Di po wecie. Odrobaczona, pomruczała lekarzowi, poprzytulała się... a ja mu ją zareklamowalam jako kotkę, która jeszcze trzy dni temu syczała na czlowieka

Swierzb w uszach ogromny

Już widzę jej zachwyconą minkę przy czyszczeniu uszek

Życia na niej nie ma, w niej chyba też nie, sierść ładnie odrasta, oczka czyste już, prawie nie kaszle i nie kicha - unidox działa, choć nigdy nie mam pewności czy to ona wszystko zjada, bo daję z kitiketem

a moi panowie też jakoś chętnie kradną jej to świństwo

Panienka ma niecały roczek, wysterylizowana i zaczyna być mizikiem

miłym mizikiem..... lubiącym serek z czosnkiem na kanapce

a jeszcze bardziej lubiącym w środku kota

Sama weszła do transporterka - nie lubi wetów
Wrócilam po zabiegu do domu, ledwo widzac zarysy czegokolwiek.... ale zauważyłam dwie panienki w kuwecie

Panna Di pokazywała Pannie Pi zasady korzystania z urządzenia. Piasek miałam nawet w wannie po tej demonstracji

ale od wczoraj nie ma zadnych niespodzianek na środku podłogi i nie wdeptuję w takie ekstra kocie prezenty
Panowie grzecznie, schodzą mi z drogi, choć ich zarysy widziałam nawet przed zabiegiem. Karina od 5 rano zyczyla sobie większego zainteresowania własną osobka i urzadziła mi pobudke przed budzikiem. Uspokaja sie leżąc i usypiając na mnie

a Panna Di przyszła sie temu przyjrzeć i ułozyla sie obok nas.... i taka to była drzemka
