Cmentarz garnizonowy w Gdańsku to bardzo stary i malowniczy obiekt, jego początki sięgają lat 90. XIX wieku. Cmentarz wpisany jest do rejestru zabytków. Jest założeniem wieloreligijnym i wielonarodowościowym. Posiada między innymi kwatery wojskowe z różnych okresów historii, a także kwaterę muzułmańską.
Żywym elementem łączącym przeszłość i teraźniejszość cmentarza jest zabytkowy drzewostan cmentarny w formie alei lipowych, wiązowych i jesionowych.

A jeszcze żywszym elementem świadczącym o tętniącym na nim życiu są zamieszkujące go koty!!!


Cmentarną, kocią rodzinkę przedstawił mi znajomy starszy pan, który po śmierci córki, codziennie odwiedza jej grób.
Cztery lata temu, zaraz po ceremonii pogrzebu, podszedł do nich i do świeżo usypanego grobu kot. Popatrzył na nich, zamiauczał i usiadł nieopodal. Starsze małżeństwo, opłakujące śmierć córki, przyjęło pojawienie się kota za znak i zaczęło go dokarmiać. Niedługo później kocur przyprowadził kotkę, a że p. Fryderyk chodzi na cmentarz codziennie, więc regularnie dokarmiane koty zadomowiły się pośród grobów. Początkowo na przyrost kociej populacji nie pozwalały grasujące w okolicy lisy, ale od zeszłego roku zrobiło się bezpiecznie pod tym względem i kocia para ma już siódemkę potomstwa: 3 około roczne koty i 4 maluchy, urodzone tej wiosny. Co gorsza, wydaje się, że kocia matka jest w kolejnej ciąży!
Obecnie sytuacja kotów na cmentarzu stała się nieznośna i bardzo problematyczna. Kilka osób je dokarmia, przeważnie suchą karmą i raczej tylko w soboty, niedziele i święta, kiedy przychodzą odwiedzać groby bliskich, natomiast większość ludzi patrzy na koty niechętnym wzrokiem, bo według nich biegają po grobach i je zanieczyszczają. Swoją drogą, widok pary kociąt, które bawią się kwiatkami wyciąganymi z nagrobkowych wazonów, może z pewnością niejedną osobę oburzyć. Koty wylegujące się na cmentarnych ławkach to widok z pozoru normalny, ale co powiedzieć na widok tych, które wygrzewają się na kamiennych, nagrzanych słońcem, płytach nagrobkowych? Lada dzień, Zarząd cmentarza na skutek ludzkich skarg, będzie musiał rozwiązać problem kotów i co się wtedy z nimi stanie?!
Pan Fryderyk niedawno opowiedział mi o sytuacji na cmentarzu. Postanowiłam pomóc mu w miarę swoich możliwości. W pierwszej kolejności organizuję sterylizację dorosłych kocic. Została już wysterylizowana i wypuszczona na wolność roczna córka kotki – matki. Pozostałe dwa osobniki z tego rodzeństwa to kocurki. Zabieg sfinansował p. Fryderyk. Teraz próbujemy złapać kocicę – matkę, żeby zapobiec dalszemu rozmnażaniu się. Niestety zostały jeszcze 4 maluchy. Kotki mają około 3 miesięcy, wyglądają bardzo zdrowo i dają się głaskać przy jedzeniu. Wśród maluchów jest bura koteczka i kocurek, biały kocurek w dalmatyńskie kropki
UWAGA:
Pilnie potrzebny domek tymczasowy dla kotków!!!
Kilka dorosłych kotów jest w stanie dyskretnie funkcjonować na cmentarzu, ale jak stado będzie liczyło 9 sztuk, to może się to wkrótce skończyć bardzo źle dla wszystkich kotów.

Kocia Mama. Prawdopodobnie w następnej ciąży

Pierwszy z rocznych Kocurków. Beżowy marmurek, bardzo miły, spokojny i szalenie przyjacielski

Drugi z rocznych Kocurków. Również beżowy marmurek, ale nieufny w stosunku do człowieka.
Ma fascynujący kolor oczu.

Tegoroczny przychówek: biały Kocurek w regularne czarne kropki. Niesamowicie ciekawski

Najmniejszy z tegorocznego rodzeństwa – bury kocurek. Straszny z niego maminsynek i przylepka. Ciągle chodzi za matką, przytula się do niej i próbuje ssać.

Bura koteczka z tegorocznego rodzeństwa. Największa ze wszystkich. Udaje już młodą i samodzielną damę, ale jednocześnie nerwowo zerka, gdzie jest matka.

Czarny kociak z tegorocznego rodzeństwa. Kumpluje się z burym, najmniejszym kocurkiem

Kociaki z Mamuśką.

Myjka po posiłku

Najmniejszy Kocurek – Przylepka, z Mamą.

Kocia rodzinka.









