, aby tam wszedł. A co będzie z kotkiem jak on (J.) przyjedzie do Gdańska? A potem relacja, że maluch zjadł kupioną dla niego parówkę. I że teraz siedzi koło nóg J. i myje się, mamrocząc coś zawzięcie. I że właśnie czai się na coś, co urzęduje pod domkiem (mysz? żaba? jaszczurka?) Że usiłuje wskoczyć na beczkę na której leży resztka kiełbaski. Itd., itp., przez dobre 15 minut. A mi wraca przerażająca wizja czwartego kota.

No dobra. Zadzwoniłam dzisiaj, tak ok. 10. Wczoraj siedzieli sobie razem do późnej nocy – J. na leżaku, kotek obok. Dzisiaj kotka nie ma – poszedł gdzieś nocną porą. Ale tak do końca to nie jestem przekonana, czy wizja czwartego kota rozmyła się ostatecznie.

Tak wyglądał początek. Cdn.