SolA&Zoo: Pippi wrocila z powrotem, a my chcemy WIOSNY!!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

KTÓRY OGON PODOBA CI SIĘ NAJBARDZIEJ?

Ankieta wygasła Czw gru 03, 2009 19:52

A. Felek z Lasu
46
24%
B. Królowa-Jest-Tylko-Jedna Fiona
36
19%
C. Fumik "MisiuRysiu"
36
19%
D. Gluś Jagular
36
19%
E. Baaardzo koci pies, Pan Kalif
35
19%
 
Liczba głosów : 189

Post » Śro gru 02, 2009 14:05 SolA&Zoo: Pippi wrocila z powrotem, a my chcemy WIOSNY!!!!

Panie i Panowie, Koty i Kociczki,
oraz cała szacowna Chmaro Zwierzat Towarzyszacych - z dumą, bez uprzedzenia, przedstawiam Spółkę ZOO - jedyną taką Spółkę u Solangeliki :)
Za kolejnością przedstawią się: Felek, Fiona, Fumik, Gluś oraz Kalif.

    :flowerkitty: Felek z Lasu, Kot Numer Jeden, Don Koto (Gatto Numero Uno)
    Metryczka:
    Data urodzenia: sierpień 2008
    Data przybycia do nas: 5 października 2008
    Umaszczenie: Bialo-bure, plamki na grzbiecie, biale skarpetki, biala koncowka ogona, bialy brzuszek. Jasny rozowy nosek.
    Stan zdrowia: kłopoty z odpornością, plamka na oku. Stan ogólny dobry. Sklonnosci do zatykania noska i zaziebien. Wykastrowany, zaszczepiony, odrobaczony.
    Status: Pierwszy Rezydent (Skutek i Przyczyna, na poczatku byl Felek...)
    KOT NIEWYCHODZĄCY.

    Zacznę od tego, że nie planowalam kota. Ba, nawet za nimi jakos szczegolnie nie przepadalam. Owszem, poglaskac, dac cos do jedzenia ale potem "idz w pokoju, kocie" a ja wracam do swojego psiego swiata - bo psiara bylam od zawsze, psy kochalam i kocham do tej pory.

    Akcja Zerwijmy Łańcuchy, piekna pazdziernikowa niedziela 2008. Razem z TŻem i kolezanka jedziemy po happeningu na poszukiwania suczki ktora uciekla nieodpowiedzialnym nowym wlascicielom kilka dni po adopcji. Psa szukalo kilkadziesiat obcych osob, wolontariuszy, podczas gdy rodzina dopiero po dwoch tygodniach powiesila na osiedlu trzy ogloszenia... Niestety, nie udalo sie jej odnalezc.
    Za osiedlem, na ktorym zaginal pies, znajduja sie smietniki i las, tuz na jego obrzezu -stara brudna szopa. W tej szopie cos darlo sie na cala okolice do tego stopnia, ze postanowilismy sprawdzic, komu sie dzieje krzywda.
    Przez waski otwor, na szerokosc wyjetej deski, zauwazylismy stare meble, m.in. zasyfiony do granic mozliwosci rozwalony stol. Na stole, podrygiwala smiesznie wrzeszczaca malutka kulka. Kotek, maluszek, na oko - moze dwa miesiace. Jak mnie zobaczyl, zaczal sie tak dziwnie kulic, jakby ze strachu, kulił głowkę, piszczal dalej... Nie wiedzialam, co robic, moje doswiadczenia z kociakami byly raczej mizerne - pomijajac epizod lapania czterech kociakow u ciotki na wsi, ale to bylo dawno temu. Kolezanka kazala wsunac mi reke i zobaczyc jak zareaguje. Balam sie... A co jesli mnie ugryzie? A co jesli spadnie ze stolu, przerazony? Z tylu lezala masa starych rupieci, jakies pekniete szyby, blachy... O świety Franciszku, pomoz, pomyslalam i pomalu wsadzilam reke do srodka. Kotek odsunal sie od niej i zastygl, przestraszony, ale po chwili zaczal pomrukiwac i piszczec. Zakicialam... Bał się ludzkiej reki, ale jednoczesnie garnął się do niej. Byl taki malutki, zalosny, delikatny...
    Wyjelam kociaka z szopy. Stalam tak przez chwile trzymajac go w rekach, a on przytulal sie do mnie i patrzyl tymi swoimi malymi slepkami. Zauwazylam, ze ma brudny nos i zaropiale oczy - dookola pyszczka zastygla jakby ciemna krew...? Pomyslalam wtedy, ze byc moze skaleczyl sie w tej szopie, moze wsadzil gdzies rozowy wszedobylski nos. O kocim katarze nie wiedzialam wtedy nic. Stalismy tak i patrzylismy na siebie, gdy nagle zaszczekal pies mojej kolezanki. Kociak przestraszyl sie i zwinnie wskoczyl na drzewo rosnace tuz za nami, jak akrobata wbijajac sie pazurami w kore. Co za przemiana! W jednej chwili malutka przerazona puchata kuleczka zmienila sie w pyskujacego kociego demona. Nastroszyl siersc i ogon, pies szalal pod drzewem. Kolezanka odciagnela szczekacza i kociak pozwolil sie zabrac na rece. Momentalnie usiadl mi na ramieniu i zaczal sie wtulac w moje wlosy...
    Niedaleko szopy rezydowala kotka, z przepieknym miotem burych kociat - maly jednak nie wygladal na jednego z nich. Postanowilismy sprawdzic, czy to nie jest jego rodzina - jednak kotka na widok malucha zareagowala agresja. Maly na moich rekach zaczal syczec i stawiac sie, wiec szybko poszlismy stamtad.

    Zapadla decyzja, ze kota trzeba zabrac. Tymczasem maly znow wdrapal sie na moje ramie i wtulil sie w moja szyje, miedzy wlosy. I tak sobie siedzial. Byłam bezradna, nie wiedzialam kompletnie, co robic i jak sie zachowac. Znalam tylko zachowania psow, a one raczej nie siadaja ludziom na ramionach... Gowniarz wplatywal sie w moje wlosy, probowalam zachowac resztki godnosci i wyplatac go stamtad bez szwanku dla siebie, ale chyba mi nie szlo... Spytalam wiec kolezanki "Co on robi?" w duchu wyobrazajac sobie ze jutro do pracy pojde calkiem lysa.... Kolezanka usmiechnela sie i odpowiedziala "Mamusie sobie znalazl", patrzac wymownie w moja strone.

    O nieee, co to to nie! zaprotestowalam stanowczo, probujac zdjac kota z ramienia. Nie ma mowy, zadnego kota nie biore, my nie mozemy miec kota, mamy psa i prawda?? Odwrocilam sie do TŻa w poszukiwaniu wsparcia i... wyraz jego twarzy lekko mnie zaniepokoil. Wlasciwie to wiedzialam co chce powiedziec.
    "...moze bysmy sprobowali?" spytal niesmialo. Skapitulowalam, z kociakiem wplatanym w moje wlosy.
    Powrot do domu trwal ok pol godziny. Jechalismy samochodem, ale nie pamietam z tej podrozy nic innego, oprocz widoku kociatka wtulonego w moj sweter, ugniatajace lapkami moj biust i reke. Mruczal cichutko, pierwszy raz w zyciu czulam ak kocie cialko wibruje od tego glosu. Magiczna chwila...Pozyczylismy od kolezanki kontenerek, klatke, zwirek i karme. Wracalismy autobusem, kociak walnal bardzo smierdzaca kupe i zostal gwiazda wsrod pasazerow. Nazwalam go Cicik, po slasku oznacza to cos kosmatego - piorko, futerko, a on byl taka kupka futra... 85 dkg kociaka.

    Ostatecznie został nazwany Felkiem. Felkiem z Lasu.

    Jedno z jego pierwszych zdjęć - tutaj z kocim katarem, bezpiecznie zagrzebany w szafie mojej mamy. Na drugim zdjeciu: w czasie andrzejkowych wróżb pilnuje, żeby nikt stołu nie wyniósł ;)

    ObrazekObrazek

    ... a taki nam Felek urosl:
    Obrazek

    :flowerkitty: Królowa Fiona, zwana Niunią, Puchatą Kulą, Mimblą, Membraną.
    Metryczka:
    Data urodzenia: marzec 2008
    Data przybycia do nas: połowa listopada 2008
    Umaszczenie: Bury grzbiet, bialobury brzuszek z rudymi dodatkami. Ciemny puchaty ogon. Na policzkach "indianskie" pręgi, pod brodą rudobura kreska.
    Wysterylizowana, zaszczepiona, odrobaczona.
    Status: Pierwsza Rezydentka (Królowa jest tylko jedna....)
    KOT NIEWYCHODZĄCY.

    Listopad. Późny wieczór. Dzwoni do mnie kolezanka, dowiedziala sie, ze niedaleko jej miejsca pracy w klatce schodowej bloku paleta sie kot. Kot jest proludzki ale bardzo przestraszony, ktos go dokarmia, ktos go przegania - grozi mu ze ktos sie go w koncu pozbedzie. Czy moge wziac kota na tymczas? Jasne ze moge... Przygotowalam pokoj, poscielilam sobie lozko - zostane na noc z kotem, zeby sie nie bal...
    Przyjechalo przerazone kocie istnienie, ktore nie chcialo zejsc Joli z kolan. W samochodzie owinal sie dookola jej szyi i mruczal, mruczal a Jola plakala. Nieswojo sie czulam odrywajac stworzenie od niej, ale jak trzeba, to trzeba... Wpuszczony do pokoju kot od razu wszedl na lozko i usiadl grzecznie w nogach, owijajac ogonkiem lapki. Wygladal jak porcelanowa figurka. Patrzyl nieufnie, waskimi oczami, przerazony, spiety, wygladal jakby byl chory. Widac, ze to domowy kot - kuwete wykorzystal na wstepie, miseczke zlokalizowal, wode wypil. W lozku trzymal sie z dala od poduszki, jakby wiedzial ze tam nie wolno. Przycupnal grzecznie w nogach lozka - domowy kot. Ktos go wyrzucil ale dlaczego?
    Nazwalam znajde Flores. Bo przypominal mi Kota w Butach. I mial w oczach tajemnice....
    Na drugi dzien zarzygal mi pokoj glistami. Wzielam wolne, zawiozlam kota do weterynarza.... tajemnica wyjasnila sie. Flores byl kotką, w wieku przedrujkowym, ok pol roku. Prawdopodobnie ktos chcial oszczedzic sobie klopotu... i pozbyl sie kotki z domu. Flores stal sie wiec Fiona, ktora okazala sie byc indywidualistka z charakterkiem i koszmarnym swierzbem. Swierzb ostatecznie zostal pokonany a ja nabylam nowe doswiadczenie.
    Fiona trafila do kacika adopcyjnego programu Kundel Bury i Kocury, ale nikt po programie w jej sprawie nie zadzwonil. Pamietam jak siedzialam z nia na korytarzu telewizji, w otoczeniu innych wolontariuszy ze zwierzetami do adopcji... I tak naprawde uswiadomilam sobie, ze nie chce jej oddawac. Po powrocie do domu moj TZ oznajmil mi ze caly czas modlil sie, zeby po Fione nie zadzwonil nikt....
    Zostala wiec z nami. Zaczela od bliskiej znajomosci z Psem, ktore wcale sie nie bala. Kalif byl na poczatku lekko zdezorientowany a momentami zirytowany - nikt do tej pory nie strzelal mu barankow, nie obwachiwal czule pyska, nie probowal wylizywac lap (fffuuuuj), nie asystowal podczas jedzenia. Kradziez psiej suchej karmy stala sie ulubiona rozrywka Krolowej, ktora w niedlugim czasie podporzadkowala sobie Felka i probowala podporzadkowac nas. W przeciwienstwie do swojego towarzysza, Fiona jest bardzo dobrze wychowana kotka. Doskonale wie, czego jej nie wolno, reaguje na imie, przychodzi na wolanie. Puchata, pewna siebie, nieco manieryczna i chimeryczna - ot prawdziwa Kocia Dama :)
    Z racji strzelania fochow otrzymala miano Obrazalskiej Mimbli, oraz Membrany. Moja mama jest w niej zakochana - to jedyny kot, ktoremu pozwala wchodzic do swojego pokoju i zapolowac na muchy. I jedyny ktorego chwali za dobre zachowanie 8)

    W Telewizji, przed nagraniem programu - Fiona wyjatkowo mocno wtulala sie we mnie, jakby przeczuwala ze moge ja w kazdej chwili oddac...
    ObrazekObrazek

    Królowa jest TYLKO JEDNA! :ryk:
    Obrazek

    Dzisiaj Fiona wyglada tak:
    Obrazek


    :flowerkitty: Fumik, The Cat, zwany "MisiuRysiu", PieszczoKot i podręczny Grzejnik. Wielkokot, zwany takze Kretynem. Posiada talent empatyczno-medyczy i czynnie pomaga oswajac dzikie koty.
    Metryczka:
    Data urodzenia: 2009 (marzec?)
    Data przybycia do nas: pazdziernik 2009
    Umaszczenie: rysiowaty, ciemne oczy, wloski na czubkach uszu.
    Stan zdrowia: dobry, wrazliwy na zmiany temperatury. Wysterylizowany, zaszczepiony, odrobaczony.
    Status: Najpierw DT, potem awans na Drugiego Rezydenta
    KOT NIEWYCHODZĄCY

    :flowerkitty: Gluś 8O Jagular, zwany Boidoopcem, Dzieckiem Szatana, Behemotem
    Metryczka:
    Data urodzenia: marzec 2009 (?)
    Data przybycia do nas: pażdziernik 2009, razem z Fumikiem
    Umaszczenie: czarne, ale skore ma jasna. Do tego wybitnie wielkie 8O oczy
    Stan zdrowia: ogolnie dobry, wrazliwy na zimno, bardzo bardzo płochliwy kot. Wysterylizowany, zaszczepiony, odrobaczony.
    STATUS: Najpierw DT, potem awans na Trzeciego Rezydenta
    KOT NIEWYCHODZĄCY

    Fumik i Glus sa kotami ktore przyjelam na DT nawiazujac wspolprace z AFN. To moje pierwsze fundacyjne koty...
    Mialam przyjac na tymczas koty dopiero po operacji oka. Okazalo sie jednak, ze fundacja w trybie natychmiastowym musi zabrac kilkanascie kotow z lokalu, w ktorym do tej pory spokojnie egzystowaly. W takiej sytuacji zglosilam sie od razu, bo potrzeba bylo odciazyc przepelnione DT.
    Nasz wybor padl na Glusia - wlasciwie to od pierwszego wejrzenia i ja i TŻ zakochalismy sie w tym uroczym strachulcu. Mój pierwszy kontakt z Glusiem w lokalu fundacji (Wielopole)polegak na tym, ze weszlam z TŻem do lokalu i nagle cos czarnego smignelo nam kolo nog. To byl wlasnie Glus :)
    Pozniej udalo mi sie go wyglaskac i faktycznie, malenkie czarne diablatko rozkosznie mruczalo przy glaskaniu ale obrzucalo mnie spojrzeniem rodem z dna piekiel... Fumika praktycznie nie widzialam przez wiekszosc wizyt na Wielopolu. Udalo mi sie go kilka razy poglaskac, nie uciekl bo byl zajety chrupaniem chrupek - byl tak niesamowicie spiety ze mialam wrazenie ze jest z drewna.
    Oba koty sa zlapane na Prokocimiu w Krakowie. Glus pochodzi spod balkonu jednej z kolezanek, Fumik z okolicznych dzialek. Przez pierwszy okres pobytu u nas glownie siedzialy w klatce.
    Fiona na ich widok przepadla obrazona na ponad tydzien (nawet nie wchodzila do pokoju w ktorym byli "obcy"), syczala, fuczala, machala lapa a do nas miala pretensje nie z tej ziemi.
    Kalif obszczekal koty, po czym dostal lomot lapa i od tej pory przestal szczekac :) Ale lubi spac z chlopakami (Glus polubil zwlaszcza lezenie na psich lapach), a poza tym wszyscy solidarnie zebrza.
    Kilka razy nie bylo nas w domu -raz musielismy wyjechac, innym razem ja przepadlam na tydzien bo bylam w szpitalu. Gdy wrocilam po tak dlugiej nieobecnosci, dzikawy i nieprzychodzacy do mnie Glus zaczal strzelac mi baranki w reke, kladl sie na mnie i mruczal, Fumik prawie ze mnie nie schodzil... Rezydenci rowniez nie odstepowali mnie na krok, ale widzialam olbrzymia zmiane zachowania zwlaszcza Glusia i Fumika. To bylo niesamowite :)
    Przyznam ze docelowo myslelismy o tym, ze jesli tylko Fumik i Glus dogadaja sie z psem i kotami to zostana z nami na wieki wiekow.

    Bezpieczna kryjowka w nowym domu - nie wyciagniesz stamtad kota, chocby nie wiem co...
    Obrazek

    Fumk znalazl sobie kolejna kryjowke...ale zostal nakryty:
    Obrazek

    Glus odpoczywa w koszyku psa, ale zaraz prysnie pod lozko...
    Obrazek

    Kot ukryty w Szafie - Fumik polowicznie przyjazny czlowiekowi:
    Obrazek

    Slynne spojrzenie Glusia, ktore zauroczylo nas od poczatku:
    Obrazek

    ...tu w wersji: ZNAJDZ KOTA :)
    Obrazek

    :flowerkitty: Kalif, bardzo koci pies (ktoś tu musi pilnować porządku...)
    Data urodzenia: 2002 (wg ksiazeczki ze schroniska)
    Data przybycia do nas: luty 2007, razem z moim TŻ-em zamieszkal ze mna. U TŻ-a od 2005 r., wtedy został wzięty ze schroniska.
    Stan zdrowia: Ogólnie dobry. Przeżył wiele do momentu schroniska. Po schronisku: przezył jedna operacje pod narkoza na skutek ataku psa bez kaganca, niedawno zaatakowany przez dwa psy bez kagancow - na szczescie udalo mi sie go obronic. Niekastrowany, szczepiony, odrobaczony. Na dniach kolejne szczepienia i odrobaczanie.
    STATUS: Pan Pies, Naczelny Ściemniacz Rzeczypospolitej.
    PIES CODZIENNIE WYCHODZĄCY (W KAGANCU, NA SZELKACH I SMYCZY).

    o Psie napisze jeszcze kiedy indziej, a na razie wkleje kika fotek:

    Przepraszam, nie mam zegarka....
    Obrazek

    Cale lozko dla mnie!
    Obrazek


    Kalif i jego wielbicielka - Fiona
    Obrazek

    Na to oczko poderwalem juz niejedną panienkę ;)
    Obrazek

    Dobranoc...
    Obrazek

    Miłośnik szantow, fajeczki i morskich opowiesci:
    Obrazek



Za duże zdjęcia zostały zamienione na linki. K
EDIT: zdjecia zmniejszone, mam nadzieje ze teraz beda dobre :) S.
Ostatnio edytowano Pon kwi 04, 2011 23:52 przez solangelica, łącznie edytowano 30 razy
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro gru 02, 2009 14:09 SolA&ZOO: Pippi jednak wrocila. A zimy mamy dosc!

Przez nasz Słoneczny Dom Tymczasowy przewinęły się także Tymczasy fundacyjne ;) Oto one:

:kotek: Fumik i Gluś -> uzyskaly status Rezydentów w listopadzie 2009 ;)
:kotek: Przedszkolny Oddział "Słoneczka" AFN - czyli Malwinka (długowłosa) i Michelle
ObrazekObrazek
Te dwie prześliczne ok. dwumiesięczne Młode Damy zostały razem z rodzeństwem (Jerrym-Barakiem, Tomem-Obamą i Hilary-?) złapane na krzeszowickich działkach18.10.2009, ich mama zniknęła.
Malwinka (zwana też Włochatą) byla juz od poczatku zaklepana przez grrr..., u nas miala tylko przejsc kwarantanne i szczepienia - grrr... od samego poczatku opiekowala sie na odleglosc Malwinka, jezdzila z nami do weta, odwiedzila Malwinke u nas. Michelle rowniez szybko udalo sie znalezc domek - jej rodzina przyjechala pewnej listopadowej niedzieli na ogledziny i bardzo szybko podbila serca Duzych (zwlaszcza Pani Domu ;))
Przez ten krotki czas pobytu u nas Malutkie wniosly tyle radosci, zamieszania i smiesznych sytuacji, ze ciezko bylo wstac na drugi dzien i zajrzec do pustej klatki...
Swiadomosc, ze maja swoje kochajace i wspaniale domki pomogla ukoic bol rozstania.

Zdjęcia Malwinki i Michelle są tutaj: http://picasaweb.google.pl/guaraneska

:kotek: Borek i Borka (Baghira i Baloo) czyli rodzenstwo wychowane w AlKaidzie
Borek i Borka to rodzeństwo które trafilo do nas po Przedszkolakach. Z racji swojego charakteru, zachowania i upodobań zostały przeze mnie nazwane Potworkami a potem Terrorkami (domyślcie się, dlaczego :twisted: )
To są cudowne żywe i bardzo inteligentne koty, o silnej osobowości, nadmiarze energii i kreatywności ;) Fantastycznie odnalazły się w grupie - rozstawiając pozostałe koty po kątach (słynne wojny nocne z Fioną zrywały nas na równe nogi o dzikich porach). Psa też wychowały - pierwszy raz w życiu do Kalifa dotarlo, ze NIE NALEZY przeszkadzac kotu, gdy ten je...
Obecnie Borki mają na imię Baghira i Baloo i przebywają na DT u markopolo. Jedzą za cztery, wariują za osiem i czekają na domek, który je pokocha razem z ich kocim ADHD i nadmierną ciekawością świata :)

Zdjęcie Borków, gdy były u Toszy na DT - to, co robi na tym zdjęciu mnie sie w końcu też udało (ale za to zostałam podrapana z nawiązką :twisted: )
Obrazek

:kotek: Trisza, Zołza i indywidualistka kocia - ma domek u pani Dominiki i pana Grzegorza! :)
Trisza przyjechała do nas z Arwetu, razem z Mokką. Od pierwszego momentu zaczęła ustawiać Bogu ducha winną Mokkę, przechodząc do łapoczynów i groźnie miaucząc objawiła światu, że odtąd zaczyna tu rządzić... Nie wiedziała, że po drugiej stronie drzwi mieszka również pies.... :)
Po wypuszczeniu na mieszkanie okazało się, że
- Trisza nie lubi psa - co dość często mu okazywała. Metoda "łomot za to, że istniejesz" sprawiła, że pies bardzo grzecznie zachowywał się w tych pomieszczeniach, gdzie przebywała Trisza a tam gdzie jej nie było -przebywał częściej ;)
- Trisza nie znosi Fiony (z wzajemnością) - ich kocie przekomarzania i walki o dominację mnie nie zdziwiły, bo obie panny obdarzone są sporym potencjałem charakterologicznym ;) Obchodziły się dookoła, Triszka syczała na potencjalnego kota-adwersarza obrzucając go spojrzeniem rodem z Babiej Góry
- Felek bardzo bardzo głęboko obraził się na Triszę. Trisza za nim nie przepadała ale liczyła się z tym, że każdy kot ma prawo wejść na łóżko. Zwłaszcza, gdy ja siedziałam razem z nimi.
- Trisza bardzo chętnie reagowała na swoje imię, przy swoim uporze i indywidualności jest niezwykle posłuszna jak na kota - odpuszczała nawet zaczepki innych ogonów, gdy siedzieliśmy wszyscy razem przed tv :) byle byli odpowiednio daleko od niej.
- Fumik jako jedyny nie dostał od niej łomotu - w okresie gdy cierpiał na wyjątkowo upierdliwy koci katar połączony z zajętym oczkiem, Jako jedyny kot mógł spać koło Triszy przy mnie, wtulając w nią grzbietem. Nigdy przedtem ani potem czegoś podobnego nie zaobserwowałam... Mądra kotka, wiedziała, że chory Fumik potrzebuje spokoju i przytulenia kobiety, choćby zołzy ;)
O jej charakterze niech świadczy relacja z nowego domu -Trisza na wejściu spuściła łomot... nowofunlandzicy 8O, opanowała dwa z trzech pięter domu, ma swój ulubiony punkt orientacyjno-śledzący (na szczycie schodów :D), bardzo lubi spać w starym łóżeczku synka swoich Dużych, więc zostawili jej łóżeczko... fajnie mieć taki dom :)
Trisza schowana w swoim ulubionym miejscu, z ktorego z radoscia napadala na psa - pod stolikiem:
Obrazek

:kotek: Mokka - prawie jak pies, kotka o cudownym spojrzeniu - ma wspanialy domek i towarzysza, bialego kota Filipa!
Mokka przybyła razem z Triszą. Dokarmiała ją koło bloku anna09, po czym zorganizowano tam łapankę, w celu ciachnięcia towarzystwa. Po ciachnięciu przyjechała do nas.
Prawie natychmiast po wyjściu z kontenerka podeszła, otarła się o moje nogi i zaczęła gadać. Przy okazji okazało się że ma posturę świnki wietnamskiej ;) i jakby złamany ogon z zawiniętą końcówką.
Mokka okazała się być kotem łagodnym, proludzkim, panicznie przeraziła się szczekania psa - Kalif oprócz całej swojej psiej piękności i uroku ma jedną bardzo irytującą cechę: obudzi umarłego :? Na szczęście Mokka bała sie tylko jego donosnego glosu, potrafila za to obronic swoje jedzenie i godnosc osobista tak wiec Kalif zaczął z szacunkiem podchodzić do tej czarnej kotki, zwłaszcza jak pare razy dostał od niej łapą w pysk :)
Koteczka ma cudowne, zielone, wielkie i okrągłe oczy, o niespotykanym kolorze i intensywności. Jest niesamowita, gdy stoi i patrzy prosto w oczy Czlowiekowi, zaczynajac gadac i dyskutowac :)
11 listopada Mokka pojechała do lokalu na Kocimską.
Obecnie ma domek u wspaniałej pani, za towarzysza ma białego kota Filipa, mam nadzieję, że będzie tam najszczęśliwszym kotem świata :catmilk:

:kotek: Maciej i Ruda - dwa burasy z tragedią rozłąki w tle... Odeszly za TM - zabral je FIP...... [*]
Wróciłam do tymczasowania po krótkiej przerwie spowodowanej L4. 8 grudnia, wtorek. Wracam do Krakowa z Katowic, koszmarnie przemoknięta, zziębnięta, głodna i śpiąca na stojąco. Ale los nie ma litości - ani dla mnie, ani dla moich nowych Tymczasów. Parę minut po 20.00 Tweety z wislackimkotem przywożą Macieja i Rudą. Dwa cudownie bure koty po sześciu cudownych latach musza odejść z rodzinnego domu... I nie dlatego, że znudziły się człowiekowi. W rodzinie jest ciezko chory dwuletni chlopiec, ktory ma alergie na wszystko, w tym na koty. Jego stan jest tak zly, ze dziecko oczekuje na przeszczep szpiku kostnego... Cala rodzina zegna Macka i Ruda lzami i z ciezkim sercem klada sie spac - nie wyobrazam sobie takiej sytuacji w swoim zyciu. Macius jest olbrzymi - wazy chyba z 6-7 kg! Ma wielki gruby puszysty ogon i spojrzenie prawdziwego tygrysa. Od razu czmyha pod lozka skad mruczeniem i warkotem wykurza cale kocie towarzystwo Glus kamienieje ze strachu i trzeba go odrywac od podlogi.
Ruda udaje mi sie wziac na rece, ale jest panicznie przerazona. Jej walace serce czuje bardzo wyraznie, nawet w czubkach butow... Wskakuje pod koldre, przytula sie do TŻa i tak zostaje na cala noc... Spimy tej nocy wyciagnieci sztywno, rowno i staramy sie nie oddychac zeby nie zgniesc wprasowanej prawie w materac Rudej. A ona sie wciska jeszcze mocniej
Maciej zostal nazwany Smokiem. Ze wzgledu na lękliwość, spojrzenie i gabaryty Ruda zostala Ruda, jest nieco bardziej smielsza, drugiej nocy eksplorowala pokoj spadajac z hukiem na parapetowa deske z telewizora - musialy zaplatac sie jej lapy... spadla Ruda, Fiona, poduszka, miska, zerwalismy sie z hukiem. Na szczescie ofiar nie bylo :)

Maciej odszedl 8 marca, na moich kolanach, po dlugiej walce z chorobami ktore go nekaly... Niestety FIP nie zna litosci dla kociego serca...
Ruda takze chorowala bardzo dlugo. Spadek odpornosci, kocie katary, infekcje... Grzybica nosa po antybiotykach...Spadek wagi... Krople Bacha i leczenie pomogly i piekna kociczka zaczela pomalu wracac do formy. I wtedy... wtedy spadla na nas jak grom z jasnego nieba diagnoza - Maciej ma FIP. Maciej odszedl. Ruda przestala jesc, popadla w apatie....
22 marca odeszla na moich kolanach.
Ta przepiekna kotka wazyla ok 5 kg gdy do nas trafila. W chwili odejscia - niecale dwa...
Nie miala sily juz jesc, chodzic, TŻ wkladal ja do kuwety zeby mogla sie zalatwic... lezala na trocinach i patrzyla tymi swoimi wielkimi madrymi oczami na nas, a my bezradni - lykalismy lzy.
Nie kontrolowala moczu, przy piciu woda wylewala sie jej z pyszczka... nie miala juz sil.
W brzuchu pojawil sie zolty plyn... Cholerny FIP zabral ja nam za Teczowy Most.
Nie chciala zyc bez Macka......

Maciej Medytujący Mędrzec i śpiący informatyk ;)
ObrazekObrazek

Ruda "Tańcząca z Kotami" i namierzająca Fumika.... :
ObrazekObrazek

:kotek: Zyta - kotka z olkuskiej mordowni, ocalała cudem z maluchami z transportu "w nieznane"... - MA DOMEK!!! W NOWYM DOMKU ZOSTAŁA... BOGUSIĄ ;) :evil:
9 grudnia. Jedziemy z wislackimkotem z misją. Misja - Ocalenie, bo mamy ocalic ostatniego kociaka ktory uciekl w trakcie lapanki w olkuskim pseudoschronisku. Tego kota juz tam nie znajdujemy, ale za to zabieramy innego - mieszkal u pracownika schroniska, w budzie z psem... Brudny, smierdzacy jak lump, zaniedbany, z kopalnia w uszkach, ale zywy! Zabieramy tez kotke z piecioma maluchami, wyrwana z transportu do innej mordowni... Kociaki odstawiamy do DT, kotka jedzie na sterylke. Pojawia sie problem, co z nia zrobic? Bez wahania podejmuje decyzje o przyjeciu jej na DT.
Koteczka jest piekna. Szarobura, z bialym brzuchem, skarpetkami, krawatka. Pyszczek ma ciemny, bury, oprocz bialej prostej kreski biegnacej miedzy oczami do samego nosa, nizej do brody i krawata. Nosek ma rozowy :) A dookola oczu - jakby zrobiony makijaz, obwodka bezowo-zlota. Przepiekne delikatne spojrzenie zielonych oczu widac od razu, mimo brudu, zaniedbania i koszmarnego swierzba.
Sterylke zniosla dosc dobrze, wet ocenia ja na ...conajmniej poltora roku 8O ja po wygladzie nie dawalam jej wiecej jak 8-12 miesiecy... Nazywam ja Zyta, tak pieknie i godnie wyglada jak swieta z bizantyjskich malowidel. I ta uroda, lekko orientalna...
Koteczka jest okropnie wyglodzona. Zjada wszystko co dostaje, wylizujac miseczke do czysta. Duzo spi, jest bardzo oslabiona. Na czlowieka reaguje spokojnie, mruczac jak szalona gdy podchodze do jej klatki :)
Odchuchamy ja, oddmuchamy... I poszukamy dobrego kochajacego domku.

Edit: Domek sie trafil fantastyczny - brat kolezanki, fantastyczny czlowiek i kociarz, do tego pedagog i czlowiek niezwyklej wrazliwosci. Zyta (Bogusia) ma dla siebie caly dom, mase kryjowek, osobisty parapet w sypialni... Pojechala do domu 22 stycznia. Od razu weszla do wersalki i znalazla przygotowane wczesniej jedzenie :)
Niedawno dostalam sms ze oswaja sie pomalu, jest bardzo lekliwa ale wzieta na rece - mruczy jak traktor :1luvu:

Niedawno dostalam wiadomosc od Bogusi - do domu wprowadzila sie nowa kocia lokatorka, mlodziutka koteczka, ktora Bogusia opiekuje sie czule. Mala kicia spowodowala, ze Boguska wyszla spod szafy, nie chowa sie tak i nie boi tak panicznie jak kiedys.

Zyta spoglada z ukosa znad miseczki...I w ulubionym miejscu na komodzie
Obrazek Obrazek

A tutaj Zyta pozuje do portretu policyjnego ;)
Obrazek

:kotek: Kotka o męskim imieniu... Neska (przedtem Rademenes) - wyrwana z pijackiej meliny. MA DOMEK RAZEM Z KOLEGĄ VINCENTEM!!!!

10 grudnia. Moja kolezanka, Ania, przynosi pod pazucha kotke. Jest czarna, ma cudowna miekka siersc i od razu pcha sie na kolana... Ma dopiero pol roku, ale jej zycie do tej pory przypominalo kiepski film obyczajowy z duza dawka przemocy, samotnosci i glodu.
Jej opiekunka byla kobieta uzalezniona od alkoholu. Do tego stopnia, ze ladowala caly czas na detoksie w szpitalu... Ostatni detoks odbyla niedawno, na drugi dzien poszla pic... W domu siedzialy dwie kotki. Neska i jej mama.
Jak wyglada zycie z alkoholikiem? Przede wszystkim nie znasz dnia ani godziny, kiedy wroci i w jakim stanie. Czy bedzie pamietac o tym zeby dac jesc, dac wody, wymienic zwir w kuwetce. Czy poglaska i bedzie mily? Czy tez moze w pijackim zwidzie rzuci kotem przez cale mieszkanie? A moze kopnie klnac i bluzgajac? Takie zycie nie sprzyja nikomu, ani ludziom ani kotom.
Nie znam szczegolow bytowania Neski u poprzedniej wlascicielki, nawet nie jestem pewna, czy chcialabym je znac. Widze jak kicia zamknieta w pokoju placze za czlowiekiem, nie potrafiac sobie otworzyc drzwi nawoluje zeby przyszedl i wzial ja na rece. Przytula sie cala soba, ocierajac i mruczac. Na kolanach siedzi spokojnie, choc z lękiem przyjmuje czasami dotyk czlowieka. Odpiera dzielnie ciekawosc innych kotow, syczac i machajac lapka. Boi sie jeszcze psa, choc pare razy wladowala mu za nadmierna ciekawosc.
Koteczka jest drobniutka, malutka, delikatna. Widac, ze byla niedozywiona. Ma dobry apetyt, niedlugo bedzie szczepiona a pozniej - jak urosnie jeszcze troche - sterylizowana.
Neska jest piekna, czarna jak mocna dobra kawa, ma madre spojrzenie, choc czasami jest nieufna... wierze jednak, ze to minie.

28.01.2009 - Neska razem z Vincentem, forumowym artysta-malarzem, takze czarnym jak piekielna noc, jada do Wieliczki. Cel: nowy dom... Neska od rana chodzi za mna, siada na kolanach, przytula sie... jakby przeczuwala, ze sie rozstaniemy...
Dom jest super, po przyjezdzie od razu buszowala po...kuchni. Cala Neska. Brak mi tej malej zołzy, ale ciesze sie ogromnie ze udalo sie jej trafic na dobrych ludzi. Wierze, ze juz nigdy nie bedzie glodna, smutna, przerazona i brudna.

27 kwietnia 2010 r: dociera do mnie tragiczna wiadomosc. Neska nie zyje... Zginela pod kolami samochodu, wypuszczona przez opiekunow na pole. Brak slow, zeby opisac co przezywamy - nasza Nesia, kochana, po przejsciach i zlych doswiadczeniach ze strony czlowieka, dotarla do miejsca, ktore mialo byc jej domem. Bezpiecznym schronieniem.
Jej towarzysz, Vincent, odszedl na FIPa...
Zegnaj Nesiu..... [*]


Neska - Arabeska, zwinięta w kłębuszek na łóżku i przy piecu... To jej standardowa pozycja - pełna czujnej uwagi na wypadek gdyby trzeba było uciekać...
Obrazek Obrazek

Tu na piecu i drapaku - im wyżej tym fajniej, można poskakać i poszaleć z Fumikiem :)
ObrazekObrazek


:kotek: Pippi "Rekin" Kretka, czyli jedna z kocimszczaków - dlaczego zawsze trafiam na zołzowate kotki?! - 11.02.2011 adoptowana! Ma DS z...bernardynem o imieniu Aslan :)

Pippi przyjechała do nas po sterylce, na przechowanie w ramach świątecznego okresu. Zamieszkała w klatce z której raczej jej nie wypuścimy prędko - Kretka (szylkretka) ma charakter młodego rekina, co widać po moich rękach :twisted: Przy przenoszeniu do większej klatki zostałam bardzo mocno capnięta w palec, do tego dotkliwie podrapana. Każda sytuacja karmienia, wymiany żwirku czy wody to sytuacja wysokiego ryzyka - Pippi syczy i kładzie po sobie uszy, a oczy się jej robią jak spodki. Boi się też bardzo psa, głośnego trzaskania drzwiami, nagłego dźwięku.
...choć są też dobre strony tej szalonej kotki: ma przepiękne pysio, cudowne futerko i niewinne spojrzenie. Szkoda że tylko spojrzenie ;) Ma mocny charakter i lubi się bawic wędką z piórkami, co wykorzystujemy do socjalizacji tej zarazy. Może sie uda... W każdym razie jest piękna. I zapozowała do kilku zdjęć, które poniżej wklejam.

03.02.2010 - Pippi coraz lepiej sie socjalizuje! Mozna ja wziac na rece, przytulona na kolanach wlacza traktor, lubi glaskanie po grzbiecie - ale nie w okolicach ogonka. Prawie pokazuje brzuszek, ale jeszcze jest bardzo spieta, przerazona i czujna, gotowa prysnac w kazdej chwili pod lozko albo pacnac lapą w rękę. Czasami lapie za dlon zebami, ale robi to o wiele delikatniej niz kiedys. Udalo mi sie obciac jej pazurki :)
Pippi zakochana jest do nieprzytomnosci w Kalifie... Ociera sie o niego, mruczy, je razem z nim psia karme - pies nie do konca rozumie o co chodzi tej malej, ale niemniej jednak przyjmuje kocie awanse z duma.
Pippi uwielbia tez spac na koldrze - zaprzyjaznila sie z Fumikiem i Glusiem i wspolnie dokazuja po calym mieszkaniu, wariujac, skaczac i polujac. Fumik jak to on, ma cudowne wlasciwosci terapeutyczne i wybitnie wplywa na Pippi, uspokajajac jej nadmierny temperament.

23.04.2010: Socjalizacja postepuje :) Pippi okazuje sie byc mala lobuziara, potrafi glosno domagac sie o swoje zwlaszcza jesli chodzi o jedzenie... Uwielbia spac na oknie w sloncu na drapaku lub na parapecie na kocim poslaniu wtulona w inne koty. Fiona ja akceptuje i traktuje po matczynemu, Felek mimo swoich objawow zlosci z zazdrosci nie lomocze tak jak Fumika i Glusia. Pippi ma cudowny zwyczaj przychodzenia rano do mnie, udeptywania mnie po klatce i mruczenia - gruchania, glosniej niz golebie krakowskie :)
Jest piekna, drobna i delikatna, choc pokazuje czasem swoj drapiezny styl.
Ale pazurow w pojedynke nie da sie jej obciac :)

11.02.2011 Pippi zostala wyadoptowana do domu przemilej pani Ewy mieszkajacej z bernardynem o wdziecznym imieniu Aslan. Pani zakochala sie w Pippi a moment gdy przytulila ja pierwszy raz do siebie byl wzruszajacy - kota chciala uciec bo bardzo sie bala, zobaczyla tez otwarty kontenerek (ktorego nie lubi bardzo oj bardzo) ale na rekach u Pani Ewy wyglaskana zaczela cichutko mruczec... Na razie trwa proces oswajania z domem i rezydentem-bernardynem. Chlopak bardzo energicznie przywital nowa mieszkanke domu, ktora przeraziwszy sie syknela dwa razy i ugryzla pania Ewe w palca. Teraz Pippi oswaja sie mieszkajac w lazience, pies oswaja sie po drugiej stronie drzwi a pani Ewa bardzo wszystko przezywa bo zalezy jej na tym, zeby sie stwory dogadaly :)

I tym oto sposobem zakonczyla sie nasza przygoda z tymczasowaniem.

Edit: jednak sie nie zakonczyla - 16.02. Pippi wrocila do domu. Wylajtowana jak kojot na prerii, od razu poszla szukac po katach i wkurzac Fione. Pani Ewa ma niestety bardzo powazne klopoty z ugryzionym palcem, w tej sytuacji podjelysmy decyzje, ze kota wraca. Logistyka z oswajaniem bernardyna jest w tej sytuacji prawie niemozliwa.


...Tutaj jako bohaterka okolicznosciowego zdjecia gratulacyjnego oraz zyczen powodzenia (sama sobie moge pogratulowac ze mi reki nie odgryzla :twisted: )
Obrazek Obrazek


I tak oto Święta Bożego Narodzenia A.D.2009 spędziliśmy z 10 ogonami - 9 kotami i 1 psem :)


c.d.n. (jak mniemam)





Mam nadzieje ze ZOOS-ka spodobala sie Wam ;) Zapraszam do odwiedzin watku.
I zapraszam tez do odwiedzania watkow, ktore mam w podpisie - m.in. polamanego Miko, ktory pozostaje pod opieka Fundacji AFN, kotek przezyl upadek z IV pietra, skomplikowana operacje zlozenia zlamanego kregoslupa a obecnie przebywa we Wroclawiu na rehabilitacji u fantastycznego doktora Niedzielskiego :)

Zapraszam serdecznie :) I pozdrawiam wszystkich :kitty:
Ostatnio edytowano Czw lut 17, 2011 0:23 przez solangelica, łącznie edytowano 13 razy
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro gru 02, 2009 14:23 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

Zaznaczam!!
Obrazek

vega29

 
Posty: 6510
Od: Pt lip 31, 2009 13:39
Lokalizacja: Ostróda

Post » Śro gru 02, 2009 14:31 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

I ja!
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro gru 02, 2009 14:31 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

vega29 pisze:Zaznaczam!!


Dzien dobry :) Widze ze koty kryptoseksualne tez sie z nami chca zaprzyjaznic ;)
Bardzo prosze miejsca starczy dla wszystkich :lol:
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro gru 02, 2009 14:32 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

miszelina pisze:I ja!


czesc miszelinko :) Felek z Lasu pozdrawia Felka z Szafy :)
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro gru 02, 2009 14:35 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

BAjera! Podsikany! :twisted:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 02, 2009 14:39 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

Wow jaki wąt :!:

Meldujemy się i pozdrawiamy :wink:
Barba z Ksiką, Lolką, Pepkiem, Guciem, Gałką i Zawadą

(nasz wąteczek w podpisie :wink: )
Obrazek Staram się pisać poprawnie po polsku

barba50

 
Posty: 5015
Od: Nie kwi 03, 2005 12:01
Lokalizacja: Czarnów k/Konstancina

Post » Śro gru 02, 2009 14:41 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

Wpadłam się przywitać ;)
Przeczytałam całość ;)
Fajnie piszesz o swoim zoo :lol:

Aggi

 
Posty: 2054
Od: Nie wrz 20, 2009 23:50
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro gru 02, 2009 14:44 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

kinga w. pisze:BAjera! Podsikany! :twisted:


tylko nie po oczach pliss :) Witaj kinga :)

Pozniej napisze o kotach ktore byly u nas na tymczasach (ale poszly do domkow), moze domek Wlochatej sie odezwie :)
grrr, wzywam Cie! odezwij sie :)

Witam tez BarbAnn i Aggi ;) i Wasze kociska tez witam - prosze miziac ode mnie ogony z wielka czuloscia :)
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro gru 02, 2009 14:46 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

Jesteśmy i my :mrgreen:

Duża von Focha

 
Posty: 1859
Od: Śro kwi 29, 2009 14:04
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 02, 2009 14:46 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

Ale zoo :ryk:
Gosiara
 

Post » Śro gru 02, 2009 14:48 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

Witam Krolestwo von Focha :) I Gosiarke witam :)
Wroce pozniej, tymczasem pozdrawiam cieplo!
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro gru 02, 2009 14:58 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

solangelica pisze:
vega29 pisze:Zaznaczam!!


Dzien dobry :) Widze ze koty kryptoseksualne tez sie z nami chca zaprzyjaznic ;)
Bardzo prosze miejsca starczy dla wszystkich :lol:

Oprócz kryptoseksualnych na miau są Nasze: Lotka, Kropka, Macho, Afera, szczypiorki, Mazda, Kredka, Amelia, Marylin Monroe, Budda (na walizkach), Shy, Kiara, szczęśliwa siódemka, Farciarz (DT u aamms) i ogólny wątek kocich piękności w ostródzkim schronisku :D I oczywiście Natalka Glut 8) - obecnie krakowianka jedna. Krótko mówiąc pełno nas tu :mrgreen: :)
Obrazek

vega29

 
Posty: 6510
Od: Pt lip 31, 2009 13:39
Lokalizacja: Ostróda

Post » Śro gru 02, 2009 15:07 Re: SOLANGELICA I SP. ZOO ZAPRASZA - Kocie szalenstwo... ;)

Kosia i mała Gandzia zgłaszają się na wątku
i przesyłają gorące pozdrowienia :wink:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, puszatek, Sigrid i 246 gości