FFA Łódź 1353+284 - czarny stary [*] - s.105

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 19, 2012 7:38 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Wiesiaczek1, CO TO BYŁO :?: :?: :?:

Bardzo ważne, bo w dt są trzy kociaki rodzeństwa Zuzi, na razie zdrowe.

Robale nie są zakaźne :!: :!:
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 11:08 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Dzis Dixi się pojawiła -siedzi... na tym samym drzewie, tak samo wysoko (ok. 2 piętra), tylko konar sobie wybrała trochę inny, dalej od ulicy więc trudniej dostępny... :evil:
Zresztą i tak nie wiem, czy uda się namówić straż do przyjechania po 2 dniach do tego samego kota na tym samym drzewie? 8O
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 68712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 11:25 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Przepraszam, ale.... :lol:

A drze dzioba, czy po prostu sobie siedzi?
Bo może z panami strażakami psujecie jej zabawę?.... :twisted:
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24676
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw lip 19, 2012 13:02 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Witajcie,
ostatnio byłam trochę wyłączona z życia bo dopadła mnie wstrętna ospa wietrzna:/ Dlatego też mało pisałam, nie zdawałam raportów.
Teraz troszkę nadrobię.
Strupcio vel Monty wczoraj udał się do Cioci CC na zabiegi upiększające uśmiech 8)
Wszystkie zepsute ząbki zostały usunięte. Stracił m.in. dwa dolne kły, na szczęście górne ocalały. Mamy też nadzieje,że ten zabieg zahamuje ślinienie... do tej pory biedny Monty cały czas miał cieknący, niezbyt ładnie pachnący pyszczek...
Tyle z pozytywów...

Niestety Monty od samego początku miał bardzo brzydką skórę, na której niewiele było widać... Tzn ciężko było stwierdzić jakie choróbsko na niej jest, a które go ominęło...Teraz kiedy stan jego skóry znacznie się poprawił widać wyraźnie ślady grzyba...
Najgorsze jest jednak to, że mimo całkowitej izolacji i starań zachowania maksymalnej higieny grzyb rozprzestrzenił się na wszystkie inne zwierzęta w domu(o mnie i moich rodzicach nie wspominając.....)
Oznacza to,że leczenia wymagają 3 psy i 3 koty... Miejsca zmienione chorobowo smaruję im Imaverolem, dostałam też receptę na Lamisil ale tu pojawia się problem... ten lek kosztuje ponad 100zł :| :| :|
Przez moją chorobę musiałam zrezygnować z podjęcia nowej pracy, jestem na koszmarnym minusie :( .....
I tu mam pytanie, prośbę....
Może komuś z Was zostało choć kilka tabletek na grzyba po leczeniu swoich kotów i mógłby nas poratować?(w opakowaniu Lamisilu jest 14 tabletek a ze wstępnych wyliczeń wynika,że będzie potrzeba ok 20...) Albo macie wśród znajomych kogoś, kto może wypisać ten lek ze zniżką?
Każda pomoc bardzo, baaaaaardzo się przyda..... :oops:
Obrazek
Obrazek

kotowatość

 
Posty: 174
Od: Nie mar 27, 2011 20:03
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 13:42 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

nie wiem czy Lamisil, ale mam lek na grzyba, został i to sporo, bo to była błedna diagnoza, w domu sprawdzę nazwę

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 14:12 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Na podsumowania mi się zebrało :wink:

Akcja melina, czyli 20 kotów, bieda i alkohol, smród i sąsiedzi

2012.05.26 - Jola: Uff, muszę się pochwalić. Mam za sobą moją pierwszą interwencję. Było tak: Dorcia wynalazła gdzieś faceta, który ma w mieszkaniu ok.20 kotów, a teraz pojawiły się kociaki i on chce je oddać. Zadzwoniłam, oczywiście głównie żeby pogadać o sterylkach. Niestety, pan i jego znajoma nie byli zainteresowanie sterylkami ("sami sterylizujemy, mamy talony"), tylko oddaniem kociaków. Sześciu. Od dwóch kotek.

2012.05.27 - Jola: Ponieważ od wczoraj z panem nie można się było skontaktować, poszłam dziś rano zrobić rozeznanie w terenie, bo pan mieszka blisko mnie. Znałam numer ulicy, miałam ustalić nr mieszkania. Już pierwsza spotkana lokatorka pokazała mi, "gdzie są koty", ale dokładnego numeru nie znała, nie udało się też sforsować domofonu. Drugi lokator - młody człowiek "z zarządu wspólnoty", też nie był w stanie pomóc. W końcu jakoś samej udało mi się dodzwonić domofonem do bezpośrednich sąsiadów "pana z kotami". Oczywiście sąsiad był zainteresowany naszym działaniem (od razu przedstawiłam się jako osoba z fundacji FFA), bo bliskość 20 niekastrowanych kotów, po których właściciel i jego znajoma często nie sprzątają, nie należy do przyjemnych. Sąsiad obiecał pomóc w interwencji, a ja - zadzwoniłam po Ankę.

2012.05.27 - Anka: Jadę po Kasię, mamy coś wspólnie załatwiać, absolutnie nie kociego. Kasia przy okazji chce z Piotrkiem do Castoramy czy Juli. Ok, jedziemy. Telefon, dzwoni Jola. Zmieniamy kierunek, Piotrek śmieje się, że kupi mi koguta na samochód. Pod drzwiami pana pertraktacje - sąsiad, sąsiadka, Jola i gospodarz, który już się rozmyślił i kociąt oddać nie chce. Do mieszkania nie wpuści, bo ma bałagan. Próbujemy rozmawiać, w końcu Piotrek i sąsiad zostają jako jedyni godni zaufania „zaproszeni” do mieszkania, w drzwiach pojawia się pani, rozmawiają z nami, co słowo zmieniają zdanie, Piotrek z sąsiadem buszują po mieszkaniu i nie przerywając uprzejmej konwersacji łapią maluszki, jakoś bokiem podając je Kasi do plecaka. W pewnym momencie zamiast malucha Piotrek podaje mi wrzeszczącego podrostka pingwinka sycząc sp…j, co błyskawicznie robię, pakując kociaka w samochodzie do kontenerka (zawierającego białą kotkę z rudym ogonkiem zgarniętą chwilę wcześniej z Radogoszcza), przy wtórze dobrych rad pewnej starszej życzliwej pani. Wracam do kamienicy, dostaję z podobnym sykiem czarnuszka, starsza pani nadal stoi przy samochodzie i doradza, jak dwoma rękami dopchać trzeciego kota do kontenera z dwoma intensywnie wyłażącymi…
Piotrek jakoś wyłapał sześć kociaków z mieszkania, ewakuujemy się - sąsiad wdzięczni, pan i pani chwiejnie (fizycznie i uczuciowo) odprowadzają nas do schodów. W samochodzie Kasia przepakowuje małe do kontenerka, nie chcemy podusić ich w plecaku. Potem lecznica, szczepienie dwójki starszych, szóstka zostaje w Centrum - jak zwykle wielkie, wielkie dzięki, potem rozlokowanie dwójki w dt…
Małe maluszki mają kk...
Podrostki - Małego Pinqui i czarnuszka Gacusia zabierają na dt Kasia i Piotrek. Jola pertraktuje z sąsiadami - chcą i mogą pomóc.

2012.05.07 - Jola: po kolejnych przebojach z panem od 20 kotów półroczna szylkretka Mimi i roczny kocurek Jaś trafiają na sterylkę. Jest opór, ale próbujemy dalej. Szylkrecia nie wraca do pana, zostaje w dt u Kasi i Piotrka - w miejsce czarnuszka Gacusia, który już znalazł dom.
Pinginek Jaś niestety wraca do meliny..

Obrazek Obrazek

2012.05.08 - Jola wyszarpuję starszawą pingwinkę Madzię z lekkim wodogłowiem - na diagnostyce u Ań jest. Odwodniona, wychudzona, zęby w fatalnym stanie, macica ogromna. Kroplówki, morfologia i biochemia - wyniki w normie. Fatalnie znosi pobyt w lecznicy, chowa się w koszyczku, je i załatwia się tylko w nocy. Przez kolejne dni - do powrotu koteczki (2012.05.17) - pan i sąsiad na zmianę dzwonią pytając o jej stan.

Obrazek

A dzięki CC z dt od Kasi i Piotrka do domu pojechał Mały Pinqui.

2012.05.10 - Jola: kotka, która dziś trafiła na sterylkę, to chyba matka owej szóstki kociaków, zabranych w pierwszym rzucie. Dobrze, bo martwiłam się, czy to będzie ta właściwa kotka. Teraz trzeba jakoś ustalić, czy tam są jeszcze inne koty. Nie mam właściwie pomysłu, jak to zrobić. Rozmowy z panem i panią są mało wiarygodne, oni sami chyba nie wiedzą, ile mają kotów. Są różne pomysły na to ustalanie, ktoś sugeruje „spić ich do nieprzytomności i na spokojnie przetrzepać chałupę”.

2012.05.12 - Jola: Zadzwoniła sąsiadka, zbulwersowana, bo wczoraj na oknie widziała PIĘĆ kotów, w tym dwa mniejsze, jakby kociaki. Ustaliłyśmy, że jutro pani sąsiadka będzie próbowała tam wejść i zabrać co się da w transporterze (powiedziałam, że jak nieduże, to może wsadzić 2 do jednego transportera). Rano w poniedziałek zaniosłaby zdobycz sama do lecznicy.
Pogadałyśmy sobie, pani stwierdziła, że dopiero teraz otwierają jej się oczy. Jest wrażliwa na krzywdę zwierząt, w domu ma psa adoptowanego ze schroniska staruszka, którego wyleczyła. Powiedziała, że koło jej działki jest gospodarstwo, gdzie kotka ciągle rodzi, wiec ona tam pójdzie z misją sterylizacyjną (obiecałam pożyczyć transporter). Może uda się tę kotkę ciachnąć?

2012.05.14 - Jola: Pani Sąsiadka z zdecydowała, że będzie dziś próbować energiczniej. Pożyczyła drugi transporter i liczy, że oba zapełni.
I za chwilę telefonogram od Joli: kolejne koty z meliny - kocur i kotka - pojechały na sterylkę. Pani Sąsiadka zadziałała.

2012.05.15 - Jola: Kolejny telefon od Pani Sąsiadki - pan sobie przypomniał o jeszcze jednej kotce, Kasi. ma ją wydać ok.15tej, bo teraz to idzie do sklepu, a Kasia gdzieś śpi, on nie wie, gdzie... No nic, może się uda. Wliczając te 2 maluchy, to już by było 17 kotów.

2012.05.17 - Jola: do pana wróciły 2 kotki - neurologiczna Magda, która była w lecznicy u Ań i Kasia, sterylizowana w talonowej lecznicy. O Kasi powiedziano, że była w zaawansowanej ciąży i że jest strasznie wychudzona - skóra i kosteczki. Pewnie nie mogła się "dopchać" do miski, a potrzebowała dużo pokarmu, skoro rodziła (zabrane wcześniej czarne podrostki były na pewno od niej, bo pan powiedział, że kociaki są od dwóch kotek). Żal mi tych kotów, które musiały wrócić, ale co robić….


Podsumowanie Joli: i tak cud, że 9 kotów udało się z tego domu zabrać, 6 maluchów, 2 kocurki i jedna szylkretka - Mały Pinqui, Gacuś i Mimi. Po sterylce wróciły: Magda, Kasia, szylkretka dorosła (matka kociąt), kotka czarna, kotek czarny (oba wyciągnięte na sterylkę przez sąsiadkę) kocurek pingwinek Jaś, w sumie - 6 kotów. Razem z tamtymi 9 to 15 kotów, a pan mówił o 20, więc nadal aktualne jest szukanie reszty kociego stada. Pani sąsiadka obiecuje, że będzie jeszcze działała. Wie, że jeśli nie wyłapiemy wszystkich, za chwilę sytuacja się powtórzy - kociaki od nieciachniętych kotek, smród od nieciachniętych kocurów. Najbardziej niepokoi, że sąsiadka widziała tam w oknie 2 wyraźnie mniejsze koty, a pan się nie chce przyznać do kolejnych maluchów.


W zupełnym skrócie wg stanu na 2012.05.14

4 kotki wysterylizowane - wróciły
2 kocurki wysterylizowane - wróciły

2 półroczne kocurki - czarnuszek Gacuś i Mały Pinqui - zabrane i wyadoptowane z dt Kasi i Piotra
6 maluszków zabranych i wyadoptowanych - dzięki Aniom wetkom
1 półroczna szylkretka Mimi (wysterylizowana) czeka na dom w dt Kasi i Piotra

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Zabrane podrostki - Gacuś, Mały Pinqiu i Mimi, oraz sześć kociaków-maluszków

Mieszkanie wymyte z lizolem - na korytarzu zdecydowanie mniej „aromatu”.
Prawdopodobnie w mieszkaniu są jeszcze co najmniej dwa kilkumiesięczne kociaki - nie jesteśmy tego w stanie sprawdzić, sąsiadka widziała je na oknie, a pan zaprzecza. Sąsiadka jest mocno zdeterminowana i bardzo chce zmniejszyć i ograniczyć liczbę kotów w tym miejscu, mamy w niej aktywnego sprzymierzeńca. Ma pracować nad panem, w ostateczności jakimś fortelem wyciągnąć stamtąd te podrostki - jeśli są. I czuwać, by nowe koty się tam nie pojawiały.


I to by było na tyle….
Na razie :twisted:



Faktycznie na razie - przez kolejne dwa tygodnie Jola delikatnie naciskała i przypominała panu i sąsiadom o konieczności zakończenia sterylek i kastracji, z mizernym skutkiem - telefony wprawdzie odbierano, obiecywano, że jutro już na pewno…. I nic.

Do 2012.05.28 - bo dwa koty zaczęły kichać, pan udał się po pomoc do lecznicy talonowej, tam rozłożono ręce - bez kota, bez pieniędzy, więc i bez pomocy. No więc zadzwonił do nas, umówiony na wieczór czekał niecierpliwie w bramie na obiecane leki - zatroskany o koty. Pan trzeźwy, pani życzliwa, zdecydowanie więcej sprzątnięte, na klatce schodowej zapach lizolu. Pan, żeby pokazać stan kotów, podsunął mi pod oczy młodą szylkrecię, pewnie rodzeństwo wcześniejszych podrostków. Chytrze zaproponowałam, że jutro podjadę z nią do lekarza (nie miałam kontenera, klatki, kompletnie nic), a pan powiedział, że mi ją da. Jak chcę to ją i jeszcze jednego kotka w jej wieku.
Umówiliśmy się na następny dzień, szczerze mówiąc ze słabą nadzieją na koty, z większą na to, że państwo po raz kolejny zmienią zdanie. I z mieszanymi uczuciami - cieszyć się, że kolejne koty będą miały szanse? Czy martwić, że trzeba kombinować tymczas, i że zupełnie nie sezon na podrostki?

2012.05.30 - pan z meliny czekał na nas - bo na wszelki wypadek byłam z „obstawą” - w bramie. Trzeźwy. Świeżym lizolem pachniało na schodach, w korytarzu, w mieszkaniu. W mieszkaniu jakby pojaśniało, widać więcej podłogi. Pani z poświęceniem z drabiny ściągała obiecane koty siedzące na szafie. Nasza wetka CC pokiwała głową z politowaniem i dała leki... A Jolabuk5 ze stoicką rezygnacją przyjęła kolejne tymczasy do łazienki.... Zasmarkane… Oto Jaś i Małgosia:

W melinie zostało sześć kotów (wg pana), w tym dwa jajeczne kocurki. Wg nas - 8.
Bo tak:
Magda (neurologiczna), Kasia (wychudzona),
szylkretka dorosła (matka kociąt),
kotka czarna, kotek czarny (oba wyciągnięte na sterylkę przez sąsiadkę),
kotek rudy (wysterylizowany wcześniej, pan sam zanosił)
2 czekające jeszcze na kastrację kocury
Tyle, że od kilku dni wszystkie kichają - będą ciachnięte po wyleczeniu. Bo leczymy je oczywiście....


Podsumowanie na 2012.07.19
Ciągle naciskamy na tę kastrację tyle że już praktycznie sami… sąsiedzi pozbywszy się największego problemu (ilościowego) jakoś stracili zapał do pomocy. W międzyczasie pan zgarnął z ulicy błąkającego się psiaka - początkowo chciał szukać mu domu z naszą pomocą, ale chyba psiak u niego zostanie.
W każdym razie płodnych kotek już tam nie ma, zostały dwa kocury do wycięcia. I zamiast dziewiętnastu kotów - jest osiem, bo resztę udało się zabrać.
Do zakończenia akcji brakuje dwóch kastracji - mamy nadzieję je wyegzekwować. I domów dla dwóch ślicznych, syjamowato-smukłych podrostków - Jasia i Małgosi.

Obrazek Obrazek

Obrazek

Koszt akcji - 1020zł.
Sterylki i kastracje - talony miejskie
Szczepienie i odrobaczenie sześciu maluszków i pięciu podrostków - 11*50zł = 550zł
Leczenie kotów u pana w domu i w dt - ok.350zł
Odrobaczenie kotów u pana w domu - 120zł.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 16:49 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Helo dziewczęta, przelałam 100 za ten bazarek viewtopic.php?f=20&t=140900&p=9054274#p9054274
dobrego

Gu

 
Posty: 1754
Od: Wto mar 24, 2009 14:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 19, 2012 18:33 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

dite pisze:nie wiem czy Lamisil, ale mam lek na grzyba, został i to sporo, bo to była błedna diagnoza, w domu sprawdzę nazwę

Niestety nie Lamisil. Przykro mi.
Mam Imaverol 1,3 ml, Triderm maść 15 g i dwie kapsułki Trioxal 100 mg, dzieliłam jedną na kilka części.
Jeżeli weterynarz zaleci którykolwiek z powyższych, oczywiście przekażę.

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 19:25 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

kotowatość pisze:dostałam też receptę na Lamisil ale tu pojawia się problem... ten lek kosztuje ponad 100zł
Może komuś z Was zostało choć kilka tabletek na grzyba po leczeniu swoich kotów i mógłby nas poratować?(w opakowaniu Lamisilu jest 14 tabletek a ze wstępnych wyliczeń wynika,że będzie potrzeba ok 20...) Albo macie wśród znajomych kogoś, kto może wypisać ten lek ze zniżką?
Każda pomoc bardzo, baaaaaardzo się przyda..... :oops:


to recepta od weta? więc pewnie tańszego zamiennika Ci nie zaproponują, ale może zapytaj o receptę na Terbinafinę?
http://www.doz.pl/leki/p6212-Terbinafina

ta sama substancja czynna co w Lamisilu, a kosztuje ok. 40 zł przy pełnej odpłatności!
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 20:05 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Grzyb grzybem, ale dopiero doczytałam
kotowatość pisze:dopadła mnie wstrętna ospa wietrzna:/
Miałaś ospę? Ałłła. Współczuję szczerze. Przeżyłam to w głębokim! dziecięctwie a pamiętam jak swędziało i bolało.

Pozwolę sobie przypomnieć o bieżącej ankiecie krakvetowej. Pewnie nie wszyscy wiecie, ale tym razem głosujemy na Szydłowieckie Bezdomniaki i trzeba zmobilizować wszystkie, podkreślam, wszystkie siły, ponieważ u wrót czai się wróg.
Zapraszam do głosowania, link w moim podpisie.

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 21:57 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

annskr pisze:Obrazek

ale cudne :1luvu:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 19, 2012 23:11 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Teraz szybko opiszę dzisiejszą akcję sprowadzania z drzewa Dixi. Strażacy tym razem nie chcieli przyjechać i trochę im się nie dziwię (to tylko my akceptujemy najdziwniejsze wyczyny kotów :twisted:). Sama bym sobie nie poradziła, na szczęscie przyszła mi z pomocą ewa_mrau. Poszukała firmy prowadzacej usługi podnośnikowe - i zamówiła taką usługę. Plan miałysmy taki - ponieważ Dixi uciekała na drzewo przed kocurem, trzeba kocura wykastrować. Ale najpierw trzeba złapac Dixi, żeby znowu nie uciekła na drzewo, zanim kocur trafi do klatki. Prosto z drzewa chciałyśmy zapnąć Dixi do transportera i wypuścić w mojej piwnicy, do ktorej musialabym na ten czas zablokowac wejście przez okienko, żeby Dixi nie wyszła. Ale wiadomo - plan sobie, a życie sobie. Ewa dzielnie weszła do kosza podnośnika i odbyła podróz w górę, do kotki, a potem w dół, bo na widok zblizajacego się niebezpieczeństwa, kotka szybko zaczęła złazić w dół. Zatrzymała się w miejscu, gdzie wczoraj siedziała. Wczoraj strażacy ją "zdjęli" z niego dośc sprawnie. Dziś pan z podnośnikiem nie dał rady przysunąc kosza z Ewą dostatecznie blisko do kotki. Po krótkiej dyskusji zdecydowaliśmy, ze w koszu pojedzie w górę chłopiec - syn właściciela podnosnika - i będzie próbował skłonic kotkę do zejścia w dół. Udało się, chłopiec podjechał dość blisko i kijem od łopaty wystraszył Dixi na tyle, że zeszła na ziemię. My z Ewą zablokowałyśmy kierunek ucieczki na drugę stronę ulicy - w tej sytuacji Dixi pozostało tylko cofnięcie się w głąb podwórza telekomunikacji. I tam zniknęła. mam nadzieje, że zna te tereny i bez problemu wróci na nasze podwórko.
Pan z podnośnikiem skasował 100 zł i odjechał, my z Ewą wróciłysmy do domu. Na podwórzu rozstawiłam klatkę - łapkę, włozyłam przynętę, pozostało tylko czekac na kocura.
Okazało się, że kocurek nie kazał nam długo czekać i w godzinę póżniej siedział w klatce. Jutro rano Ewa zabierze go do Perełki.
Mam nadzieję, że po kastracji kocur przestanie straszyć kotki.
Ciezę się, ze Ewa wynalazła faceta z podnosnikiem, bo po południu była burza i na pewno Straż pożarna by nie przyjechała zdejmować kotka z drzewa :1luvu:
Zmokłyśmy. Na szczęście nie było trąby powietrznej, a deszcz krótki choć intensywny. :D
Ewa wklei potem zdjęcia naszej akcji :D :D :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 68712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 20, 2012 7:51 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

jolabuk5 pisze:Ewa wklei potem zdjęcia naszej akcji :D :D :D

No ja myślę :D Ewy foto-relacje są rewelacyjne :mrgreen:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 20, 2012 8:42 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Dixi od rana łazi po nasłonecznionym dachu baraku, z którego koty mają drabinkę do schodzenia. Czyli OK, teraz tylko musimy przepakować kota do kontenera. TYLKO...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 68712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 20, 2012 11:24 Re: FFA Łódź 1353+231 - żegnaj, Malutki [*]. Bengi czy nie o

Zapraszam na bazarki dla kotów pod opieką FFA o/Łódź

viewtopic.php?f=20&t=144295 - dywan
viewtopic.php?f=20&t=144296 - sukienka dziewczęca 122 cm
viewtopic.php?f=20&t=144298 - kurtka dzecięca dla dziewczynki 86 cm
viewtopic.php?f=20&t=144299 - kubek whiskas i filiżanka design
viewtopic.php?f=20&t=144302 - futerał na iPod

Aniu, dziękuję za pomoc. Przykro mi z powodu palca. Rozumiem jednak, że chwyt w rękawicach słabszy.

Niestety Operetka nie żyje (Ania pisała wcześniej), bardzo bardzo mi smutno, tym bardziej, kiedy patrzę na jej matkę, która bardzo bardzo tęskni; były wyjątkowo zżyte, nie rozstawały się. Łezka (matka) nie podchodzi w ogóle do budki. Mam nadzieję, że za jakiś czas zapomni. Czy koty zapominają?
W tym czasie, kiedy Operetka była u CC, w budce zadomowiła sie inna kotka- Agatka, zawiozłam ją do CC, jest po zabiegu zębowym, odpchleniu itp. kotka ok. 4 letnia, zdziczała, po zmarłej; zawożę ją do starszej pani w domu obok, która zadeklarowała opiekę nad nią, żeby nie błąkała się pod samochadami i po piwnicach. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Za 2 tygodnie zawiozę ją na zastrzyk do CC.

Wczoraj też spotkałyśmy się z dilah. Widziałyśmy czarnulkę, którą ja nazwałam Zgierska, przychodzi do mnie na też na kolację. Ma chyba jeszcze małe i to rozjechane na Zgierskiej to pewnie jej dziecko. Niestety teraz, żeby przyjść do mnie na jedzenie (mogła próbować wyprowadzić małe na jedzenie do mnie), musi pokonać ul. Zgierską między kinem a bramą w stronę Lutomierskiej. Wcześniej przechodziły (ona i Białas- kastrat) po murze, teraz, po zburzeniu szopy, nie mają jak zeskoczyć.
Fotki wkleję w domu.

W złowieniu ew. maluchów Zgierskiej (nie widziałyśmy ich, tu trzeba działać szybko, nie wiem, czy żyją i ile ich było; mam chwilowo łapkę od Ani) i matki proszę o pomoc. Matka wyjątkowo oporna i cwana, jeśli to ta sam kotka, to dilah i ja już, niestety, bez skutku próbowałyśmy z łapką.
Klara i Filip. Obrazek

Hanulka

Avatar użytkownika
 
Posty: 30313
Od: Pon lip 06, 2009 14:17
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Loganbar, NathanSeath i 56 gości