
Gdy go znaleziono był wystraszony, smutny i wygłodzony. Żył na przystanku autobusowym na skraju lasu, ktoś zapewne go wyrzucił. Miauczał rozpaczliwie za jedzeniem i codziennie czekał aż się pojawię. Gdy doznał choć trochę uczucia dawał się głaskać i ocierał się z wdzięcznością. Okazało się, że doskonale wie do czego służy transporter dla zwierząt i kuweta. Gdy wszedł do mieszkania wybrał sobie najcieplejsze miejsce na dywanie i długo spał - wreszcie był spokojny po przeżytym koszmarze na ulicy. Weterynarz stwierdził, że ma roczek, jest zdrowy, został odrobaczony i ma założoną kartę zdrowia. Teraz już czuje się znacznie pewniej, bawi się wesoło włóczką, śpi na kolanach i z uczuciem ociera się o nogi domowników. Jest bardzo grzeczny, słucha się, nie wskakuje na meble, jak wie że nie może i szybko się uczy. Kotek potrzebuje tylko trochę ciepła i spokoju, a może stać się bardzo wdzięcznym członkiem Twojej rodziny!