» Nie cze 17, 2012 0:49
Re: Poznań: Miki-Mikita-Mikitita-Eksmita - fałszywy alarm ;)
Nie wiem, jak zacząć. Mój kotek, mój najlepszy przyjaciel, mój Mikuś jest bardzo chory. Nie wiem jak mam to wszystko opisać, łzy przesłaniaja mi klawiaturę, ale muszę, nie jestem w stanie zasnąć ani mysleć o niczym innym. Mikusiowi wdało sie straszne zapalenie dziąseł, musielismy w niedziele wyrwać zęby. W poniedziałek po narkozie było cięzko, rano biegłam do kliniki, pytac dlaczego tak jest, jak mu moge pomóc, pytalam o karmę po operacji, wetka stwierdziła, że to normalne, ze te leki tak działają, ale juz wieczorem Mikus przywitał mnie przy drzwiach, we wtorek sam z siebie zaczął dopominać sie o jedzenie, nie jadł dużo, gdyz dziąsła miał jeszce opuchnięte i jedzenie sprawiało mu kłopot. W środę zaczął juz chodzic po domu, upominał sie głosnym miaukiem o jedzonko, jadł malutkie porcje, ale jadł. I wtedy stało sie najgorsze, poszliśmy na wizyte kontrolną, okazało sie, że weterynarz, który prowadził Mikulaszka przyniósł L4, obejrzała go inna lekarka. Obejrzała, tzn. spojrzała mu w dziasła, Nie podniosła go nawet z transportera, Mikus leżał, bo był zestresowany ta wizytą. I podała mu Tramal. Mikuś przestał jeść, siedział tylko w szafie, nie spał i patrzył sie w jeden punkt, a ja zawiodłam, uwierzyłam w to, ze po takich lekach to normalne. W czwartek wieczorem stan sie nie poprawiał, byłam sama w domu, nie wiedziałam co robic, panikowałam. W piatek rano zadzwoniłam po pomoc do Oli, która załatwiła nam wizyte pod wieżą. Mikusia zbadano, były widoki na to, ze będzie dobrze, do dziś. Rano zawiozłam Mikusia na kroplówke, odbierałam go około 14 i wtedy weterynarz powiedział mi, że z Mikusiem jest bardzo źle. Wyniki biochemii: kreatynina 13,5, mocznik 256. Powiedział mi, że z takimi wynikami, kot może pożyć kilka dni. Ja piszę, Mikuś siedzi nad miską z wodą i pije. Dużo pije i dużo sika, nie tyka jedzenia. Jutro mamy jechac na kroplówkę, w poniedziałek usg nerek. Lekarz stwierdził, że cuda się zdarzają, ale dał do zrozumienia, że mam na to nie liczyć. Nie wiem, co robić, po wizycie pojechałam do pracy i przepłakałam cały dzień, wszyscy przeżywali jakiś głupi mecz, a ja myslałam o moim Mikusiu. Nie wiem, czy dziś zasnę, pewnie nie, ale musiałam to napisać. Czuje sie winna, nie umiałam zadbać o mojego Mikusia. On obdarzył mnie tak niezmierzoną, nieopisana miłością, a ja Go zawiodłam. Myślę tylko o tym, jak teraz cierpi. Jaki los mu zgotowałam. Patrzy na mnie tymi swoimi smutnymi oczami i widzę w nich rezygnację i żal, że nie jest tak jak dawniej, kiedy zasypiał na moim brzuchu mrucząc przy tym słodko. Mój najwspanialszy kot, kot zupełnie wyjątkowy. Nie wiem juz, jak mu pomóc, zrobiłabym wszystko by tylko Mikus lepiej sie poczuł.