Tak oto zakończył się mój dzisiejszy spacer z moimi bliźniakami-niemowlakami...
Daleko nie uszliśmy, bo z pobliskiego lasku dobiegło nas wyjątkowo żałosne "Miau"... "Miau" wylazło na kicianie i dało się bez problemu złapać do rąk. Okazało się oswojonym czarno-białym pingwinkiem w wieku około 2,5-3 miesiące, płci niewątpliwie męskiej. W dodatku na pierwszy rzut oka totalnie zdrowe...


Cóż było robić. Zwerbowałam sąsiadkę i wspólnymi siłami dotransportowałyśmy cudo do domu...
I tu zaczęły się schody... Dom mam wychodzący. Kociak siedzi zamknięty w niewykończonym pokoju na pięterku i żałośnie pomiałkuje... Moje koty jeszcze go nie obczaiły, nie wiem, co będzie, jak zakumają, że mają nowego kolegę... TŻ wściekły, odgraża się, że, jeśli gówniarz zostanie, wyekspediuje naszego kocurskiego do schronu (wolę nie sprawdzać, czy spełni tą groźbę, bo raczej może)... No i że nie wspomnę, że nie mam jak i kiedy gnojka zabrać do weta na przegląd...

Małe "cóś" otrzymało robocze imię Figaro. W skrócie Figi.
Aha, Figi korzysta z kuwety.
Ratunku!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://lh5.ggpht.com/_WaKZC_DtrTc/TGA5M5wlgqI/AAAAAAAAAA8/TZ8-zEfpdI4/P1050124.JPG
http://lh5.ggpht.com/_WaKZC_DtrTc/TGA5RPR0yGI/AAAAAAAAAC4/_rkNYtAQYTE/s512/P1050094.JPG
http://lh3.ggpht.com/_WaKZC_DtrTc/TGA5fj6w7DI/AAAAAAAAABw/knwcKTbTbE4/P1050107.JPG
Link do całego albumu szczawia... http://picasaweb.google.pl/108539790816690433620/Figaro?feat=directlink