Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Qruella pisze:Trochę liczyłam na takie zachowanie w klatce, jednak im dłużej w niej siedział (ze 3 dni), to zachowywał się coraz odważniej, czytaj - agresywniej. Tylko w pierwszym momencie był zbyt zszokowany. Dziś został zawieziony (z narażeniem zdrowia
) na kastrację, dawał się głaskać po niej do czasu... na razie może trochę cierpi? Burczy i usiłuje się odwinąć... Po paru dniach może jeszcze coś się sprecyzuje??? Szkoda byłoby tego kota na poniewierkę, jest młody (2,3 lata), zdrowy, czyściutki i piękny! Jajeczka miał podobno wyjątkowo wielkie... i smród analogiczny
Qruella pisze:Traktuje się mnie tutaj, na tym forum, jakbym od wczoraj miała kotatylko dlatego, że niedawno się tu zapisałam
Qruella pisze:Na razie nie widać żadnych zmian z Rudzielcem, zresztą za szybko byłoby na jakiekolwiek zmiany. Trzymam go dalej w klatce króliczej, tu nauczył się korzystać z kuwety. W trakcie podawania jedzenia burczy; boję się o ręce, on pewnie też. Wiem, że taki stan może trwać bardzo długo i nie ma gwarancji sukcesu. Niestety, ja go nie przygarnę ze względu mojego jednego kota, który jest zbyt bojaźliwy w kontaktach z obcymi. Dlatego pewnie wyląduje spowrotem na podwórku/ulicy/cmentarzu. Jeszcze dajemy sobie czas i szansę. W ostateczności tam będzie jednym z 10 (mniej więcej), w miarę zadbanych kotów; dobrze byłoby, żeby nie zajął kociej rezydencji. W trakcie ostatniego roku z powodu pełnej miski do naszego niewielkiego stadka dołącza na jedzenie 4-5 dzikich kotów, z których niestety jeden, to prawdopodobnie kotka, którą trzeba będzie złapać na leczenie i sterylizacje. Też niektórzy "dobrotliwi" sąsiedzi mają pomysły wywalania za okno resztek spożywczych (tuż przed świętami to są głowy karpi; leżą, dopóki ktoś tego nie sprzątnie) ale koty tego nie wciągają do swoich siedzib, podobnie jak upolowanych szczurów, które kładą na widoku
.
Dziękuję za zainteresowanie problemem.![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, MruczkiRządzą i 63 gości