Maryla nie do końca był pierwszy. Ten dom, który obecnie nam przeszkadza w spełnieniu odległości 150 m już stał. To były jedyna dwa budynki, które były tam wśród pól. Działkę kupił nasz obecny Prezes Rysiu i z początku nie myślał, że to rozrośnie się do takich rozmiarów. Jednak zwierząt przybywało, utworzono stowarzyszenie, żeby to wszystko utrzymać. Sąsiad z tego domu, który był nie miał nic przeciwko temu, że jesteśmy i działam. W koło były pola i kompletne odludzie. Parę lat temu wybudowały się kolejne domy na ulicy gdzie jest azyl, ale spełniały odległość. Jednak już wtedy nasz Prezes zaczął szukać nowego terenu. W tym czasie cena gruntów znacznie wzrosła i już wtedy nie było mowy o kupnie. Poprzednie władze Tarnowskich Gór szukały dla nas terenu i nawet taki znaleźli, ale ......były wybory i władze się zmieniły. Nowe nie chciały wracać do tematu. W ub. roku przekształcono pola wokół azylu w działki budowlane. W tym roku teren w bezpośrednim sąsiedztwie azylu kupił developer na osiedle domków. Od tego czasu zaczęły się też skargi mieszkańców i nawet sąsiad, który do tej pory nie miał pretensji skargę podpisał

Pojawił się u nas powiatowy wet i kontrole z urzędu. Nic oprócz odległości nam nie zarzucają. Powiatowy nawet był w szoku, że mamy wszystkie zwierzęta wysterylizowane i poszczepione nie tylko na wściekliznę, ale również na wirusówki. I co z tego, że urzędnicy widzą, że działamy wzorcowo jak nie spełniamy odległości, a oni mają kłopoty, bo ludzie się skarżą. W radiu Piekary była nawet audycja na nasz temat i ktoś z "mieszkańców" stwierdził, że przeszkadzamy w rozwoju Tarnowskich Gór. O ile z kotami jesteśmy w stanie działać w granicach domów tymczasowych - oczywiście to bardzo obniży możliwość pomocy, o tyle z psami się nie da. U nas zwierzęta są do momentu adopcji. Nawet przez kilka lat jak nikt psa czy kota nie chce adoptować. Przykładem jest np. Domino, który jest u nas od 2003 roku. Pies Roki był u nas 8 lat, w sumie do końca życia, a na koniec przechodził jeszcze bardzo drogie leczenie, niestety nie wygraliśmy walki z nowotworem. W jakim innym schronisku to by było możliwe. Dwa lata temu miałyśmy serię włamań do schroniska .Idiota, który się włamywał część naszych psów gdzieś wywiózł, wszystkie po paru godzinach same do azylu wróciły. One to miejsce traktują jak swój dom i chyba całkiem dobry dom
